Wiem, wiem. Daaawno nie pisałem o kasetach. Czas nadrobić ten błąd. I to podwójnie, a nawet potrójnie, bo będzie nie tylko o kasetach, ale też o tym, gdzie je kiedyś trzymaliśmy. Ja, na przykład, nigdy stojaków czy pojemników nie miałem. Kasety trzymałem w szufladach i na półce. Oczywiście podpisane (na maszynie).
Ale jak takie ładne skarby znalazłem na kocyku u jednego gościa pod halą Mirowską w Warszawie, to nie mogłem się oprzeć. Kupiłem u niego dwa stojaki na kasety i przy okazji 5 ładnych kaset. Ktoś lubił porządek, bo wszystkie miejsca są elegancko podpisane na gustownych plasterkach.
Jak widać poprzedni właściciel w podpisach bawił się różnymi kolorami. No i gustował w klasyce. Bardzo też lubił „przeboje”, a czasami nawet „przeboje z myszką”.
Widać również, że fan muzyki lubił dodawać przed zespołami „the”.
Przyznam, że wyciąganie kaset z tych obrotowych stojaków nie jest jakoś specjalnie wygodne. No, ale nie można mieć wszystkiego.
Wybrałem te kasety, bo pokazują, jak wtedy sami bawiliśmy się w dekorowanie kaset. Wycięte zdjęcie z gazety, spis piosenek na maszynie, no i numery kaset.
Zdaje się, że poprzedni właściciel spisywał również jednostki z licznika ze swojego magnetofonu. To ułatwiało przewijanie na konkretną piosenkę.
A ty, jaki miałeś sposób na ułożenie swojego katalogu kaset?
Więcej o kasetach przeczytacie w specjalnej zakładce KASETY.