Opiłki metalu (dla efektu iskrzenia), azotan baru, klej… dobrze, dobrze, to nie jest blog chemiczny. Ale taki jest skład naszego dzisiejszego bohater. Przedstawiamy iskrzącą część naszej kolekcji, czyli Zimne ognie:
Szare laski z iskrzącą masą wieszano w PRLu na choince. Oczywiście w sylwestra bawiły się nimi dzieci. Zastępowały one nam prawdziwe środki pirotechniczne, których w tamtej epoce niemal w ogóle nie było. Prawdziwe fajerwerki przywożono na przykład z NRD.
Obrót takimi środkami był oczywiście w PRLu ściśle kontrolowany. Nasz egzemplarz wyprodukowała Spółdzielnia Rzemieślnicza Introligatorsko Drzewna „Introdrzew” z Katowic. Cena za 10 sztuk wynosi 3,50 zł, a wyprodukowano je według normy z 1977 roku, czyli pochodzą z końca lat 70. albo z 80.
Ciekawe, że jak byk napisane jest na Zimnych ogniach, żeby nie wieszać ich na choince, ale nie specjalnie tego przestrzegaliśmy.
ja do dziś zawsze na Sylwestra zabieram pakę zimnych ogni 🙂
Do tego najlepsze są zapałki czechowickie oczywiście.
jesli zapałki to tylko te z kotem 😉