Monthly Archives: Styczeń 2022

Trochę prawie jak Lego

Pisałem już na blogu o różnych klockach. Oryginalnym Lego z lat 80., polskich klockach, enerdowskich…

Czas na kolejną opowieść. Powodem piękne klocki, jakie dostałem od przyjaciela jeszcze z podstawówki. Oto radziecki „Konstruktor”.

Akurat tego zestawu z dzieciństwa nie kojarzę. Pamiętam polskiego konstruktora z częściami metalowymi. A tu jest taka wersja Lego Technics trochę. Najprawdopodobniej z lat 70.

Jest oryginalne opakowanie, instrukcja przykładowych konstrukcji, no i klocki. Powinno być 450 elementów, ale kilku brakuje. Jest też fragment oryginalnej naklejki sprzed lat. Niestety niewiele można z niej odczytać.

Ale składać można. Zrobiłem kilka zestawów z instrukcji oraz extra statek wojenny.

Są tu bardzo ciekawe klocki, do budowy kół, różnych działek itp. Do tego różne kolory i wielkości klocków. Można się pobawić.

Jak widać sporo jest możliwości. To baaardzo fajne klocki. Na pewno jeszcze do nich wrócę…

Otagowane , , , ,

Bolesne powroty

To była kolejna sentymentalna wycieczka. Rodzinny Słupsk. Rodzinny w sensie, tutaj się urodziłem w 1978 roku i mieszkałem przez 20 bodaj lat. Dzieciństwo to przede wszystkim Zatorze. Podwórko z tych dwóch czarno-białych zdjęć. Na nich dwie najważniejsze rzeczy: trzepak i huśtawka z opon. Były jeszcze betonowy murek z kawałkami drewna na górze. Miało to udawać ławki. O ten murek rozwaliłem sobie durny łeb dzień przed balem 8 klas. Miałem tańczyć w pierwszej parze z wychowawczynią, ale jak mnie rano zobaczyła z odrapanym nosem, to wywaliła z zaszczytnej pierwszej pary. Trzepak był też mega ważny, nie tylko a propos trzepania. Tutaj jestem z bratem Romkiem i kuzynem Igorem. A niżej huśtawki (też z kuzynem), przy których stała metalowa ślizgawka. Oj powodowała rany, a nawet utratę palca.

Na tym podwórku spędzaliśmy całe dnie. Gra w nogę, wyścigi rowerowe, budowle, karty, zawody sportowe, gra w noża, jeżdżenie rowerem między klatkami, że to niby autobus… no działo się.

Zaraz obok podwórka była lodziarnia Magnolia, wypożyczalnia kaset video PACO, spożywczak Stodoła. Do centrum jeździliśmy autobusem, mówiło się nawet, że „idziemy do miasta”. Teraz do centrum szedłem 10 minut. No wszystko się zmniejsza.

W każdym razie jakiś czas temu wybrałem się na podwórko i trochę zbladłem. Nie ma prawie niczego, co pamiętam z dzieciństwa. Ok, ślizgawka była groźna, ale nie ma huśtawki, trzepaka. Pozostała za to piaskownica. No ale nie ma też w ogóle dzieci. Wszystko jakieś też takie małe, ale wiadomo, ja większy. Nie ma też zresztą wypożyczalni kaset, nie ma lodziarni.

Jakieś to trochę smutne, zobaczcie sami:

Tak, zdecydowanie czasy się zmieniły

Otagowane ,

Nostalgia dobra rzecz

Jak znajdziecie chwilę czasu i chcecie poczytać o mojej pasji, skarbach w kolekcji i nostalgii, to polecam tekst w natemat.pl: https://natemat.pl/389501,nostalgia-do-prl-milosc-do-shazzy-i-radzieckiego-plastiku-ukrywa-w-piwnicy

Oj się działo!

Czy to były ostatnie spotkania wokół moich dwóch dotychczasowych książek, nie wiem. Na pewno były pierwszymi w tym roku. Było fantastycznie!

Najpierw Darłowo i Miejska Biblioteka Publiczna. Przyznam bez bicia, że w mieście byłem chyba po raz pierwszy. Przynajmniej o ile pamiętam. No i baaardzo mi się podobało. Miły rynek, kilka kafejek (polecam m.in. Cafe Łódź), no i Tyrmand. Tak jest, Leopold Tyrmand, który ma w mieście swój pomnik i ławeczkę. Autor „Złego” bywał tu w latach 40. i akcję jednej ze swoich książek „Siedem dalekich rejsów” osadził właśnie w Darłowie. Zresztą w 1963 r. Jan Rybkowski nakręcił film na jej podstawie, „Naprawdę wczoraj”, w którym zagrali m.in. Andrzej Łapicki, Beata Tyszkiewicz, Gustaw Holoubek i Wiesław Gołas.

Ale dobra, wracając do spotkania…

Było fantastycznie, cała sala pełna, oryginalne gadżety sprzed lat, pokaz zdjęć, przekąski (koreczki, paluszki), no i oranżada! Do tego konkurs, opowieści gości, no po prostu ciekawe super spotkanie!

I info: moje obie książki są już do wypożyczenia w MBP Darłowo. Niestety tuż po spotkaniu musiałem uciekać, znaczy pojechałem do Słupska.

I będąc w Słupsku nie mogłem ominąć tego legendarnego miejsca, czyli pizzerii przy Barze Mlecznym Poranek. To najstarsza pizza w Polsce, o której zresztą wspominałem w swojej książce. Do wyboru kilka sztuk, mi pani poleciła z kiełbasą. Koszt 8,50 🙂 Ten smak świeżej sztuki prosto z pieca, mmm.

A wieczorem spotkanie w nowym extra miejscu w Słupsku. To kluboksięgarnia Cepelin Books (w miejscu, gdzie przez lata była Cepelia), naprzeciwko słynnego kina Millenium (od lat jest w nim niestety Biedronka). Spotkanie było pełne wzruszeń, przynajmniej dla mnie.

Pogadaliśmy o tematach wokół książek, wokół Słupska, spotkałem bardzo ciekawych ludzi. W tym moich przyjaciół, mamę mojego przyjaciela z podstawówki (dostałem od niej extra prezenty!), no i moją najlepszą nauczycielkę z podstawówki (chodziłem do SP14, znaczy wtedy to była SP14, teraz chyba 3). Pani Irenka to fantastyczna osoba, której wiele zawdzięczam. Przy okazji opowiedziała kilka historii z mojej szkoły, m.in. jak pożyczałem od niej pieniądze na zapiekanki z budki koło szkoły. Na szczęście powiedziała, że wszystko oddałem.

Oj działo się! Za wszystkie spotkania bardzo dziękuję, MBP w Darłowie oraz Cepelin Books za gościnę, a wszystkim, którzy przyszli za wspaniałe towarzystwo. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy!

Otagowane , ,

Rzucić to wszystko co złe

Pamiętam pierwsze spotkanie z muzyką pana Zbigniewa. Wczasy, Chmielno na Kaszubach, koniec lat 80. Lataliśmy z chłopakami po ośrodkach wczasowych i okolicznych lasach. Kiedy wpadaliśmy do świetlicy w naszym ośrodku by zagrać w ping-ponga; pod namiot, by poprosić mamę o kanapkę albo do toalet, to niemal non-stop w tle było słychać radio. A w nim nieśmiertelny przebój wakacyjny: „Chałupy welcome to” Zbigniewa Wodeckiego. Kojarzyłem go też z czołówki do „Pszczółki Mai”, ale to „Chałupy welcome to” wbiło mi się do głowy na zawsze. Minęło ponad 20 lat i spotkałem się z Panem Zbigniewem. Efekt mojej rozmowy z panem Wodeckim wrzucałem już zresztą tutaj: https://bufetprl.com/2016/08/14/jak-pic-sok-pomidorowy/

Potem jeszcze widziałem pana Zbigniewa na koncercie z Mitchami. To było koncertowe przeżycie roku! A jakiś czas temu miałem okazję odwiedzić Kraków, miejsce gdzie miał swój gabinet, poznać jego wyjątkową córkę, wreszcie przejrzeć archiwum artysty. Udało mi się nawet zajrzeć w listy od jego fanek z lat 70 🙂 Od fanów też zresztą. Niedawno też moje winylowe zbiory uzupełniły dwa analogowe cuda. Oto pierwsze z nich.

„Wodecki Jazz’70 Dialogi” – obraz Wodeckiego, myślę, że mało znany. Bo obraz jazzmana. Co to za fantastyczna płyta! Do materiałów z archiwum muzyka tematy zagrali współcześnie m.in. Leszek Możdżer, Henryk Miśkiewicz i Marek Napiórkowski. Sam Wodecki śpiewa tu i gra na skrzypcach. Chyba największe wrażenie zrobił na mnie utwór „Wariacje na temat tańców rumuńskich”. Co tu się dzieje? Trochę jak z amerykańskiego kryminału z lat 70., trochę nostalgii, wspaniałe i szalone wokalizy Wodeckiego, taneczne bajlando, klimat niemal jak ze „Star Wars”, wreszcie moment jak z europejskiego filmu noir. Geniusz! Pozostałe numery też mistrzowskie. Zresztą miałem okazję posłuchać tego na żywo w super warszawskim klubie jazzowym Jassmine. Polecam Wam koncerty tego składu wykonującego właśnie ten mało znany materiał. No i oczywiście polecam też płytę.

Tuż przed nowym rokiem miałem okazję spotkać się z genialnym aranżerem, kompozytorem Wojciechem Trzcińskim. Opowiadał mi o pierwszej płycie pana Zbigniewa. Pierwszej solowej, tej z 1976 roku. Wspominał fantastyczne rzeczy, m.in. jak doskonały w studio był Wodecki, jak sam nagrywał partie wszystkich instrumentów do numeru, jak współpracowało się z Alibabkami, które zaśpiewały w chórkach itp. No i wreszcie jak niestety ta genialna płyta wtedy przeszła prawie bez echa. Na szczęście kilka lat temu do życia przywrócili ją Mitch & Mitch wraz z Wodeckim. Ale to oryginał wciąż rządzi.

Oczywiście to zremasterowana wersja współczesna, no ale numery wciąż genialne. Moje ulubione to „Wieczór już”, „Posłuchaj mnie spokojnie” oraz „Panny mego dziadka”. Także jeśli chodzi o teksty.

A na koniec jeszcze jedno zdanie, oby prorocze: to nie koniec historii mojej i pana Wodeckiego, ale o tym wkrótce…

Spotkajmy się!

Hurrra, no wreszcie się udało. Cieszę się bardzo, bo w końcu udało się zorganizować spotkanie w moim rodzinnym Słupsku. Pogadamy wokół tematów związanych z historiami z moich książek „Czas wolny w PRL” oraz „Sex, disco i kasety video. Polska lat 90.”. Także o tym jak czas przełomu lat 80. i 90. wyglądał w Słupsku.

Powspominamy, a pomoże w tym kilku bohaterów moich książek, którzy pojawią się na spotkaniu. Będę również miał oryginalne gadżety sprzed lat związane z tematem, pokażę kilkadziesiąt fotografii, no i wypijemy noworoczny toast 🙂

A wszystko w klimatycznej kluboksięgarni Cepelin, która mieści się w byłej Cepelii w Słupsku. Wpadajcie! Więcej szczegółów na FB Cepelina i na moim 🙂