Monthly Archives: Luty 2024

Do muzyki, nauki, komunikacji

Do radia, magnetofonu, gramofonu, słuchania ulubionych płyt, nauki języków. Wreszcie mam w kolekcji piękne słuchawki Tonsil model SN 55.

Super dizajn, jak dla mnie nawet trochę futurystyczny. Fantastyczny kolor, no i jakość. Produkowane w okolicach roku 1980 charakteryzowały się wysoką wiernością odtwarzania. W zależności od przeznaczenia mogły być używane z muszlami płaskimi i wokołousznymi. Oto dane techniczne:
Impedancje – 2 x 400 Ω (stereo)
Skuteczność – ≥ 110dB/V
Moc – 100 mW
Zakres częstotliwości – 20 ÷ 20 000 Hz
Współczynnik harmoniczny – 1 %

Jak informował producent zapewniały:
– pełniejszy efekt stereofoniczny,
– odizolowanie słuchacza od hałasów otoczenia,
– możliwość słuchania audycji z dużą głośnością, jak w sali koncertowej, bez zakłócania spokoju domownikom i sąsiadom.

A tak naprawdę nazywają się Słuchawki Nagłowne.
Życzę przyjemnego odbioru!

Otagowane , ,

Obowiązuje strój wizytowy

Takie bomby wpadają do kolekcji rzadko, ale się zdarzają.

Oto programy dnia z flagowego statku Polskich Linii Oceanicznych TS/S Stefan Batory. Był następcą słynnego liniowca MS Batory. Pływał do 1988 roku (pod tą nazwę, bo złomowany został dopiero w 2000 r.) i był synonimem luksusu. Pływał m.in. przez ocean, a słynął chociażby z dancingów. To znaczy z doskonałych zespołów przygrywających do tańca. Widać to już w pierwszym programie, z 17 grudnia 1973 r.
Widać też jak fantastyczny był program dnia. Od koncertów muzyki symfonicznej, przez grę bingo i pokaz filmu, po koncert wieczorny i dancing. Widać też ile było wyjątkowych sal: Wielki Salon Dancingowy, Mały Salon Dancingowy, Sala Kinowo-Teatralna, Klub nocny.

W programie drugiego dnia rejsu wycieczki kolejne atrakcje, m.in. zwiedzanie Kopenhagi oraz „quiz o Danii”. Tutaj pojawia się ciekawa funkcja prowadzącego: oficer rozrywkowy. Był to taki kaowiec na statku, przez cały dzień prowadził różne zajęcia, rozbawiał i zajmował się pasażerami. Ryszard Wojtaszewski, który był anglistą z wykształcenia, zainicjował takie programy jak „język polski na wesoło” i „spotkania z polską muzyką” – skierowane głównie dla cudzoziemców.

W programie kolejnego dnia widać inne atrakcje Batorego: łaźnię parową oraz gabinet masażu. Są też słynne „fajfy” czyli dancingi o godz. 17. Do tego koncert muzyki młodzieżowej (w stereo!) i pokaz angielskiego filmu „Arabeska„. Prawdopodobnie chodziło o amerykański film o tym tytule, realizowany w Anglii. Wystąpili w nim Sophia Loren i Gregory Peck.

Kolejny program i kolejne atrakcje: gimnastyka poranna, zwiedzanie Londynu i kolejny film oraz dancing.

I wreszcie wigilia. Tutaj poza obiadem we własnym zakresie (za dewizy), wieczór wigilijny, no i pasterka. Do tego życzenia świąteczne od kapitana i całej załogi.

Trzeba przyznać, że programy są też piękne graficznie. Skorzystam z nich pisząc nową książkę, a potem pewnie przekażę do cudownego Muzeum Emigracji w Gdyni, w którym już jest sporo pamiątek po Batorym.

Otagowane , ,

Historia warszawskiej popkultury

I wreszcie stało się. Kilka tam temu przygotowałem cykl audycji „Historia polskiej popkultury”. Czas na pewnego rodzaju kontynuację, czyli „Historię warszawskiej popkultury”.

Łącznie będzie 10 odcinków, w formie podcastów na platformach Soundcloud i Spotify (https://soundcloud.com/wojciech-przylipiak/historia-warszawskiej-popkultury-przelom-lat-8090-kasety-i-vhs) oraz z obrazem na YouTube. W każdym z odcinków specjalni goście, wizyta w wyjątkowych miejscach, ciekawostki.
Pierwszy odcinek dotyczy warszawskich murali, możecie go posłuchać w formie podcastu oraz z obrazem tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=V0ToBF5zhgI&t=15s

Dowiecie się m.in który warszawski mural jest największy, który nawiązuje do słynnej książki, a który pamięta lata 70… Opowiadają o nich super goście: przewodnik po Warszawie Piotr Czerwiński oraz Łukasz Prokop ze stowarzyszenia Stacja Muranów, która odpowiada za kilka cudownych warszawskich murali.

Drugi odcinek poświęcony jest popkulturze przełomu lat 80. i 90., a w nim o kasetach magnetofonowych, kultowym sklepie Digital, wypożyczalniach vhs. Również w formie podcastu i z obrazem tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=812NCaRAE1I

W świat popkultury zabieram Was wraz z prowadzącym Muzeum Kaset w Piasecznie oraz właścicielem wciąż działającej wypożyczalni filmów w Warszawie TAO.

Co bardzo istotne, już dziś (środa 21.02) w klubokawiarni Międzypokoleniowa w Warszawie o g. 18 oficjalna premiera obu odcinków, spotkanie z gośćmi, pokaz gadżetów. Wstęp wolny, zapraszam serdecznie!

Zapraszam na kolejne odcinki i przypominam, że audycje zrealizowano w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawa.

Otagowane , , , , ,

Idźcie do muzeum

Poprzednim razem byłem tam 25 lat temu. Niewiele pamiętam. Teraz odkrywałem miasto na nowo, a w nim dużo elementów z przeszłości. Zacząłem od wizyty w miejscu bardzo ciekawym i dziś trochę o nim.

Skierował mnie do niego taki zestaw przed wejściem: lampka, stolik, telefon, a miasto to Szczecin.

W środku Muzeum Szczecin w PRL od razu wita cudowna Justyna, prowadząca muzeum przewodniczka szczecińska. Myślę, że warto, żeby pokazała wam kilka perełek, bo wspaniale o nich opowiada.

Całość jest podzielona na kilka pokoików, sekcje. Fajnie, że muzeum nie jest przeładowane, a wszystkie cuda dobrze widoczne.

Myślę, że istotne jest to, że ma wiele przedmiotów związanych stricte ze Szczecinem i są to perełki.

Jest na przykład oryginalna ławka drewniana spod miejscowego szpitala, na której przysiadali lekarze na przerwie na fajeczkę. Jest metalowa drabina dla dzieci z podwórka, do tego pamiątki po miejscowych zakładach Odra i Dana.

Do tego pamiątki dworcowe, wspaniała mozaika i wiele innych skarbów.

Szczególnie zainteresowały mnie pamiątki po słynnych lokalach i barach Szczecina. Wyobraźcie sobie, że niektóre istnieją do dziś…

…ale o tym w następnym wpisie. Tymczasem muzeum pożegnałem wpisem do mojej książki oraz do książki pamiątkowej. Więcej info znajdziecie tutaj: https://www.szczecinwprl.pl/o-muzeum-szczecin-w-prl

Otagowane , ,

Wielki wyścig o wszystko

Jest piękna pogoda, tłum wypełnił trybuny toru Lincoln w Doncaster, by zobaczyć pierwszy wyścig sezonu. To miejsce z historią, której początki sięgają połowy XIX wieku. Teraz mamy rok 1935. Wcześniej wygrywały tu takie konie jak Leonidas, Elton, Knight Error i Dark Warrior.
Konie wystartowały ławą. Odgłos i drgania biegnących rumaków roznoszą się po torze, publiczność szaleje. Brytyjska telewizja realizuje materiał filmując biegnące konie ze specjalnej maszyny z zamontowaną kamerą. Potem te niesamowite zdjęcia będzie można zobaczyć w kronice. Na prostej koń Flamenco zaczyna wyprzedzać i zyskuje przewagę. Do celownika dobiega z przewagą trzech długości i to w rekordowym czasie 1:41. Przeszedł do historii, stał się nawet bohaterem gry. Tej gry.

Zdobyłem ją niedawno w jednym z warszawskich lumpeksów. To wydanie z lat 40., ale sama gra została wydana po raz pierwszy w 1938 roku przez firmę Waddington. Założył ją w Leeds John Waddington, a pomagał mu w tym aktor i autor sztuk Wilson Barrett.

Nazwa wskazuje podobieństwo do Monopoly, ale nie do końca tak jest. To bardziej skomplikowana rozgrywka. W pierwszej fazie (na jednej stronie dużej planszy) gracz może kupić konia poprzez licytację, leczyć konia, trenować, otrzymuje się raporty, stosuje diety itp. Dopiero potem jest faza druga, na drugiej planszy, czyli wyścig. Każdy ma po 3 konie. Podczas wyścigu taki koń może wyprzedzać, tracić pozycje, wypaść z rywalizacji. Oczywiście takie wyścigi się obstawia, wygrywa albo przegrywa pieniądze.

Jest tutaj dużo kart. Te z nazwami koni.

Oraz różne funkcyjne.

Najpiękniejsze są jednak figurki koni. Z jakiegoś stopu metalu, cudowne.

W zestawie jest instrukcja, nawet dwie oryginalne kostki. Chyba nie pozostaje nic innego jak wreszcie zagrać…

A na deser materiał wideo ze zwycięstwa konia Flamenco w 1935 roku: https://www.youtube.com/watch?v=gUqDHHLsWlk

Otagowane , , , ,