Czas na kolejny skarb z rodzinnych zbiorów. Jako dziecko uwielbiałem odwiedzać ciocię Lucyllę w jej mieszkaniu na Długiej w Gdańsku. Ciocia zamawiała lody z Coctail Baru na parterze kamienicy, robiła kulki czekoladowe, mogłem spać na dwóch zestawionych ze sobą fotelach i oglądać telewizję – jak ciocia zabraniała to przekręcałem się w stronę szafki z szybami. Ekran odbijał się w szybie więc elegancko oglądałem filmy. Bardzo lubiłem też przeglądać zeszyty cioci. Nazywały się Humory i było ich przynajmniej kilkanaście. Teraz mam szczęście mieć je w swojej kolekcji.
Ciocia wklejała tam przeróżne rysunki, historyjki, fraszki, piosenki, śmieszne zdjęcia itp. Pochodziły z różnych gazet, m.in. Ekspresu Wieczornego, Przekroju, Szpilek, Dziennika Bałtyckiego. Z tego ostatniego brała słynny Dzienniczek Zbigniewa Jujki.
Co ciekawe, sama doprawiała okładki zeszytów w śmieszny sposób. Same zeszyty na ostatnich stronach też zawierały rysunki. Oto dowody:
Wiele z tych rysunków pokazuje jak wyglądała ówczesna sytuacja ekonomiczna, co się oglądało, czego słuchało, czego brakowało. Tu zestawienie różnic w posiłku zamożnych i niezamożnych (oczywiście prześmiewcze).
Kiedy popularnością cieszyły się pewne seriale w tv, też było to widać w rysunkach.
Pisałem, że w zeszytach nie brakowało „złotych myśli” oraz zdjęć.
W Humorach widać też, że w polskich gazetach korzystano z przedruków z prasy zagranicznej, chociażby The New Yorkera.
W zeszytach znalazły się też również komiksowe perełki.
Często wykorzystywaliśmy je z bratem jako kolorowanki.
Jak pisałem ciocia wklejała też kolekcje naklejek. To słynne zestawy, które z bratem naklejaliśmy w swoim mieszkaniu na drzwi do pokoju.
Zeszyty zawierają też inne ciekawe pamiątki z minionej epoki. Są w nich bowiem wkładki przygotowywane przez gazety na specjalne okazje, na przykład taka:
W gazetach nie brakowało konkursów współorganizowanych przez PKO albo Totalizator Sportowy.
A na koniec jeden z moich ulubionych żartów…