Mój tata na przykład przekładał Mocne do opakowania po Marlboro i tak udawał, że pali te lepsze papierosy. Inni styczność z luksusem okazywali poprzez siatki. Na przykład siatka Lego oznaczała, że zapewne byłeś w Peweksie albo Baltonie i jesteś gość. Ostatnio do kolekcji wpadł mi zestaw siatek sprzed lat. Jest kilka luksusowych.

Lego mam dwie, nie są z PRL, ale nie są współczesne. Jedna klasyczna, z logotypem, a druga ciekawa, z klockiem.

Jak wspomniałem Lego można było w PRL kupić na przykład w sieci sklepów Baltona, które najpierw zaopatrywały statki, marynarzy, potem otwierały się na przejściach granicznych, lotniskach, wreszcie w różnych miastach dostępne dla wszystkich. Szerzej opisałem ich historie i spisałem opowieści pracowników Baltony w książce „Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko” (Muza). Mam już kilka papierowych siatek Baltony, ale takiej plastikowej jeszcze nie miałem.

W takich Baltonach i Peweksach można było również kupić japońskie sprzęty. Chociażby firmy Seiko. Mam ciekawą siatkę jej podfirmy zajmującej się m.in. produkcją drukarek Seikosha.

Pisałem, że Baltona mieściła się m.in. na lotniskach. A propos, to mam także siatki linii lotniczych. Sieciówki aptecznej oraz LOT z okazji wprowadzenia do floty samolotów Boeing 767, co nastąpiło na początku lat 90. Maszyny te latały m.in. do Chin i USA.



A teraz rarytas. Polska Centrala Produktów Naftowych powstała pod koniec II wojny i przez cały PRL była monopolistą na rynku paliw. Od lat 60. towarzyszyło jej znakomite logo zaprojektowane przez Ryszarda Bojara. Pojawiało się też na siatkach. Wraz z nimi wspaniałe hasło.


Są też dwie inne ciekawe siatki. Sieci Euro Shop, która działała na lotniskach i promach, no i siatka wszystkich bossów!


Hymmmm, wg mnie ten Boss to juz b.wspolczesny – moja mama z 10 lat temu jak jeszcze pracowała to nosila przy sobie dokladnie taką dyżurną reklamówkę. Chyba, że wcale nie mówisz, że to staroć 😀 To ja, Szanownego Pana, najserdeczniej przepraszam! A peerelowskie to mi sie wlasnie kojarzą z takim uchwytem-dziurą, pozornie wzmocnionym od wewnątrz kawałkiem przezroczystej folii, który po kilku razach odłaziła, a to ucho zie wyciagalo i rwało. Dźńkję barccc 😉
No jasne, Bossa jeszcze można kupić!
A Mocne to moja mama kładła na grzejniku, bo takie przesuszone ponoć lepsze były 🙂
Czasy, kiedy to reklamowki były ekologiczne – można było ich używać wielokrotnie i nie ulegały samoistnemu rozpadowi podczas przechowywania. No chyba, że ktoś przeholował z ładunkiem i ucho urwał…
Ocena ładunku ważna rzecz 🙂
Gratuluję ciekawego artykułu. Jeśli chodzi o Seiko, to pamiętam, ze zegarek tej marki miał mój tata, zegarmistrz z zawodu. Lata mu służył, pokazując stosowny czas:)