Bardzo różne gadżety z bohaterami bajek Disneya można było znaleźć w PRL. Nie sądzę, żeby cokolwiek z tego było sprzedawane z legalnie kupionymi prawami. No ale kto się tym wtedy przejmował. Mam już kilka gadżetów, o których tu pisałem. Chociażby radziecką gierkę Elektroniką z Myszką Miki albo elegancki piórnik z naklejką.
Ostatnio, dzięki przyjaciółce bloga, do kolekcji wpadł mi taki piękny disneyowski gadżet.
Oto ozdobne drewienkoMinnie. Zdaje się, że wykonane ręcznie. Można było powiesić w toalecie, kuchni, korytarzu. No gdzie, kto chciał.
Pieczątka na rewersie pokazuje wytwórnie, czyli zakład w Konstancinie-Jeziornej, opisany po prostu jako „Wytwarzanie Galanterii Pamiątkarskiej”. Prawda, że ładnie?
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale na tabliczce znajduje się naklejka z inna postacią z bajek Disneya:
Chyba sobie powieszę w pokoju, a co!
A Wy, mieliście takie tabliczki z postaciami z bajek?
W części Węgier, będącej pod panowaniem Austrii, od dłuższego już czasu istniały silne tendencje niepodległościowe. W ich wyniku w roku 1682 wybuchło powstanie… – tak się zaczyna komentarz historyczny do jednej z najtrudniejszych gier jakie pamiętam. Chodzi o „Wiedeń 1683”.
Tak, tak, prawda, nie jest to PRL, gra pochodzi z początku lat 90. Ale jest reliktem przeszłości i jak znalazłem ją u rodziców w piwnicy, to postanowiłem opowiedzieć o niej tutaj.
W tamtej dekadzie firma Dragon, producent tej gry, wypuścił 20 wojennych planszówek. Ardeny, Grunwald, Kircholm, Kreta, Waterloo, Wojny Napoleońskie i właśnie Wiedeń. Miałem te dwie ostatnie. Niestety po Wojnach Napoleońskich pozostała mi już tylko plansza. Ale Wiedeń 1683 mam kompletny.
Wojny Napoleońskie były wspaniałe, za to Wiedeń skomplikowany. Zaczynało się od rozstawienia początkowego, czyli kilkadziesiąt żetonów trzeba było rozstawić na określonych polach na planszy. Zajmowało to około 2 godzin, dlatego czasami rozstawiałem to dzień przed właściwą grą.
A w ogóle to przed pierwszą grą, trzeba było je powycinać z prasek i posklejać awersy z rewersami.
No a potem sama gra, czyli bitwy, szarże itp. Ilość różnych żetonów, wielkość planszy i tabelki pokazują, że to nie była prosta rozgrywka.
Naprawdę trzeba było się nagłowić przed każdym ruchem, a gra – wraz z ustawianiem – mogła trwać kilka godzin. Ale co to był za wspaniale spełniony czas!
25 konwojów, setki ton pomocy dla żołnierzy, cywilów i zwierząt. Ewakuowani ludzie, psiaki i koty. Grupa ludzi z mistrzem świata w psich zaprzęgach, a przy okazji moim przyjacielem z dzieciństwa, czyli Igorem Traczem na czele, od miesięcy jeździ z konwojami w głąb Ukrainy i z obecnymi na miejscu koordynuje pomoc. Wciąż potrzebują pomocy i pieniędzy na paliwo i wiele innych rzeczy. Wymyśliłem więc sobie, że jak chcecie pomóc i przekażecie im dowolną wpłatę, to ja w podziękowaniu przekażę jedną z moich książek: „Czas wolny w PRL”, „Sex, disco i kasety video. Polska lat 90.”, „Kontroler ruchu lotniczego” (jestem współautorem).
Napiszcie w komentarzu, którą byście chcieli, ja wybiorę osobę, przekażę albo wyślę książkę, dołożę oryginalny gadżet z epoki związany z książką. A ta osoba dokona dowolnej wpłaty na zrzutce na wsparcie konwojów ewakuacyjnych z Ukrainy. Wpłata dowolna, każda złotówka się przyda. Piszcie i pomagajcie, a w najbliższą niedzielę wybiorę osoby, którym przekażę książki. Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/97gjcr?fbclid=IwAR1GPqBX_0Yi0NX9PB4_NfysjZOt0lrQwC8yCvXdymL6tuU8QTAmdQURDBU
Cóż to był za wieczór, cóż za noc! A działo się to podczas fantastycznego festiwalu Media i Sztuka w Darłowie w lipcu 2022.
Spotkania z autorkami i autorami książek, dziennikarzami, aktorkami i aktorami, koncerty, wystawy, no i zabawa. A konkretnie dancing. Zakończył on drugi dzień festiwalu.
Wraz z przyjacielem z dzieciństwa, jako kolektyw Mirafiori zaprezentowaliśmy dancingowe przeboje od lat 60. po 80. Od big-beatu, przez polski funk, po klasyki rocka lat 80.
Scena była wypełniona gadżetami sprzed lat. Były gramofon Bambino, oryginalny kolorofon, płyty winylowe, gazety, proporczyki itp.
Fakt, byliśmy trochę zestresowani. Jednak gdy tylko poleciał pierwszy numer, chyba była to Zdzisława Sośnicka, to parkiet wypełnił się tłumem i tak było do końca!
Tańce były przerywane konkursami, w których można było wygrać oryginalne przedmioty sprzed lat…
Ale najważniejsza była zabawa.
Wspaniale tańcowali wszyscy. Ci, którzy pamiętają przeboje Zbigniewa Wodeckiego puszczane w „Lecie z radiem”, fani Republiki, jak i Andrzeja Zauchy.
No nie powiem, trochę ciepło było mi w specjalnym stroju wodzireja, ale się udało! Niestety nie ma zdjęcia DJ-a Roślinność na stanowisku, ale tak zapodawał hity, a ja tańcowałem, że nie było jak zrobić 🙂
Jednak w tej zabawie nie chodziło o nas, a o fantastycznych ludzi, którzy przyszli na dancing i szczelnie wypełnili festiwalowy namiot.
Muszę i chcę też wspomnieć o najlepszych organizatorach i zapleczu festiwalu, no i o miejscu. Byliśmy dosłownie kilka metrów od morza. Wymarzona lokalizacja.
W ogóle Darłowo jest fantastyczne. Położone nad samą wodą Darłówko mniej urocze, stricte turystyczne, ale na pewno wrócimy tu za rok!
Oj działo się! I za rok będzie działo ponownie. Już zapraszamy na festiwal i na naszą imprezę w Darłowie. Rezerwujcie daty 6-9 lipca 2023!
Jeszcze jedna ciekawostka. W drodze z Warszawy do Darłowa minęliśmy taki relikt z przeszłości. Opuszczona stacja benzynowa. Obstawiam, że nieczynna od kilkunastu lat.
Zapowiada się, że będzie szałowo. Już 8 lipca (piątek) zapraszam na wyjątkowy dancing! W ramach Festiwalu Media & Sztuka wraz z przyjacielem, DJ-em Roślinność poprowadzę imprezę w klimacie retro. No po prostu trzeba tam być!
Zauważyliście zapewne, że czasami polecam tu różne wystawy związane z czasem przeszłym, PRL-em, okresem minionym. Dzisiaj polecę taką, która odwołując się do przeszłości, doprowadza nas do teraźniejszości.
Grażyna Hase, modelka, projektantka. Jedna z najważniejszych postaci w polskiego modzie. To właśnie jej poświęcona jest wystawa „Grażyna Hase. Zawsze w modzie” w Muzeum Warszawy w samym centrum miasta, przy rynku. Bardzo ciekawa, nie tylko dla miłośników mody.
Na wystawie pokazano ponad 200 obiektów, wśród nich ubrania, dodatki, publikacje, szkice, fotografie. Na nich także Grażyna Hase jako modelka. Jej zdjęcia są wspaniałe, bo autorstwa świetnych fotografów, na przykład Wojciecha Plewińskiego.
Fotografie są też wstrząsające, bo pokazują jak Warszawa była zniszczona jeszcze w latach 50.
Bywa też zabawnie. Zwróćcie uwagę na napis na framudze poniżej: „Maryśka ma zajoba”.
Są tu super projekty i zdjęcia z sesji mody autorstwa Hase.
Obiekty i fotografie przechodzą przez wszystkie dekady PRL, potem lata 90. i docieramy do współczesności.