Monthly Archives: Maj 2022

Dworzec i hotel „Przyszłość”

„Na uwagę zasługiwały również modele architektoniczne do sklejania z kartonu i drewnianych elementów. Wśród propozycji znalazł się kościół Mariacki, pałac w Wilanowie, Katedra na Wawelu, ratusz w Cieszynie, Oblęgorek i Zamek Królewski w Warszawie. Producentem tych naprawdę atrakcyjnych modeli jest Spółdzielnia Rzemieślnicza „Przyszłość” w Cieszynie. Ceny kompletnych zestawów do sklejania, zawierają zadrukowane, wycięte elementy, wynoszą od 800 do 1200 zł” – taki fragment znalazłem w „Młodym Techniku” z 1989 roku. Dotyczył ogólnopolskiej giełdy modelarskiej i produktów spółdzielni „Przyszłość”. A przytaczam te słowa, bo jeden z ich extra produktów ostatnio znalazł się w mojej kolekcji.

Oto piękna makieta do sklejania, a dokładniej dworzec i hotel. To jedna ze słynnych makiet z czasów, kiedy kupowało się je w Składnicach Harcerskich.

Trochę już składałem na swoją makietę, o której piszę w dziale „Makieta H0”, modeli kartonowych, ale ten faktycznie wygląda bosko. H0, czyli w skali 1:87.

Sporo tu różnych elementów. Ściany z oknami, filary, dachy itp. Całość jest dworcem o uroczej nazwie Bambinowo. Jest nawet rozkład jazdy. Co prawda chyba pisany ręcznie, no ale jest. A w oknach hotelu są nawet kwiatki!

Jak w wielu takich modelach, niektóre elementy były drewniane. Dodatkowo są różne posypki imitujące trawę i piasek.

Zasadniczo proces składania jest łatwy do ogarnięcia, choć producent daje pewne wskazówki…

No właśnie, producent. To właśnie spółdzielnia „Przyszłość”. Opakowanie informuje również, że całość kosztowała 480 zł.

Uprzedzając Wasze pytania, tak, chcę to złożyć, ale to już inna historia…

Reklama
Otagowane , , ,

Nie Partia

Perła modernizmu wybudowana na zlecenie Jana Kiepury – tak w skrócie można zareklamować wyjątkowe miejsce w Krynicy-Zdrój, które zostało wybudowane w 1933 roku. Stoi do dziś i dalej zachwyca, choć na pewno lata świetności ma za sobą. Dlaczego wspominam Sanatorium Patria? Bo moją kolekcję zasilił ostatnio taki skarb.

Kubek, wazonik, czy jak się to nazywa do picia wody zdrojowej. Na nim grafika właśnie Patrii. Obrotowe drzwi, w środku styl art-deco, bar z dancingiem, sala ze stolikami do brydża. Nic dziwnego, że bywali tu chociażby Eugeniusz Bodo, Hanka Ordonówna, Adolf Dymsza i generał Bolesław Wieniawa Długoszowski.

Polecam zdjęcia wnętrz tutaj: https://uzdrowisko-krynica-zegiestow.pl/obiekty/patria/

Aż mi głupio, że tam jeszcze nie byłem, choć Krynicę odwiedzałem już kilka razy. Przy okazji kilka pocztówek z kolekcji z Krynicy.

Najpierw słynna pijalnia wód zimą. Tam byłem akurat. Jeszcze jest klimacik.

Następnie Stary Dom Zdrojowy. Tam były balangi! Zresztą raz trafiłem tam na dancing…

I jeszcze nowy Dom Zdrojowy. Znaczy był nowy, kiedy go wybudowano.

Wszystko to jednak nic przy Patrii. No muszę tam pojechać. A może ktoś z Was już był?

Otagowane , ,

7 życzeń higieny

Kilka razy pisałem już tutaj o mydłach z mojej kolekcji, bo trochę się ich uzbierało.

To kilka przykładów. Czas powrócić do kwestii czystości i higieny w czasach gry w kapsle i wyrobów czekoladopodobnych. Dzięki przyjacielowi do kolekcji dołączyło 7 takich boskich okazów.

Do tej pory nie miałem żadnego, a jest tu kilka perełek. Weźmy na przykład mydło Orange. W życiu takiego nie widziałem, nawet żyjąc w PRL.

Jak głosi napis jest to mydło toaletowe popularne, choć jak bardzo tego nie wiem. Wiem, że ładne jest opakowanie z pomarańczą, a producent to Raciborskie Zakłady Chemii Gospodarczej Pollena. Tak jak kolejnego mydła wyborowego Nadina. Rysunek (trochę jak przedwojenny) pięknej pani miał pewnie do niego przekonać przede wszystkim kobiety.

Za to tutaj bardzo jasny jest przekaz, dla kogo jest mydło. Bobas to produkt dla niemowląt. Też wyprodukował je zakład w Raciborzu, a recepturę zatwierdził Instytut Matki i Dziecka.

Z innego zakładu Polleny, z Poznania jest taki rarytas wyborowy, czyli mydło oliwkowe.

Można powiedzieć, że opakowanie jest proste i przyjemne. Zupełnie inaczej jest w tym przypadku. Dla mnie opakowanie wygląda jak po lodach typu Calypso.

Mydło ORO miało chyba właściwości dezodorantu, zresztą w opisie tego produktu Stołecznego Zakładu Chemii Gospodarczej widnieje: „powstrzymuje rozkład potu ludzkiego„. Ciekawe czy tylko ludzkiego?

I kolejny przykład trochę przypominający lody. Po nazwie wnoszę, że przeznaczone dla mężczyzn mydło Bridge. Co ciekawe, na opakowaniu w ogóle nie ma nazwy producenta. Hmm…

Za to w tej ferii kolorów mamy wszystkie informacje. Piękne mydło toaletowe popularne Saminta produkowane było we Wrocławiu.

A ty, jakiego mydła używałaś?

Wictoooryyyy!

Pamiętacie czołówkę magazynu „Morze”? Był nadawany w telewizyjnej Jedynce na przełomie lat 80. i 90. Realizowany przez oddział w Szczecinie poświęconym był tematom morskim. Miał czołówkę z muzyką i ujęciami z filmowego musicalu „The Pirate Movie” z 1982 roku (a w nim ujęcia zaczerpnięte z filmu „The Black Swan” z 1942). Nie, wcale nie z filmu Polańskiego „Piraci”, jak błędnie zostało wielokrotnie powielane.

Oglądałem ten program jak głupi, uwielbiałem, także dla tej czołówki i piosenki „Victory”. Tak mi się przypomniała, kiedy ostatnio od przyjaciela dostałem kolejny skarb do kolekcji. To przykład genialnej w prostocie zabawki. Oto żaglówka:

Prosta miniaturowa żaglówka składająca się z dwóch elementów. Do tego opakowanie jakby zastępcze z nazwą produktu i producentem.

Jeśli dobrze odczytuję, to patent pochodzi z 1957 roku. Żaglówka kosztowała 5 zł i podejrzewam, że była do kupienia w kioskach Ruchu. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnej informacji o producencie, czyli zakładzie „BROMA”. Na ulicy Grójeckiej 31 oczywiście tej firmy już nie ma. Może Wy coś wiecie?

Otagowane , , ,

Turyngia, Saksonia i te inne

Co jakiś czas dzwonią do mnie znajomi i mówią mniej więcej tak: – Cześć, słuchaj mam do oddania jakieś skarby sprzed lat, chcesz? I ja odpowiadam: – No jasne!

Tak było tym razem i skończyło się wieloma skarbami, w tym takim zestawem puzzli retro.

Wszystkie pochodzą z NRD, produkowało je zjednoczenie zakładowe o nazwie VEB Kombinat Plasticart Annaberg-Buchholz, specjalizujące się też min. w modelach autek. Opakowania mają oryginalne naklejki, jedna z ceną.

Jedne puzzle składają się z 500 elementów. Widnieje na nich krajobraz rezerwatu Spreewald, zwanego niemiecką Wenecją. Dwa pozostałe są po 300 elementów.

Oto zabytkowy zamek Wernigerode w Saksonii-Anhalt. Zdjęcie do puzzli wygląda jak z lat 70.

Kolejne 300 elementowe puzzle, to już barokowy pałac w Rudolstadt w Turyngii.

Udało się, póki co, ułożyć dwa zestawy, ale nie było to łatwe. Technologia wycinania puzzli 40 lat albo i więcej temu nie była zbyt precyzyjna. Zdjęcia też nie są najlepszej jakości. No ale się udało! Została jeszcze 500-tka.

A Wy pamiętacie jakieś swoje puzzle z PRL-u? Bo ja mam jeszcze takie cudo:

Otagowane , , , , ,

Czas na pogadanki

Hej Żnin! Wspominam o tym mieście w swojej pierwszej książce „Czas wolny w PRL” i wreszcie mam okazję je odwiedzić. Już 11 maja w ramach Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek pogadamy o tym, jak to kiedyś było. Zapraszam i do zobaczenia!

Otagowane ,

Nie cukierki i nie zespół

Cukierkowe początki krakowskiej marki Wawel sięgają końca XIX wieku. Początki krakowskiego (a jakże) zespołu Wawele, to z kolei połowa lat 60. XX wieku. Za to Wawel, o którym dzisiaj mowa dotyczy z jednej stronie Wrocławia, z drugiej palaczy.

Takie to piękne opakowanie po papierosach Wawel sprzed lat. Wtedy to był luksus. Twarde, otwierane opakowanie przypominające te na czekoladki. Szlachetny, ładny dizajn.

25 papierosów zamkniętych w tym opakowaniu kosztowało zł 12.50.

Niestety w środku pusto. W przeciwieństwie do paczek, które już od lat są w mojej kolekcji. Pisałem o nich tutaj: https://bufetprl.com/2013/01/18/co-wy-tam-palicie/

Otagowane , , ,

Królewska kawa

Opakowania. To jest coś co mnie fascynuje. Oczywiście chodzi o opakowania retro. Na przykład produktów spożywczych. Ostatnio, dzięki koleżance, moja kolekcja powiększyła się o takie genialne dwa okazy.

Oto kawa naturalna Wyborowa mielona z palarni kawy Korona. Początki tej szczecińskiej firmy sięgają lat 20. XX wieku. To już przed I wojną światową w tym miejscu zapoczątkowano kawowy biznes.

Po II wojnie palarnię przejął pewien elektryk, Karol Białecki. Co ciekawe wtedy handel kawą był zabroniony, ale wypalanie nie. Palarnia szybko zyskiwała rozgłos i działała z dużym powodzeniem.

Najfajniejsze jest to, że palarnia działa do dziś, co czyni ją najstarszą palarnią działającą w tym samym miejscu w Polsce. Tutaj więcej o niej: https://kawakorona.pl/

Wracając do tego genialnego opakowania. Urocze jest to logo z dzbanem i filiżanką. Dobrze widać też datę produkcji: 24 stycznia 1961 roku. Kosztowała 13 zł. A jak smakowała? No cóż, będę w Szczecinie to może się dowiem.

Otagowane , ,