Deska z wału

„A w Poroninie, to mieszka jeden baca/ Co Leninowi zsiadłym mlekiem leczył kaca/ A ty maszeruj, maszeruj głośno krzycz/ Niech żyje nam Wołodia Ilicz!” – podobną taką piosenkę można było usłyszeć z ust aktywu ZSMP podczas rajdów szlakiem zdobywców wału pomorskiego w latach 70. Pretekstem do jej przytoczenia jest taka oto pamiątka z naszej kolekcji.

zsmp2

Ten absurdalny przedmiot to pamiątka po X Centralnym Rajdzie Szlakami Zdobywców Wału Pomorskiego z 1977 roku z oddziału w Bielsko-Białej. Warto krótko wyjaśnić co to były te rajdy, Wał Pomorski i ZSMP.

Rajdy były popularną formą wypoczynku w PRLu, trochę jak kolonie, tylko trzeba się było bardziej napracować, znaczy nachodzić. Rajdy ZSMP odbywały się w latach 60., 70. i 80.

zsmp4

ZSMP, czyli Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej narodził się w 1976 roku z połączenia Związku Młodzieży Socjalistycznej, Związku Socjalistycznej Młodzieży Wiejskiej i Socjalistycznego Związku Młodzieży Wojskowej. Prowadził indoktrynację młodzieży, mobilizował do nauki i wysiłku fizycznego. Stąd podobne rajdy.

zsmp3

Wał Pomorski, nazywany Pozycją Pomorską (Die Pommernstellung) to umocnienia na wschodniej granicy III Rzeszy, w okolicach Wałcza, Szczecinka i Gorzowa Wielkopolskiego. Budowa rozpoczęła się pod koniec lat 20. O historii Wału możecie poczytać TUTAJ. My powracamy do fascynującej deski, która właściwie nadaje się tylko do powieszenia na ścianie w korytarzu. To jedna z tych pamiątek, które po otrzymaniu stawały się obiektem do zbierania kurzu w domu. A u nas ma zaszczytne miejsce.

Otagowane , , ,

1 thoughts on “Deska z wału

  1. Kanalia pisze:

    Młodzież. coś tam wyczytali, coś poszukali, ktoś powiedział. Nadal nic nie wiedzą ale się mundrują.
    Rajdy ZSPM – szczególnie te w Bieszczadach i Beskidach, bajka. Żadnej indoktrynacji, tylko radość, hulanki i swawole. Owszem trzeba było te 30 km z plecakiem na plecach pokonać, ale w tych okolicznościach przyrody to sama przyjemność. Poza tym to był inny świat i inni ludzie. Nikt nie maszerował z nosem w smartfonie. Więc i towarzystwo sprzyjało wspaniałej zabawie. Po dotarciu do właściwej stodoły zabawy było jeszcze więcej, gospodarz często przynosił jakieś wiejskie jadło i napitki (czytaj wino własnej roboty w dużych ilościach) i na ogół przy ognisku i gitarze śpiewaliśmy nie polityczne a wszelakie sprośne pieśni. Do ZSPM należał czasem przewodnik, ale najczęściej nikt. Działaczy spotykało się tylko ostatniego dnia na podsumowaniu i to też nie zawsze.

Dodaj komentarz