Pamiętam, że były takie perełki, w których trzeba było połączyć państwa z flagami, wynalazców z ich wynalazkami, stolice z państwami, herby z miastami. Na podwórku bawiliśmy się też takim cudem, który mam w swojej kolekcji.
Gra planszowa świetlna „Poznaj znaki drogowe” to produkt Spółdzielni Pracy Poligraficzno-Wydawniczej „Udziałowa” w Częstochowie. Mam już kilka skarbów od nich, pisałem tutaj: https://bufetprl.com/2018/03/14/alfabet-dydaktyczny/
Zasada tej zabawy jest bardzo prosta. Jednym wskaźnikiem dotyka się tekstu po lewej stronie planszy. Drugim wybranego znaku. Jak wskaże się dobrą odpowiedź, to żarówka się świeci. Jak złą, to nie.
Żarówka zasilana jest płaską baterią. Plansz jest kilka, łącznie kilkadziesiąt znaków.
Oczywiście mądre dzieciaki szybko rozkminiły, że poprawne odpowiedzi są w tych samych miejscach. No ale to mądre 🙂
Moja gra jest sprawna i jak wziąłem ją ze sobą na ostatnie targi książki w Warszawie, gdzie podpisywałem swoje dwie książki, to co chwilę ktoś podchodził i mówił klasyczne: O! Miałem taką!
Postanowiłem rozpocząć nowy cykl na blogu, może przypadnie Wam do gustu. Od lat chodzę po różnych bazarach, halach targowych, miejscach, w których na kocykach, kartonach wystawiają się sprzedawcy przeróżnych rzeczy. Szukam tam różnych skarbów, no i czasami je znajduję. Chciałbym opowiedzieć Wam o niektórych z nich. Może sami tam coś upolujecie. Siłą rzeczy większość będzie z Warszawy, ale postaram się opowiadać też o miejscach w innych miastach. Na początek miejsce bardzo mi bliskie.
Hala Mirowska, tu na zdjęciu ze wspaniałego albumu Mikołaja Długosza. Wtedy miała jeszcze z boku neon „konserwy, przetwory”. Dziś już go nie ma, ale „Społem” i „Hala Mirowska” pozostały do dziś.
Historia hali (bliźniaczej z Halą Gwardii) sięga początku XX wieku. Do II wojny był to największy obiekt handlowy stolicy. Po wojnie (na fasadzie zachowano ślady po kulach z czasów wojny), do pierwotnej funkcji wróciła w latach 60. Już sam środek czaruje.
Na środku jest sam, a po bokach i na antresoli różne punkty. Teraz to pozostałości po latach 90., choć niektóre elementy pamiętają PRL. Sporo tu ciekawostek, wyjątkowych punktów (Wypożyczalnia elektronarzędzi).
Ja jednak zakupowo skupiam się na tym, co obok hali. Jak jest ładna pogoda wystawiają się tam różni sprzedawcy.
Ich skarby są naprawdę baaardzo różne. Czasami, mówiąc wprost, to jakieś bezużyteczne rzeczy, choć oczywiście zależy dla kogo.
Ja kupiłem tu sporo ciekawostek, jakieś znaczki, kasety, gazety, książki. Zazwyczaj za grosze.
Poszukiwaczom polecam odwiedzać okolice Hali Mirowskiej w słoneczne dni, rano. Na pewno coś znajdziecie.
Tymczasem chciałbym się z Wami spotkać. W niedzielę 21 maja o g. 11 będę na targach książek i mediów na PGE Narodowy w Warszawie.
Chętnie podpiszę swoje książki, ale wezmę też kilka super gadżetów sprzed lat, a w ogóle to świetnie będzie po prostu pogadać. Wpadajcie, będzie mi miło. Tu rozpiska MUZY:
Dawno nie pisałem o komiksach. Czas powrócić do nich, bo mam jeszcze w zbiorach sporo, o których nie wspominałem. Na początek może mniej komiks, a bardziej opowieść obrazkowa.
Teraz czas na opowieść z ilustracjami Krzysztofa Dębowskiego i tekstem Krzysztofa Wierzbiańskiego.
Janosika wydała Agencja Presspol-Spółdzielnia Pracy Dziennikarzy w Warszawie w 1983 roku. Muszę powiedzieć, że rysunki są wyjątkowe. Zresztą te rysunki doczekały się przelania na kliszę, bo można znaleźć bajkę o Janosiku do wyświetlania przez rzutniki, właśnie z tymi rysunkami. Jak „Matrix”!
Historia kończy się dramatycznie, bo śmiercią Janosika, ale za to na tylnej okładce mamy takie złoto. Zapowiedź co się jeszcze ukaże. Znaczy mam co zbierać.
Seria „Dziesięciu z wielkiej ziemi” została zapoczątkowana „Chrztem bojowym” w 1987 roku. Mamy tu opowieści starszego pana, kustosza muzeum historycznego. Niestety komiks jest przegadany, no i naładowany propagandą. Jednak przed laty, średnio to przeszkadzało. I tak się czytało. Tym bardziej, że autorami są Władysław Krupka oraz Jerzy Wróblewski, którzy przecież tworzyli przygody kapitana Żbika.
Kojarzone wcześniej twarze zapewne niektórzy rozpoznają w tym komiksie.
Prostą historię z dzikiego zachodu narysował i napisał Jerzy Wróblewski. Zresztą rysownik wielu „Żbików”, postać głównego bohatera, kowboja Roda Taylora, stworzył chyba trochę odwzorowując Żbika. No nie jest podobny?
W każdym razie w kowbojskiej opowieści nie brakuje strzelanek i mojego ulubionego motywu: opisów dźwięków.
Jest klasyczne „bam!”, ale też jakie piękne „tzing!”.
Swoją drogą Rod Taylor, to amerykański aktor, który wystąpił m.in. w filmach Antonioniego, Hitchcocka, no i „Bękartach wojny” Tarantino.
Teraz jeden moich ulubiony komiksów sprzed lat. Czytam go co jakiś czas i wciąż wciąga historią i zachwyca ilustracjami.
Historia Jekylla/Hyde’a narysowana przez Marka Szyszko z mrocznym Londynem w tle, została wydana w 1982 roku. Jakież tu są mrożące krew grafiki.
Albo to:
Jak byłem mały, to się trochę ich bałem.
Na koniec ciekawa rzecz, która nie jest komiksem, ale ma sporo rysunków.
Rysunki do tej opowieści Julio Cortazara opracował Jerzy Skarżyński, którego wspominałem na początku przy okazji Janosika. Są tu dwa rodzaje. Kolorowe jakby fragmenty komiksu:
I czarno-białe grafiki:
Przykuwają uwagę, a ta ostatnie trochę jakby inspiracja dla „Requiem dla snu”…
Intensywny to był czas. Już dochodzę do siebie, ale łatwo nie było. W ostatni wtorek odbyło się wspaniałe spotkanie w super Klubokawiarni KEN54 w Warszawie. Pogadaliśmy o popkulturze lat 80 i 90, kasetach video, kasetach magnetofonowych, Atari, Commodore itp.
Były wspomnienia, gadżety, zdjęcia, no i odpalona konsola Atari 2600 z „River Raid”.
Ale to już było. A co będzie? Ano Targi Książki i Mediów w Warszawie w dniach 18-21 maja na PGE Narodowym. I ja tam się pojawię na stanowisku wydawnictwa Muza w niedzielę (21 maja) od godz. 11.
Byłoby super jak byście wpadli. Niekoniecznie kupić książkę, ale też po prostu pogadać, przybić piątkę itp.
Wezmę trochę oryginalnych gadżetów sprzed lat. Do zobaczenia!