Kiedy w 1969 roku David Bowie nagrywał swój kosmiczny przebój „Space Oddity” postanowił wykorzystać w nim pewien bardzo dziwny przedmiot, w zasadzie instrument muzyczny. Był to stylofon, który od jakiegoś czasu, dzięki szwagrowi Marcinowi jest w naszych zbiorach.
To nie jest dzieło inżynierów z PRLu, ale nie zmienia to faktu, że związane jest z tamtą epoką. W latach 70. w Wielkiej Brytanii marzyło o nim niemal każde dziecko. Tak jak u nas marzyło się o pierwszej gitarze albo motorynce. Oto nasz stylofon, wyprodukowany w Anglii, ale eksportowany do Niemiec.
To piękne urządzenie wynalazł w 1967 roku Brian Jarvis, a rozpropagował australijski artysta rozrywkowy Rolf Harris, który notabene siedzi obecnie w więzieniu za obrzydliwe rzeczy. Możecie go zobaczyć ze stylofonem tutaj:
Jak to działa? Stylofon to przenośny, na baterie 9V, syntezator dźwięku. Dotykając tak zwanym stylusem metalowej klawiatury zamykamy obwód i wytwarzamy dźwięk. Produkowane były trzy wersje, obok standardowej także basowa i sopranowa.
Oryginalny instrument produkowano do połowy lat 70. Jak można się przekonać w ciekawym artykule „Daily Mail” (http://www.dailymail.co.uk/femail/article-1358482/Return-decade-style-forgot-From-Blue-Nun-Brut-Stylophones-salad-cream-seventies-haunt-us.html) stylofon był swego czasu w Anglii popularny jak później gry komputerowe. Chciał go mieć każdy dzieciak. W 2007 roku powrócono do tej konstrukcji. Zaczął ją wtedy używać nawet sam Jean Michel Jarre.
Nasz egzemplarz został zakupiony w Niemczech, stąd taka ładna wkładka. Są w niej opisy instrumentu, a nawet nuty piosenek do zagrania na stylofonie.
Jak niespecjalnie skomplikowane było to urządzenie pokazuje jego budowa:
Dlatego też nawet mi udało się zagrać na nim taki oto przebój sprzed lat: