Tag Archives: kaseta polmark

Ze Śląska na plażę

Fantastyczne jest to miejsce, fantastyczne! Piszę o Antykwariacie Grochowskim na warszawskim Grochowie. Doskonałe książki, czasopisma, gadżety, winyle i dziś najważniejsze… kasety magnetofonowe.

Ostatnio trafiłem tam na wyprzedaż kaset. Było tego sporo, choć i tak już przebrane. Ale parę perełek się znalazło. Chociażby kaseta Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Oryginalna, z Polskich Nagrań. Tylko już na początku mam kłopot. Kurczę nie wiem, z którego jest roku. Niby wszystkie dane są, ma numer CK-239. Ale nigdzie nie ma daty wydania. Co prawda znalazłem informację, że to wydanie na 25-lecie zespołu. Czyli wychodzi, że z końca lat 70., bo zespół powstał w 1953 roku.

Nie ma za to problemu z rozszyfrowaniem daty wydania kolejnej kasety, którą tam zdobyłem. Oto boski Salvo i jego kaseta z 1984 roku, wydana w Rumunii. Ale tu zaskoczenie, Salvo nie pochodzi z tego kraju, ale ze Szwajcarii i naprawdę nazywa się Salvo Ingrassia.

Album oryginalnie pochodzi z 1978 roku. Zdaje się, że to jego debiut. Ale uwaga, pan śpiewa do dziś. Taki trochę Krzysztof Krawczyk. A kasetę w Rumunii wydała tamtejsza wytwórnia o wspaniałej nazwie Electrecord.

I jeszcze trzecia dziś kaseta, perełka z naszego rynku. Oto Marlena Drozdowska i jej „Bajadera plaża”. Na pewno kojarzycie ją z przeboju „Mydełko Fa” z Markiem Kondratem. Napisał go genialny kompozytor Andrzej Korzyński. Większość numerów na „Bajadera plażę” również.

„Bajadera plaża” to był jej przebój drugiej połowy lat 80., wydany już wtedy na winylu. Ten materiał na kasecie ukazał się zapewne na fali popularności „Mydełka Fa”. Obok Korzyńskiego utwory napisał też Winicjusz Chróst, a tekst do jednego z nich sam Krzysztof Gradowski. A skąd ten ostatni? Ano jest to reżyser serii filmów o przygodach Pana Kleksa. A Marlena śpiewała w filmie piosenkę.

Kasetę wydał Polmark, który miał charakterystyczne kupony. Po wycięciu (tu widać, że już go wycięto) i wysłaniu na adres wydawnictwa można było wygrać kasety.

Jeszcze jedno, okładka. Boska, prawda? Autorem jest doskonały muzyk, grał m.in. z Markiem i Wackiem, Jan Drozdowski. Nazwisko mają państwo nieprzypadkowo identyczne, to małżeństwo. Tylko dlaczego pani Marlena zgodziła się, by mąż zaprojektował jej okładkę? No jest nietypowa, to pewne…

A jutro kolejne trzy kasety. Oj też będzie ciekawie.

Reklama
Otagowane , , , , , , , ,

Wytnij, wyślij i czekaj

Pamiętam jak w moim rodzinnym Słupsku na podwórku w klatce obok, w jednej z piwnic, urządziliśmy taką a la salę prób. Udawaliśmy, że jesteśmy zespołem Lady Pank. Był przełom lat 80. i 90. Właśnie wtedy ukazała się ta płyta, a w zasadzie kaseta.

Nie będę ukrywał, nie jest to mój ulubiony album Lady Pank. Ukazał się dokładnie w 1990 roku. Wydało go polskie wydawnictwo Polmark. Wspominałem już o nim przy okazji wpisu o poprzedniej kasecie, Zbigniewa Wodeckiego.

Lady Pank przechodził wtedy przetasowania w składzie. Do grupy dołączył Konstanty Joriadis. Wszystkie teksty napisał tu Jacek Skubikowski. Co ciekawe, autorką zdjęcia okładkowego jest Lidia Popiel, fotografka, modelka,  żona Bogusława Lindy.

Muzycznie niektórzy piszą, że jest bardziej rockowo niż na poprzednich numerach. Być może. Na pewno, tak jak przy poprzednich płytach naśladowali chociażby The Police, tutaj też wzorują się na zachodnich wykonawcach. Ja słyszę chociażby Dona Henleya.

Oczywiście największy przebój z płyty to „Zawsze tam gdzie ty”, numer, który Jan Borysewicz napisał podczas pobytu w USA pod koniec lat 80. Zresztą klip też powstał za Oceanem.

Ciekawie jest na kasecie. Otóż można było wziąć udział w konkursie. Trzeba było wysłać kupon z kartką pocztową i liczyć na szczęście w losowaniu.

Wygraliście coś?

Otagowane , , , , ,

Jacuś, zrobimy razem płytę

Luty 1987 roku. Autor tekstów Jacek Cygan odbiera telefon.

„Jacuś, zrobimy razem płytę. Połowa piosenek będzie moja, połowa Alka Maliszewskiego (…) Problem jest tylko taki, że mamy na to dwa tygodnie, ale jakoś to ogarniemy” – usłyszał.

No i ogarnęli. Tym sposobem, Zbigniew Wodecki, który dzwonił wtedy do Jacka Cygan nagrał swoją drugą płytę „Dusze kobiet”. Fani czekali na to aż 11 lat.

Ok, tytuł trochę pretensjonalny. No i serduszko z boku, ale ja pana Zbigniewa zawsze uwielbiałem i wybaczam mu tytuł i serduszko. Zresztą pisałem już o jego pierwszej płycie. Miałem też okazję porozmawiać z nim i to była absolutnie wspaniała rozmowa. TUTAJ przeczytacie fragmenty.

Ale wracając do „Dusz kobiet”. To nie był idealny moment na taki sentymentalny krążek. Wtedy słuchało się w Polsce rocka, Maanamu, Republiki, Lady Pank. Podobno płyta skończyła się gigantyczną klapą, choć Zbigniew był już po sukcesie „Pszczółki Mai” i „Chałupy Welcome To”. Zresztą na kolejną płytę artysty fani musieli poczekać do połowy lat 90.

Kasetę wydał specjalizujący się w wypuszczaniu albumów polskich artystów, Polmark. Kosztowała 1100 zł. Dzisiaj to rzadki okaz.

Producentem nagrań było Zjednoczone Przedsiębiorstwo Rozrywkowe, a panią manager Danuta Dobrzyńska. Okładkę z pięknym panem Zbigniewem zaprojektowała Maria Ihnatowicz, która skończyła warszawską ASP w klasie samego prof. Henryka Tomaszewskiego. Specjalizowała się w projektowaniu książek i plakatów.

No to jeszcze kołysanka z tej kasety, znaczy płyty i słynne „nnnaaa, naaaaa, tuturuuututu”…

Otagowane , , , ,