Dziś na blogu dwie książki, które w dużej mierze odnoszą się do epoki PRL.
Zacznijmy od bardzo ciekawej opowieści o stewardesach Anny Sulińskiej, „Wniebowzięte. O stewardesach w PRL-u”. Dużo tu historii polskiego lotnictwa, LOT-u. Poruszaliśmy już parę razy ten temat. Chociażby przy okazji takiej wyjątkowej torby LOT z naszej kolekcji.

Więcej o niej, a także historii logo przeczytacie TUTAJ.
O logotypie pisaliśmy też TUTAJ, przy okazji opowiadania o naszym albumie z logotypami i znakami różnych firm.

Wróćmy jednak do opowieści o stewardesach….
Pierwsza była Zofia Glińska. Walcząca w Powstaniu Warszawskim, znała francuski i rosyjski, obdarzona ogromnym poczuciem humoru. W Locie pracowała jeszcze przed wojną, jako referentka w biurze rozrachunków w dziale zagranicznym. Wiosną 1945 roku ponownie zgłosiła się do odbudowywanego z ruin LOT-u. W coraz dynamiczniej rozwijającym się przemyśle lotniczym funkcję pomocnicze pasażerom podczas lotów, a nawet reprezentacyjne, pełnili wtedy… mechanicy pokładowi. Kierownictwo szybko dostrzegło jednak potrzebę wyszkolenia specjalnego personelu, zadanie zostało powierzone właśnie Glińskiej. Na pierwsze sześć wolnych miejsc pracy jako stewardesa zgłosiło się 300 kandydatek. W sierpniu 1945 roku doszło do pierwszego lotu LOT-u ze stewardesą.

Zawód rozwija się równie szybko jak sama linia lotnicza. Panie zrzucają kombinezony lotnicze, zakładają garsonki i ruszają do obsługi pasażerów w samolotach, w których można było nie tylko palić, lecz nawet otwierać okna. O tym, jak ten zawód zmieniał się na przestrzeni lat i jak zmieniały się same stewardesy, Anna Sulińska opowiada w swojej książce poprzez historie stewardes, z którymi udało jej się porozmawiać. Początkowo niechętne autorce stopniowo otwierają się, choć nie zdradzają wszystkiego. Sulińska ciekawie opowiada też o tym, jak ten zawód przełożył się na ich życie prywatne, zachowanie, jak dziś, kilkadziesiąt lat po rezygnacji z pracy, nie wyzbyły się pewnych nawyków, na przykład podawania herbaty. Są tu opowieści o testach, jakie musiały przejść kandydatki na stewardesy (dramatyczny test lotu samolotem podczas imitacji turbulencji). O ich prześwietlaniu przez służby bezpieczeństwa, szmuglowaniu różnych towarów, najbardziej zaskakujących pasażerach (jedna pani chciała w trakcie lotu wysiąść, bo jak powiedziała: „Muszę wysiąść z tego autobusu i do Sokółki jechać krowę przepalikować”), wreszcie dramatycznych chwilach ze stanu wojennego czy ucieczkach na Zachód. Z jednej strony była to praca, o której marzyły tysiące dziewczyn, a otoczenie bardzo jej zazdrościło. Z drugiej – była bardzo ciężka, wyczerpująca fizycznie i psychicznie.
Książka, co prawda niewyczerpująca tematu, wydaje się doskonałym podkładem pod pasjonujący serial telewizyjny.
Tekst o książce Sulińskiej ukazał się najpierw w książkowym dodatku „Kultura DGP”.

Kolejna bardzo ciekawa książka to „Decybelowy obszar radiowy” Wojciecha Lisa. To opowieść o kultowych audycjach radiowych (głównie lat 80 i 90) spisana na podstawie rozmów autora z najważniejszymi postaciami polskiego radia. Są tu Marek Wiernik, Paweł Sito, Filip Łobodziński, Marek Niedźwiecki, Walter Chełstowski czy Marek Gaszyński. Książka pełna anegdot i osobistych opowieści najfajniejszych radiowców.Wspomina się tu najważniejsze audycje muzyczne w historii radia: Cały Ten Rock (Prowadzący: Marek Wiernik i Roman Rogowiecki), Metalowe Tortury (Roman Rogowiecki, Wojciech Mann, Krzysztof Wacławiak), Demo Top (Filip Łobodziński), Radio Clash (Maciej Chmiel, Filip Łobodziński, Hirek Wrona, Grzegorz Brzozowicz), Muzyka Młodych (Marek Gaszyński) czy Zadzwońcie po milicję (Maciej Chmiel i Robert Tekieli). A propos tej ostatniej ciekawy epizod wspomina w książce Paweł Konjo Konnak:
„Słynny wywiad z Ciccioliną przeprowadziłem ja i Zbyszek Sajnóg w Budapeszcie, w kwietniu roku 1989, podczas XXXV Kongresu Transnacjonalnej Partii Radykalnej, której to Cicci była ognistą aktywistką. Ten Kongres to było takie symboliczne zniesienie żelaznej kurtyny, gdyż od czasów drugiej wojny światowej żadne państwo komunistyczne nie wpuściło do siebie na takie zgromadzenie polityków z Europy Zachodniej. A Partia Radykalna swoją centralę miała we Włoszech i stąd niecodzienność tego wiekopomnego zdarzenia. Do Budapesztu Totart wyjechał na zaproszenie kolegów z pacyfistycznego ruchu Wolność i Pokój, który od dłuższego już czasu wymieniał się z aktywistami Partii Radykalnej swoimi szlachetnymi idejkami. Wraz z nami w tej internacjonalistycznej operacji uczestniczyło z Polski kilkudziesięciu fighterów WiP, anarchistycznego Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego, akcjoniści stołecznej formacji Praffdata i kilku niezrzeszonych świrów”.
Krótko mówiąc to kawał historii, nie tylko polskiego rocka.
Te polecenia, jak każde inne są u nas bezinteresowne. Nie korzystamy na nich w żaden sposób finansowo, materialnie, barterowo itp… Polecamy, bo po prostu uważamy, że są warte uwagi 🙂