Monthly Archives: Sierpień 2020

Kiedy byliśmy solidarni…

40 rocznica Porozumień Sierpniowych – to wyjątkowe wydarzenia dla każdego Polaka i mieszkańca Europy. Przynajmniej takie powinno być. Dużo osób z mojej rodziny związana jest z Gdańskiem, z ruchem Solidarnościowym. Z tej okazji przypominam skarby związane z Solidarnością z mojej kolekcji – pochodzę one przede wszystkim właśnie od rodziny.

Dla zasłużonych działaczy ORMO, nienawidzących ich członków Solidarności, z punkowymi hasłami, ulubionych drużyn żużlowych – przypinki, piny, wpinki, buttony, metalowe znaczki.

znaczki1

Zdecydowana większość znaczków z naszej kolekcji (wszystkie „solidarnościowe”) to część naszych rodzinnych skarbów. Zbierała je ciocia Lucylla Pisarska z Gdańska. Dzięki niej możemy zobaczyć różne strony tamtego buntu. Od prześmiewczej (znaczek „Człowiek Nr 1” – chodzi oczywiście o generała Jaruzelskiego), po przypominające ważną rolę Solidarności w kształtowaniu współczesnego świata („Nobel’83” – nawiązujący do nagrody dla Lecha Wałęsy”).

Zanim opowiemy o innych znaczkach z kolekcji warto poznać w skrócie ich historię. Znaczek przypominający dzisiejsze przypinki opatentowała pod koniec XIX wieku firma Whitehead&Hoag. Przypinki zyskały wtedy ogromną popularność w USA dzięki wykorzystywaniu ich podczas wyborów prezydenckich. Potem m.in. dzięki nim zbierano fundusze na działanie wojenne w Europie podczas I Wojny Światowej. Wreszcie w latach 60. minionego wieku na dobre zainteresowała się nimi kultura. Nosił je przecież sam John Lennon. Później spopularyzował je brytyjski punk, no i wreszcie dotarły do nas.

Polska młodzież nosiła znaczki, nierzadko robione własnoręcznie, z nazwami kapel, ulubionymi aktorami czy aktorkami i różnymi symbolami. Oczywiście sporo było dzieci, które zbierały przypinki związane z wydarzeniami sportowymi lub konkretnymi klubami. Jak pokazuje nasza kolekcja przypinki były też doskonałym sposobem na wyrażenie swoich poglądów politycznych. Były wykonane z różnych materiałów, wpinane lub przypinane na a la agrafkę.

znaczki2

Mamy w zestawie nie tylko piny z samą nazwą „Solidarność„, ale też na przykład z godłem w koronie, upamiętniające wydarzenia Grudnia’80, księdza Popiełuszkę czy film „Człowiek z żelaza„. Do zestawu dorzuciliśmy przypinkę dla „Zasłużonego działacza ORMO” oraz naszywkę „Wzorowy uczeń„. Ale naszywki to już inna historia…

Trwał półtorej roku (choć po roku go zawieszono). Jest jedną z najczarniejszych kart w naszej historii. Pisząc bloga o minionej epoce nie mogliśmy go nie zauważyć. Stan wojenny wprowadzono dokładnie 32 lata temu, 13 grudnia 1981.

solidarnosc4

Poza klasycznymi z napisem Solidarność mamy znaczek przypominający ofiary w Katyniu, z Pomnikiem Poległych Stoczniowców z grudnia 70, mamy trzy lekko prześmiewcze. To „PK Pełzający Kontrrewolucjonista”, „EA Element Antysocjalistyczny” oraz „Kocham Albina”. Chodzi oczywiście o Albina Siwaka, wroga Solidarności, zasłużonego członka PZPR, a nawet człowieka roku według TVP. Te znaczki pojawiały się zresztą także w czarno-białej konfiguracji.

solidarnosc3

Następnie mamy koperty. Mają one charakterystyczne pieczątki i znaczki. Ze wspomnianym pomnikiem z Gdańska, pomnikiem Ofiarom Grudnia 1970 Gdynia, Lechem Wałęsą i informacją o Pokojowej Nagrodzie Nobla oraz satyrycznym obrazem socjalizmu.

solidarnosc8

solidarnosc11

solidarnosc5

Wreszcie mamy znaczki. Trzy zestawy kompletów. Sprzeciwiający się budowie elektrowni w Żarnowcu, upamiętniające piątą rocznicę porozumień sierpniowych oraz z Madonnami Polski. Zostały wydane przez Fundusz Oporu Solidarność, a drukowane były ręcznie.

solidarnosc7

solidarnosc12

solidarnosc6

Jak nam zdradził wujek, który w tamtym okresie pracował w Zakładzie Przemysłu Okrętowego takie znaczki i koperty można było zdobyć od podziemnej Solidarności. Znaczki są prawdopodobnie wydrukowane w stoczni gdańskiej. Na nich m.im. więźniowie sumienia.

solidarnosc9

solidarnosc10

Na koniec jeszcze jedno upamiętnienie Solidarności. Plakietka z pomnikiem koło gdańskiej stoczni. Jak można dowiedzieć się z pieczątki przygotował ją Komitet Założycielski Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego Solidarność Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

solidarnosc1

solidarnosc2

To na pewno nie koniec wspomnień stanu wojennego w Polsce, choć sam pamiętam go słabo. Pamiętam, że jak mama zobaczyła generała Jaruzelskiego w telewizji to powiedziała, że będzie wojna. Pamiętam też szereg samochodów milicyjnych jakie wyjeżdżały wtedy z rodzinnego Słupska (mieści się tam szkółka policyjna) do Gdańska. Nie był to łatwy czas i na pewno do niego jeszcze wrócimy.

Reklama
Otagowane , , , ,

Boskie i polskie – plakaty i komiksy

Od przedwojennych „Romantycznych przygód Hipcia z Nieszawy w Warszawie”, przez komiksy Janusza Christy, Tadeusza Baranowskiego, Papcio Chmiela, te z Funky Kovalem i kapitanem Żbikiem (jego pierwowzorem był ładny oficer MO, pan Henio), po współczesny komiks – m.in. o tym opowiadam w kolejnym odcinku autorskiej „Historii Polskiej Popkultury”, który poświęcony jest polskiemu komiksowi. Gościem specjalnym jest dziennikarz „Polityki”, autor fantastycznego bloga o komiksach Jakub Demiańczuk „Między kadrami”.
Opowieść do obejrzenia na YouTube (z obrazem) oraz do posłuchania na Spotify, iTunes i Soundcloud w formie podcastów. Szukajcie profilu „Historia Polskiej Popkultury”.
Ale to nie koniec! Jest też drugi nowy odcinek, tym razem poświęcony „Polskiej Szkole Plakatu”. Opowiada o niej kurator Muzeum Plakatu w Wilanowie (to pierwsze tego typu muzeum na świecie) Mariusz Knorowski.
Dowiecie się m.in. czym wyróżniała się w świecie „polska szkoła plakatu”, jak się narodziła, jaki jest współczesny polski plakat i na jakiej wyjątkowej imprezie w Polsce nagrodę dostał Andy Warhol.
Też do obejrzenia na YouTube.
Cykl zrealizowany w ramach stypendium MKiDN „Kultura w sieci”.
Otagowane , , , , , , , ,

Ważne dla 2 osób

Słupskie kino Milenium zostało otwarte w 1963 roku. Miało ponad 700 miejsc, było bardzo nowoczesne, panoramiczne. W 1975 r. nadzór nad kinem Milenium objęło Okręgowe Przedsiębiorstwo Rozpowszechniania Filmów z siedzibą w Koszalinie. Podlegało Zjednoczeniu Rozpowszechniania Filmów w Warszawie. I tu dochodzimy do kolejnego skarbu w naszej kolekcji. Przyjaciel bloga podarował nam takie oto zaproszenie do kina, pochodzące właśnie z okręgu koszalińsko-słupskiego.

Podpisał je z-ca dyrektora ds techniczno-ekonomicznych Kazimierz Straszewski. Jest niewypełnione, można było więc wpisać dowolne kino i seans, także kino Milenium.

Obiekt, do którego chodziłem w dzieciństwie skończył jednak smutno. Ostatni seans filmowy odbył się 16 grudnia 2010 r. Pokazano wtedy „Zerwany most” Jerzego Passendorfera. Od tamtej pory w kinie mieści się… Biedronka 😦

Otagowane , , ,

Z turystycznym pozdrowieniem

Oj pisaliśmy już kilka razy o wyjątkowo popularnej imprezie w okresie PRL-u, mianowicie o Centralnym Rajdzie Szklakami Zdobywców Wału Pomorskiego. Na przykład TUTAJ. Mamy sporo skarbów związanych z tą imprezą.

Piszę o tym Rajdzie znowu, bo od przyjaciela bloga dostałem kilka gadżetów. Dokładniej pocztówki oraz kopertę.

Najpierw pocztówka z 1975 roku. No nie jest to jakaś finezyjna kartka pocztowa. Co ciekawa, to de facto fotografia barwna plakatu autorstwa Jana Kotarbińskiego, syna Tadeusza, słynnego filozofa, etyka.

Kolejna to pamiątka nieco wcześniejsza, z rajdu 1972 roku. Mamy tu pozdrowienia od samego komendanta Wojciecha Jaworskiego. Przesyła on „turystyczne pozdrowienia” i zaprasza do „odwiedzenia pięknej i gościnnej Ziemi Szczecineckiej”.

A tu kolejna pamiątka z rajdu z 1975. Tym razem poznańskiej grupy „Wielkopolska”.

Swoją drogą teraz przy tym adresie mieści się salon kosmetyczny…

Ale przejdźmy do jeszcze jednej pamiątki. To pamiątkowe zdjęcie z rajdu z 1970 roku.

Widać na nim panoramę Wałcza, ale też wzór pamiątkowej chusty. Mamy kilka z nich, pisałem o nich TUTAJ.

Otagowane , , ,

Wytnij, wyślij i czekaj

Pamiętam jak w moim rodzinnym Słupsku na podwórku w klatce obok, w jednej z piwnic, urządziliśmy taką a la salę prób. Udawaliśmy, że jesteśmy zespołem Lady Pank. Był przełom lat 80. i 90. Właśnie wtedy ukazała się ta płyta, a w zasadzie kaseta.

Nie będę ukrywał, nie jest to mój ulubiony album Lady Pank. Ukazał się dokładnie w 1990 roku. Wydało go polskie wydawnictwo Polmark. Wspominałem już o nim przy okazji wpisu o poprzedniej kasecie, Zbigniewa Wodeckiego.

Lady Pank przechodził wtedy przetasowania w składzie. Do grupy dołączył Konstanty Joriadis. Wszystkie teksty napisał tu Jacek Skubikowski. Co ciekawe, autorką zdjęcia okładkowego jest Lidia Popiel, fotografka, modelka,  żona Bogusława Lindy.

Muzycznie niektórzy piszą, że jest bardziej rockowo niż na poprzednich numerach. Być może. Na pewno, tak jak przy poprzednich płytach naśladowali chociażby The Police, tutaj też wzorują się na zachodnich wykonawcach. Ja słyszę chociażby Dona Henleya.

Oczywiście największy przebój z płyty to „Zawsze tam gdzie ty”, numer, który Jan Borysewicz napisał podczas pobytu w USA pod koniec lat 80. Zresztą klip też powstał za Oceanem.

Ciekawie jest na kasecie. Otóż można było wziąć udział w konkursie. Trzeba było wysłać kupon z kartką pocztową i liczyć na szczęście w losowaniu.

Wygraliście coś?

Otagowane , , , , ,

Amator z dwoma obiektywami

The Leningradskoe Optiko Mechanichesckoe Objedinenie – ЛОМО, czyli Łomo – (Leningradzkie Zjednoczenie Mechaniczno-Optyczne im.Włodzimierza Ilicza Lenina) tak nazywa się producent radzieckich aparatów fotograficznych powiązany z zakładami GOMZ, czyli Gosularstvennyi Optiko-Mekhanicheskii Zavod z Sankt Petersburga. Właśnie tam powstał ten piękny aparat.

Jego pełna nazwa to Lubitel 166 Universal. Pierwszy Lubitel był produkowany od końca lat 40. XX wieku, a jego radzieccy konstruktorzy wzorowali się na niemieckim aparacie średnioformatowym z 1930 roku Voigtlander Brillant.

Znalazłem informację, że pierwszy model dwuobiektywowego Lubitela (czyli amatora) sprzedał się w ponad milionie sztuk. Aparat produkowano do 1956 r. Potem pojawił się Lubitel 2 i ten sprzedał się w ponad dwóch milionach sztuk – był produkowany do 1980 roku.

Z kolei w połowie lat 70. na rynku pojawił się model 166, a potem jego wersja „universal”. Ulepszenie wobec poprzednich modeli polegało na tym, że na tylnej ściance pojawiło się drugie okienko do odczytu numeru klatki. Można było ustawić format klatki 6x6cm, a także 4,5x6cm.

Ten model pochodzi z 1988 roku. To był zdaje się ostatni rok jego produkcji, choć niektóre źródła podają połowę lat 90. – łącznie radzieccy konstruktorzy złożyli ich 400 tysięcy. Jest w oryginalnym opakowaniu z instrukcją, paskiem. No i z piękną grafiką.

Od nazwy tych aparatów narodził się nurt w fotografii zwany „lomografią”. Polega on po prostu na wykonywaniu zdjęć radzieckimi, amatorskimi aparatami małoobrazkowymi. Co ciekawe, w 2008 roku austriacka firma Łomografy rozpoczęła produkcję aparatu pod nazwą Lubitel 166+. Czyli on wciąż żyje…

I extra! Natomiast ja nigdy nim zdjęć nie robiłem, miałem Smienę i Zorkę. Ale ten działa, może więc…

Otagowane , , , , , ,