Wyjazdy na spotkania autorskie są cudowne, bo spotykam ciekawych ludzi, zwiedzam miejsca, do których pewnie bym nie dotarł. Czasami dostaję prezenty. Tak zdarzyło się podczas spotkania w Lublinie. Kierowniczka biblioteki przekazała mi oryginalny bloczek kelnerski z restauracji Karczma Słupska z Lublina. Karczmom tym, swoistej sieciówce w PRL, poświęciłem trochę miejsca w ostatniej książce. Ich historia jest naprawdę ciekawa.

„Elegancki pan w okularach – tak prezentował się Tadeusz Szołdra – za pomocą powstałego z jego pomysłu w słupskim Społem nowatorskiego Zakładu Kompleksowych Wdrożeń (zatrudnieni w nim artyści, stolarze, budowlańcy pomagali przy otwarciu niemal pół tysiąca różnych lokali w Polsce) sprzedawał gotowy pomysł na Karczmę Słupską do wielu miast w Polsce. Gruszkę po słowińsku i inne przysmaki można było zjeść chociażby w Warszawie. Lokal działający na Nowym Świecie od połowy lat 70. cieszył się ogromnym powodzeniem.
Niecałe trzy lata po otwarciu „Społemowiec Warszawski” pisał: „Karczma Słupska była pierwszym w Warszawie zakładem regionalnym. Wielu pracowników społemowskiej gastronomii pamięta, ile trzeba było samozaparcia oraz działań, aby przełamać opory zarówno psychiczne, jak i organizacyjne i przekonać o potrzebie otwierania takich lokali. Obecnie zamiast niesławnych dawniej Sielanek i Kawalerskich mamy w Warszawie chwalone przez konsumentów Karczmę, Klimczoka, Retmana, Kaszubską i inne zakłady regionalne, coraz powszechniej odwiedzane przez warszawiaków i warszawskich gości. Gastronomia regionalna jest najlepszą wizytówką restauracji Społem WSS”.
Nieco później kolejna Karczma Słupska została otwarta w Warszawie przy ulicy Czerniakowskiej 127. Restauracja kategorii I zachęcała regionalną kuchnią, muzyką mechaniczną, no i wystrojem z obłędnymi kręcącymi się fotelami zamontowanymi na kołach od powozów i paleniskiem na środku. Co ciekawe, przed Karczmą Słupską w tym miejscu mieścił się wyszynk drugiej kategorii, czy raczej mordownia, Sielanka.
Pomysł na te karczmy opierał się na tym, że w każdym lokalu o niemal identycznym wystroju podobnie ubrana obsługa podawała te same dania. Łącznie powstało 20 lokali o nazwie Karczma Słupska – ten w samym Słupsku przyciągał hokerami barowymi w kształcie bujanych końskich grzbietów”.
I właśnie taka Karczma powstała również w Lublinie. Stąd ten druczek z jej logo. Kelner mógł tam wpisać, nie tylko zamówione dania i napoje, ale również numer stolika, liczbę gości, datę oraz godzinę obsługi.

Bardzo przydatna rzecz.
















