Monthly Archives: Sierpień 2012

Platforma łącząca PRL i współczesność

Auto-Unia – ciężarówy dla każdego

Baaardzo sympatyczny klubik Pardon To Tu, Klub Bilardowy, Fundacja Szalom, Stowarzyszenie Dzieci Holokaustu – to tylko niektóre z instytucji jakie obecnie znajdują się pod adresem pl. Grzybowski 12 w Warszawie. W czasach Gierka działała jednak tam Zabawkarsko-Kaletnicza Spółdzielnia Pracy. To właśnie w tym zakładzie powstawały takie zabawkarskie arcydzieła jak Gra w koszykówkę czy kolejny bohater naszego blogu: Auto-Unia Platforma.

 

Pojazd serii Auto-Unia to zabawka przeznaczona dla dzieci od lat 3. Ta konkretna kolekcja liczy sześć egzemplarzy, oprócz Platformy są jeszcze Wóz Transmisyjny TVP, Wywrotka, Chłodnia „Hortex”, Cysterna oraz Ciężarowy. Samochód składa się z kilku części do samodzielnego złożenia, m.in. kabina, światła, platforma. Całość odtworzona z drobnymi szczegółami. Na desce rozdzielczej są nawet narysowane liczniki i wskaźniki.

Obecnie bardzo trudno znaleźć wszystkie sześć rodzajów pojazdów z Auto-Unii. Szczególnie rzadki jest Wóz Transmisyjny TVP. Gdyby ktoś takim dysponował to baaardzo liczymy na kontakt!

Reklama
Otagowane ,

Takich śpiewaków brakuje

Jan Danek – piękny głos lat 50.

Nie wiem dlaczego dopiero teraz wpadłem na to, żeby rozpocząć wspomnienia muzyczne z minionej epoki. Tyle pięknych głosów, piosenek. Nie przaśne Papa Dance czy bananowy Vox, tylko Janusz Gniatowski, Mieczysław Fogg, Natasza Zylska, Jan Danek. Na płytę tego ostatniego natrafiłem przypadkowo podczas niedawnej potańcówki na warszawskim Muranowie. Po odpaleniu albumu z jego przebojami od razu uderzyło mnie ciepło jakie bije z jego głosu. Danek nie jest tak sentymentalny i przejmujący jak Fogg. Z tego pozornego głosu emanuje jednak siła i pewność.

Słychać to na przykład w przebojowej kompozycji Bella, Bella donna:

Jan Danek naprawdę nazywał się Stanisław Kośnik. Urodził się w Warszawie w 1923 roku. Podczas II wojny został ranny. Po wojnie zaczął karierę wokalisty. W 1952 roku wygrał konkurs na śpiewaka do zawodowego zespołu estradowego przy Wojewódzkim Domu Kultury w Katowicach. Szybko rozwinął swoją karierę. W połowie lat 50. nawiązał kontakt z francuskim gwiazdorem Yves Montandem, który użyczył Polakowi kilka ze swoich piosenek.

W latach 50. Danek występował z innymi gwiazdami tamtych lat Januszem Gniatowskim i Nataszą Zylską. Bywało, że śpiewali dla ponad 100 tysięcy osób. Danek koncertował też za granicą, m.in. w ZSRR, NRD, Czechosłowacji, Rumunii i na Węgrzech. Karierę zakończył w latach 70. Na szczęście pozostał sporo nagrań…

 

Otagowane , , , ,

Z magnesem wśród dzieci

Magnetyczne laleczki – przyciągające się klocki

„Spośród osobliwych kamieni wyróżnia się niewątpliwie Magnes. Cóż bowiem nadeń dziwniejszego? Albo w którym tworze przyrody większa nieregularność? Kamień przecież jest zwykle bez czucia, a ten ma czucie i niejako ręce. Żelazo wszystkiemu się opiera, a wobec magnesu ustępuje i zmienia się, albowiem jest przez niego przyciągane, leci doń, a przybliżywszy się, stawa i zwisa przy nim, jak w objęciach” – tak pięknie pisał o magnesie w swojej „Historii naturalnej” żyjący na początku naszej ery historyk, pisarz i badacz rzymski Pliniusz Starszy. Mądry człowiek, choć jakby patrzeć na to jak zginął można odnieść inne wrażenie. W czasie wybuchu Wezuwiusza podpłynął bowiem okrętem zobaczyć erozję z bliska, w wyniku czego poniósł śmierć. O magnesie jednak pisał z zachwytem, co nie dziwi. Wykorzystywany w wielu gałęziach przemysłu nie mógł też ominąć rynku zabawkarskiego. Znanym przykładem jego wykorzystania jest Wolly Willy (wymyślony w latach. 50 w USA), gdzie za pomocą magnetycznego rysika układało się twarze z metalowych opiłków. W PRL-u popularne były też Laleczki Magnetyczne – kolejny bohater naszej kolekcji.

Kiedy trzy lata temu Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrolę producentów zabawek w wielu produktach z magnesami znaleziono uchybienia. Główne z nich to brak ostrzeżeń przed skutkami, na przykład, połknięcia namagnesowanych elementów. Laleczki Magnetyczne oczywiście takich ostrzeżeń nie zawierają, bo wtedy nikt się tym nie przejmował. Nie ma nawet ograniczenia wiekowego na pudełku. Tylko informacje „Nowość” i „Komplet 40 elementów”. W środku koła (sześć z narysowanymi twarzami), prostokąty, kwadraty, trójkąty. Żeby pobudzić do działania dołączono dwa wzory. Na nich przykłady domku, ptaka, postaci, zamku, krzesła, pociągu, samochodu, pajaca… Wszystko układa się na metalowej tacce, do której przyczepia się magnes. Pisząc to patrzę na moją Anię, która właśnie układa pałac i gwarantuje Wam, dawno nie widziałem takiego szczerego uśmiechu na jej buzi.

Niestety zachował się tylko fragment etykiety nie wiemy więc gdzie zabawka została wyprodukowana. Widnieje tylko data 1982

Otagowane , ,

Za kółkiem – symulator na żywo

Korzystając z naszego kanału YouTube postanowiliśmy powrócić do opisywanego kilka tygodni temu symulatora produkcji radzieckiej Za kółkiem. Oto jak ta wyjątkowa zabawka prezentuje się w rzeczywistości:

Otagowane ,

Polscy cykliści szaleją!

Rower Polo – spełnienie dziecięcych marzeń

Kiedy zobaczyłem jak Kevin Arnold wraz z Winnie Cooper jeżdżą na przejażdżki dziwnymi rowerami z długim siodełkiem (tzw. banana seat) i kierownicą typu koza obiecałem sobie, że kiedyś będę miał taki rower. Tym bardziej, że oglądając „Cudowne lata” wiedziałem, że takie w Polsce również są, bo wraz z bratem dzieliłem przez jakiś czas rower Rodeo. Bardzo podobny do pojazdu Kevina.

Kiedy kilka tygodni temu zobaczyłem na aukcji internetowej rower Polo nie mogłem odpuścić. I jest! Wreszcie mam taki rower jak Kevin. Co prawda, nie pomyślałem, że może być dzisiaj dla mnie za mały (koła 20′), ale cóż. Spełniłem marzenie to jeżdżę. Mało tego, że ma kierownicę o wyjątkowym kształcie, figlarnie wygiętą ramę i legendarne długie siodełko to jeszcze udało mi się do niego dostać wyjątkowy, tylni, okrągły odblask. Pamiętam, że miałem taki w Rodeo.

Tak jak różne wersje kolorystyczne miał wspomniany Rodeo, tak w różnych kolorach produkowano Polo. Mało tego. Powstawał również model Polo-Lux. Wszystkie nawiązywały do amerykańskich rowerów, modnych na przykład w Niemczech. To tak zwane lowridery.

Dzisiaj, na ulicy, czuję się niemal tak jak wtedy mijając Waganty, Gile, Bobo, Mistrale, Komety, Jubilaty, nie mówiąc już o Wigry. Uśmiechnięty i rozluźniony. Składaki i ostre koła schowajcie się!

Co ciekawe, zakłady Predom-Romet w 1976 roku wypuściły na rynek motorower, który nazwali Polo 760. Podobny do sylwetki roweru Polo.

Przy okazji wspomnieniu o Polo ruszamy z odsłoną bufetprl na You Tube. Na początek krótka prezentacja Polo oczywiście:

Otagowane , , , ,

Legenda telewizji i kina specjalnie dla nas

Reżyser i scenarzysta fabuł oraz dokumentów, wieloletni redaktor miesięcznika „Film” i „Kino”, autor doskonałych książek filmowych i legendarnego programu telewizyjnego „W starym kinie” Pan Stanisław Janicki specjalnie dla nas podpisał numer „Filmu” z lat 60. Dziękujemy za pozdrowienie Bufetuprl i za arcyciekawe wspomnienia o pracy w roli dziennikarza w tamtych latach.

Otagowane ,

Praktyczny Pan i ciotka Fru-Bęc

Po opublikowaniu opowieści o Profesorku Antresolku i jego kompanach od naszych przyjaciół otrzymaliśmy dwa kolejne komiksy Tadeusza Baranowskiego. Naszą kolekcję wzbogaciły: „Jak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady” i „”Porady Praktycznego Pana”. Wśród nich złote hasło:

Panowie, głowa do góry! Liczy się nie wielkość ptaszka, lecz jego filuterność!

 

 

Otagowane ,

Absurdalny humor siłą dobrej kreski

Antresolka Profesorka Nerwosolka i Podróż Smokiem Diplodokiem – przygody sci-fi w wyjątkowych barwach

Ciotka Fru-Bęc, Sherlock Bombel, Kudłaczek i Bąbelek, Orient Men, Smok Diplodok, Praktyczny Pan i wreszcie Profesorek Nerwosolek i jego gospodyni Entymologia Motylkowska. Bohaterowie komiksów Tadeusza Baranowskiego nigdy nie nosili banalnych imion czy ksywek.

Swoją komiksową karierę absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych zaczynał w latach 70. na łamach „Świata Młodych”, gdzie drukowano jego „Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko”. Bohaterami byli Kudłaczek i Bąbelek. Szybko zaznaczył się styl Baranowskiego. Okrągła kreska, abstrakcyjny humor, wiele form (plansze z jednym rysunkiem, czarno-białe, do wypełnienia, z nutami itp.).

Rysownik szybko zyskał sławę i zaczęto wydawać jego komiksy. Wyszły m.in. „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa”, „3 przygody Sherlocka Bombla”, „Ecie pecie o wszechświecie, wynalazku i klarnecie”, „Jak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady”, „Orient Men: Forever na zawsze” i „Antresolka Profesorka Nerwosolka” oraz „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Dwa ostatnie są w naszym posiadaniu i to z nich pochodzą screeny. To wydania z lat 1985 i 1988.

W latach 80. Baranowski pisał przygody Antresolka dla belgijskiego magazynu „Tintin”. Bohater nazywał się w nim Professeur Magister. Tadeusz rysował też podszyte erotyką „Porady Praktycznego Pana” dla gazety „Razem”. W nowym wieku zaczęły wychodzić wznowienia jego komiksów i wydania kolekcjonerskie. Warto też dodać, że w latach 80. w Wytwórni Filmów Animowanych w Bielsku-Białej powstały dwie krótkie animacje o Profesorku Nerwosolku.

A oto próbka humoru z zeszytu „Antresolka Profesorka Nerwosolka”:

Lord Hokus-Pokus: … powiedzcie, czy widzieliście węża morskiego?
Entomologia: Widzieliśmy na własne oczy! Takie zwierzę nie istnieje.

Zobaczcie jak sam Baranowski opowiada o Nerwosolku:

 

——–

Dopisek z 4.11.13:

Bardzo nas ucieszyła informacja, że ruszyły prace nad filmem animowanym o przygodach Diplodoka! Do kin ma trafić w 2016 roku. Czekamy!!!

Otagowane , , ,

Na gorącym uczynku

Życie na gorąco – krzaczasty James Bond ze Wschodu w akcji

Nazywam się Maj, redaktor Maj – tak przedstawiał się bohater serialu, który miał być kontynuacją „Stawki więcej niż życie”, a stał się najdroższym ówczesnym serialem Telewizji Polskiej. O czym nie omieszkał wspomnieć nawet jeden z posłów na gierkowski Sejm, mówiąc o zamachu na budżet państwa. Do tego był parodią kina sensacyjnego. Ale od początku…

Leszek Teleszyński był już po roli w „Trędowatej” i „Potopie”. Przy „Życiu na gorąco” miał pracować z reżyserem „Stawki…” Januszem Morgensternem, ale ten zrezygnował z projektu. Jego miejsce zajął inny reżyser filmów z Klossem Andrzej Konic (zrobił też m.in. „Pogranicze w ogniu” i „Czarne chmury”). Zadziwiającą podobną do motywu z Bonda muzykę napisał Jerzy Matuszkiewicz, twórca ścieżki do chociażby „Alternatywy 4”, „Janosika”, „Poszukiwany poszukiwana” i oczywiście „Stawki…”.

Zanim jednak pojawił się serial wydano dziewięć opowiadań z Redaktorem Majem w roli głównej. Wreszcie, w 1978 roku, zrealizowano filmową wersję. Redaktor Maj, krążąc po całej Europie (zazwyczaj udawały ją polskie plenery) walczy z organizacją zrzeszającą zbrodniarzy hitlerowskich W (Wolf). W tle jeżdżą Porshe, Citroeny, BMW. Nie brakuje whiskey i Marlboro. Przede wszystkim rządzi jednak on – krzaczasty Leszek. W ciemnych okularach, marynarce założonej na sweter, rozbudzający namiętność wszystkich spotkanych kobiet. Obok niego na ekranie pojawiają się m.in. Marek Perepeczko (w obcisłym golfie), Leonard Pietraszak, Jan Kobuszewski, Leon Niemczyk i jakże by inaczej sam Stanisław Mikulski (w odcinku „Saloniki”) oraz Emil Karewicz.

To siermiężna, schematyczna i kompletnie niezrozumiała opowieść, ale przez to jeszcze bardziej wciągająca.

 

 

Otagowane , ,