Czas na jeden z serii wpisów. Będą one dotyczyły sporej, genialnej kolekcji pinów, znaczków, przypinek, które ostatnio (wraz z wieloma innymi skarbami, o których wkrótce) trafiły do nas za sprawą pary przyjaciół naszego bloga. Sami zbierali je przez lata, a teraz dumnie zajęły miejsce w naszych zbiorach.
Jak widać zaczynamy od muzyki. Dołączą do chociażby takie pięknego znaczka Kombi, o którym pisaliśmy TUTAJ
Zacznijmy od festiwalowych. Najmniejszy z nich ma klucz wiolinowy i herb Gdańska. A to znaczy, że jest to pin Gdańskiego Festiwalu Muzyki Pieśni i Tańca.
I tu mamy zagadkę, bo nie wiemy, z którego roku może pochodzić ten znaczek. W przeciwieństwie do przypinki reklamującej jedną z najsłynniejszych jazzowych imprez w naszej części Europy, Festiwal Jazz Jamboree. Od razu widać, że pochodzi z 1972 roku.
Pierwsza impreza, jeszcze pod inną nazwą, odbyła się w 1958 roku, a jednym z jej inicjatorów był Leopold Tyrmand. W 1972 roku wystąpili m.in. tacy giganci jak Charles Mingus Quintet czy Elvin Jones Quartet. Z naszych muzyków genialny koncert dał wtedy chociażby Czesław Niemen.
Kolejne dwa okazy pochodzą z najsłynniejszej popowej imprezy muzycznej, festiwalu w Sopocie, a dokładniej International Festival Of Pop Song, który zresztą na początku odbywał się w Gdańsku. Starszy znaczek, z tym niemrawym słowikiem uwięzionym w globie, pochodzi z 1969 roku. Prowadzącym wtedy Lucjanowi Kydryńskiemu na scenie oraz głosowi Mieczysława Fogga towarzyszył zwycięzca, po raz drugi w historii festiwalu pochodzący ze Szwajcarii, francuskojęzyczny Henri Des. Zresztą pan występuje do dziś.
Drugi sopocki znaczek pochodzi z 1972 roku. Tutaj Krystyna Loska pogodziła bratnie nacje. Zwycięstwem podzielili się Andrzej Dąbrowski z „Do zakochania jeden krok” oraz Lew Leszczenko. Niestety ten drugi wciąż występuje 😉
A na koniec pierwszego z serii „pinowych” wpisów, znaczek nie stricte z muzycznego festiwalu, ale z imprezy, na której muzyki nie brakowało.
Główną atrakcją V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów, był oddany zaledwie kilka dni wcześniej, jeszcze ciepły Pałac Kultury i Nauki. Do Warszawy przybyło wtedy kilkadziesiąt tysięcy turystów. A tak opowiadała o nim Polska Kronika Filmowa:
Za dwa dni o kolejnych znaczkach.