Najpiękniejsza kartka świata może to nie jest, ale życzenia…. tu myślę jesteśmy blisko ideału.
Wszystkiego dobrego kochani, dużo tego, co dla Was najlepsze i to wśród bliskich. A z okazji takiej pięknej kartki i słońca mam prezent. Jeżeli macie ochotę na moją najnowszą książkę „Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko”, to napiszcie komentarz albo maila. Przekażę ją chętnej osobie oczywiście za darmo, z podpisem (jeśli sobie zażyczy), a i dołożę jakiś oryginalny gadżet sprzed lat związany z tematem. Najlepszego!
Molesta, Trials X, a nawet Liroy – m.in. tacy artyści pojawiają się w ostatnim odcinku autorskiej „Historii warszawskiej popkultury”. Jest tu jednak dużo więcej ciekawych opowieści, bo bohaterem jest warszawski rap.
Dwuodcinkowa opowieść zabierze Was na osiedla lat 90., do pierwszych płyt rapowych w Polsce, kultowych hiphopowych miejscówek. Opowiada o tym wyjątkowy gość, autor świetnej książki „Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.” Filip Kalinowski.
Myślę, że wyszedł z tego bardzo ciekawy obraz pokolenia lat 90, niezrozumianego, ale jednocześnie zmieniającego popkulturę. Audycji możecie posłuchać w formie z obrazem na YouTube tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=5PcvRj-SYmQ&t=663s
Ostatnio sporo skarbów trafiło do mojej kolekcji. Wśród nich kilka perełek elektrotechnicznych. Na przykład takie cuda.
Oto dwie sztuki czegoś co przypomina słuchawki, a naprawdę nazywa się: mikrotelefon nagłowny CB MN-71. Przeznaczony jest do pracy w różnych centralach. Dwie sztuki w stanie fabrycznym, jeszcze w oryginalnych kartonach.
Pochodzą z 1986 roku i kosztowały nieco ponad 2 tyś. zł. Wyprodukowała je Radomska Wytwórnia Telefonów, której historia sięga jeszcze czasów przedwojennych. W PRL-u była produkcyjnym molochem, wytwarzając nawet ponad półtora miliona telefonów rocznie i eksportując je do wielu krajów.
Przymierzając cudo mogę bez dwóch zdań stwierdzić, że są niespecjalnie wygodne, ale pewnie nie o to chodziło. Raczej o to czy dobrze było na łączach.
Tymczasem jutro (piątek) spotkanie w Big Book Cafe MDM, która jako księgarnia narodziła się w 1953 r. Spotkanie ma tytuł „WITAJCIE NA MDM. W KOLEJCE PO WSZYSTKO!”.
Gdzie w latach 50. 60 i 70. kupowało się chleb, a gdzie pończochy. Który gwiazdor europejskiego kina zaopatrywał się w słynnym Galluksie. Jak reklamowała się Moda Polska, a czym kusił podróżnych LOT. Przewodnikiem po zakupowej rzeczywistości czasów PRL będzie WOJCIECH PRZYLIPIAK, czyli ja 🙂 Będą archiwalne zdjęcia i pamiątki. Spotkanie odbędzie się w Big Book Cafe MDM na ul. Koszykowej 34/50. Wstęp wolny, tu więcej: https://www.facebook.com/events/1820727475059682?ref=110
Pamiętam różne zabawki logiczne sprzed lat, jakieś układanki itp. Pamiętam też coś o dziwnej nazwie. Teraz wreszcie trafiło do mojej kolekcji.
Jak wynika z opisu na pudełku zabawka Waho została nagrodzona przez gazetę „Kurier Polski”. Nie jest jakoś specjalnie skomplikowana, ale przyznam, że trochę nad nią posiedziałem.
Pokrętłami przestawia się cyferki tak, żeby ustawiły się w kolejności jak na opakowaniu.
Zgrabna (można schować do kieszeni), bardzo prosta w obsłudze. Czyli to, czego oczekujemy od zabawki logicznej. Swoją drogą, skoro ta w zasadzie nazywa się Waho 1, to czy ukazała się jakaś Waho 2 i kolejne?
Sporo szkolnych gadżetów mam w kolekcji: tornister, piórniki, ołówki, temperówki itp. Nawet jeden z myszką.
Brakowało mi jednak bardzo charakterystycznego przedmiotu związanego ze szkołą, rysowaniem. Otóż Gumki Myszki. I teraz mam, nawet kilka.
Od razu widać charakterystyczny element, słynne logo: myszkę z ogonkiem. W PRL produkowała ją Chemiczna Spółdzielnia Pracy Technochemia. Taką gumkę produkowano już jednak przed wojną, nawet z tą samą charakterystyczną myszką z ogonkiem. Produkowano ją w różnej wielkości, kolorach i różnego przeznaczenia: kreślarska, do wycierania, do pisma maszynowego, ołówkowa.
Ja mam zestaw 3 kreślarskich. Pytanie za sto punktów: czy te liczby oznaczają rodzaj gumki, ścieralności?
Do kogla-mogla, na kanapkę z masłem. Ja na przykład pamiętam takie zastosowanie cukru w dzieciństwie. Ostatnio wpadło do kolekcji kilka opakowań, w sumie to niesamowite, że ktoś je zachował.
To chyba najbardziej charakterystyczne opakowanie. Dobrze widać je chociażby w cudownym filmie „Poszukiwany, poszukiwana„.
Ale mam również kilka innych ciekawych graficznie opakowań. Na przykład z cukrowni Lublin będącej w zrzeszeniu Cukropol. W samym okręgu w Lublinie miała 8 cukrowni. Na opakowaniu widnieje data 1826, ja jednak znalazłem najstarsze ślady cukrowni Lublin sięgające lat 90. XIX wieku. Nie zmienia to faktu, że opakowanie fajne.
Inna data – 1985 – widnieje na cukrze z innej cukrowni z tamtego okręgu. Jest nawet fajne stare logo.
Mam też coś, co chyba można nazwać opakowaniami zastępczymi. Grafik tutaj nie ma, po prostu napisy Cukier Kryształ.
Jeden z nich jest z Cukrowni Witaszyce. Już nie istnieje, a kiedyś to był moloch zatrudniający nawet niemal pół tysiąca osób. Początki tej cukrowni też sięgają końca XIX wieku.
Warto pamiętać, że cukier w PRL był towarem strategicznym i przez wiele lat sprzedawano go na kartki. Ciekawostka: czasami, jak na przykład w latach 80., kiedy był masowo wykupowany, nawet nie trudzono się, by go pakować w takie woreczki. W niektórych sklepach sprzedawano go na kilogramy z wielkich worków.