Single, 7 calowe płyty z odtwarzaniem 45 obrotów. Bardzo popularne przed laty, kiedy muzyki słuchało się z winyli. Nie był to jednak jedyny popularny format małych płyt.

Pocztówki dźwiękowe, na których pojedyncze utwory ryto w warstwie laminatu naniesionej na kartkę pocztową. Były to kompozycje monofoniczne do odtwarzania właśnie jak single, czyli przy 45 obrotach. W latach 70. produkowała je Krajowa Agencja Wydawnicza i choć nagrania nie były najlepszej jakości, to w samym 1973 roku ponad 200 tytułów sprzedano w 3 milionach sztuk.


Kolorowy nadruk z jednej strony, z drugiej wykonawca, ale też miejsce na adresata i znaczek. Takie pocztówki naprawdę można było wysłać pocztą. Zresztą na poczcie można też było je kupić.



Ukazywały się na nich nie tylko przeboje, ale też na przykład czytane dzieła Lenina, albo przepisy na pulpety rybne proponowane przez Zjednoczenie Gospodarki Rybnej w Szczecinie, czy reklama domu towarowego WSS Społem Sezam. Wtedy podpisywano ją jako: „dźwiękowa karta reklamowa”.
Były dźwiękowe karty pocztowe z piosenkami z festiwalu w Sopocie i Opolu, z nadrukami zabytków, bukietem kwiatów i dedykacją „Z powinszowaniem imienin”, zajączkami wielkanocnymi, obrazami wielkich malarzy, ilustracjami z bajek, obrazkami trójwymiarowymi.

Zdarzało się, że pocztówki dźwiękowe wytwarzali prywaciarze. To te na zdjęciu z czterema kolorowymi pocztówkami. Jakość nagrania i wykonania była jednak często gorsza niż na płytach od wytwórców państwowych.
Graficznie moja ulubiona to ta z festiwalu piosenki Sopot 70. Jest na niej utwór Anny German „Człowieczy los”.


Ciekawe, że ten utwór w 1970 roku dostał nagrodę, ale na festiwalu w Opolu, w Sopocie chyba w ogóle nie był wykonywany. Czyżby wydrukowano ją omyłkowo?



