Kto nie kochał się w Księżniczce, albo nie chciał być Jasonem z Załogi G, no i kto na podwórku nie krzyczał „Transformacja!”. „Wojna planet” opanowała nas w latach 80. Powróciła do mnie za sprawą nowego skarbu w kolekcji.

Japoński serial animowany powstał w latach 70., u nas premierę miał niedługo przed stanem wojennym. Wyobraźcie sobie jaka to była jazda zobaczyć te wszystkie statki, roboty, lasery i bitwy w szarej, smutnej, pełnej beznadziei Polsce roku 1980.


Serial pojawił się w bloku „Teleferii”. Była to długa seria, ponad sto odcinków. Załoga G walczyła w nim z grupą przestępczą Galactor (u nas jako Spectra).
Seria doczekała się kontynuacji animowanej oraz wersji fabularnej z aktorami.

Z „Wojną planet” mam telewizorek. Zabawka w kształcie tv polegała na tym, że zaglądało się przez lufcik z tyłu (pod światło) i przekręcało taśmę wystającą u góry. Kilka plansz tworzyło historię.
Producentem jest rzemieślniczy zakład z Milanówka, który produkował też m.in. telewizorki z „Wilkiem i Zającem”.

A skąd „Transformacja”? Tym słowem młodzi bohaterowie zmieniali się w superbohaterów, jak my na podwórku.