Category Archives: design

Jak tu pięknie!

Czas powrócić do kolejnej odsłony skarbów przejętych od cioci Lucylli z Gdańska. Skarbów z zagranicznych podróży. Tym razem połączyłem je z przygodami kapitana Żbika. Dlaczego?

Mam nadzieję, że te obrazki trochę to wyjaśniają. Otóż ciocia ma pamiątki po kilku hotelach i atrakcjach turystycznych Bułgarii. To też w tym kraju dzieje się akcja mini serii kapitana Żbika. Ciocia była tam w 1961 roku. Akcja pięciu odcinków Żbika, które stanowią całość historii, dzieje się prawdopodobnie trochę później. Seria komiksowa z tymi przygodami, rysowana przez Grzegorza Rosińskiego, a napisana przez Władysława Krupkę ukazała się po raz pierwszy na przełomie lat 60. i 70. Ja korzystam tu ze wznowień wydawnictwa Ongrys, które zresztą regularnie lądują w sklepach.

To jedna z lepszych historii ze Żbikiem w roli głównej. Wędruje po Europie i próbuje złapać szajkę przemytników brylantów i waluty. Odwiedza m.in. NRD oraz Bułgarię właśnie. Sporo tu pościgów, pięknych kobiet, ale też miejscowych hoteli i restauracji

Ciocia Lucylla w 1961 roku też odwiedziła wiele miejsc i hoteli, niektóre z nich znalazły się na pocztówkach i w folderach.

Goście, głównie turyści dewizowi, potrafili się bawić w tych miejscach. Zresztą Żbik i towarzyszące mu panie również.

A jak Żbik podróżował? A różnie, ciocia Lucylla również. Pociągi, samoloty… te drugie należały w większości do nieistniejących już węgierskich linii lotniczych Malev. Dowód w jednym z zeszytów Żbika.

A tu reklama linii z jednego z folderów cioci.

Wspaniałe to musiały być podróże. I Żbika, i cioci. A na deser kilka zdjęć z informatora turystycznego z Budapesztu z 1972 roku.

W nim dużo informacji o zabytkach, muzeach itp, ale też hotelach i atrakcjach wieczornych.

Tutaj mały wykaz nocnych lokali z tańcami. Wśród nic piękne nazwy Astoria, Hallo, Telefon, Casanova, no i Nirvana.

A do tego ile wspaniałych reklam.

I moja ukochana. Oto Hotel Sport, a w nim ogród z miejscowym winem. No czy można lepiej?!

Wkrótce więcej pamiątek z wyprawy cioci Lucylli…

Reklama
Otagowane , , , , , , ,

Od 110 do 200 z DDR

Döbeln – miasteczko w Saksonii z rozwiniętym przemysłem tytoniowym i elektrotechnicznym. To właśnie z tym ostatnim związana jest zabawka, która niedawno trafiła do mojej kolekcji. Taki zestaw:

Zestawy konstrukcyjne. Tu są 200 i 120, ale był też na przykład 110 elementów. Takie trochę Lego Technics. Można było z tego zbudować m.in. pojazdy. W zestawie są różne elementy jezdne, koła, kołowrotki itp. Niestety zestawy nie są pełne.

Elementy łączy się za pomocą śrubek. Różnorodność zestawu powoduje, że można było złożyć różne auta, dźwigi, traktory itp. Mi udało się złożyć taki pojazd.

Zestaw pochodzi prawdopodobnie z lat 70. Ja nigdy takiego nie miałem, ale bawiłem się nim u kolegów.

Otagowane , , , ,

Polish LOT

Mam w kolekcji sporo skarbów związanych z LOT-em. Bilety, torbę, gadżety. Pisałem o nich zresztą już tutaj: https://bufetprl.com/2021/03/30/lot-czyli-kosmetyki-dla-ciebie/

Teraz do zestawu dołączyły takie adresówki, czyli identyfikatowy, które przyczepiało się do toreb. Z tyłu pisało się nazwisko i adres właściciela.

Wydaje mi się, że ta adresówka pochodzi z lat 70. W 1981 roku zmieniło się bowiem nieco logo LOT-u. Właśnie na takie, jakie widnieje na niebieskiej torbie, czyli z żurawiem wpisanym w „O”. Na adresówkach widać, że tego żurawia jeszcze w „O” nie ma.

Swoją drogą mam już jedną adresówkę, po mojej cioci. To ta, z której wypraw do NRD ostatnio opublikowałem materiały.

Otagowane , , ,

Bajki mi tu dawać!

Pisząc ostatnio tekst o słuchowiskach i bajkach/baśniach na winylach, odsłuchałem kilka ze swojej kolekcji. Ileż tu jest perełek!

Z jednej strony Brzechwa, Konopnicka, Andersen i Chotomska, a z drugiej Kwiatkowska, Lipowska, Michnikowski, Kobuszewski i wielu innych znakomitych aktorów. Wszystko na 7 calowych płytach z bajkami. Niektóre są tylko czytanymi opowieściami, ale są również słuchowiska z doskonałą muzyką, tłem itp. Słowem czas na mały wernisaż, bo przecież okładki też są tu wspaniałe. Polecam zakupić kilka z nich, to są absolutne perełki. No i chodzą w dobrych cenach.

A na koniec deser. Wspaniała Pszczółka Maja, na której jest nie tylko tytułowy klasyk Zbigniewa Wodeckiego, ale też wspaniała „Piosenka Gucia” w wykonaniu Jana Kociniaka.

Otagowane , , , , , , ,

Unitra-Węgier, dwa bratanki

Trochę tu już o szpulowcach było, bo mam kilka perełek w swoich zbiorach.

Czas na kolejny. Oto ZK 140,czyli czterościeżkowy magnetofon szpulowy produkowany przez Unitrę na licencji Grundiga.

Na pewno szybko wpadły wam w oczy węgierskie napisy. No tak, to model produkowany na tamten rynek. Magnetofon z płynną regulacją tonów wysokich, licznikiem taśmy, no i możliwością nagrywania.

Ten ważący 8 kg sprzęt z polistyrenu produkowano od przełomu lat 60. i 70. Można było na nim przewijać taśmę w obie strony, ale co ważniejsze: ma rączkę do przenoszenia. Taki podręczny no.

Model z czasem się zmieniał, ten jest z pierwszej serii. Dalej sprawny!

Otagowane , , , ,

Ogień za 1300zł

Mam już kilka rakiet tenisowych w kolekcji, m.in takie piękne okazy:

Teraz, dzięki przyjacielowi bloga, do kolekcji trafił kolejny sprzęt.

W 1982 roku Zakłady Sprzętu Sportowego “POLSPORT” BIELSKO – BIAŁA wyprodukowały 35 tys. rakiet drewnianych, w tym 2 tys. takich młodzieżowych TOPAZ-ów. Taka dziwna nazwa pochodząca od minerału może dlatego została wybrana, że można ją tłumaczyć jako ogień. Czyli tenisowy ogień w dłoniach młodzików.

Na rakiecie o takim morskim kolorze zachowała się naklejka POLSPORTu. Niestety naciąg do naprawy, ale już jak produkowano te rakiety, to narzekano na słabą jakość naciągów.

W 1982 roku ta rakieta kosztowała 1300 zł, co przy cenie na przykład rakiety SET 02 (cena z naciągiem austriackim 2450 zł) nie było jakąś zawrotną sumą.

POLSPORT nie był w PRL jedynym zakładem, który produkował sprzęt tenisowy, ani tym najstarszym. Już pod koniec XIX wieku na dzisiejszych polskich terenach można było kupić sprzęt tenisowy. Gra w tenisa stała się bardzo popularna w okresie międzywojennym. Do tego potrzebny był sprzęt, a nie wszystkich stać było na drogie produkty firmy Dunlop. Wtedy rakiety i piłki zaczęły produkować łódzkie firmy Frema i Olmar.

Po wojnie Frema została upaństwowiona, jako Państwowe Zakłady Przemysłu Drzewnego Frema, ale dalej produkowała rakiety. Największym producentem był jednak POLSPORT, gdzie produkowano m.in. modele: Wenus, Mars, Junior, Set, Gem, Gem Tenis, Nefryt, Szmaragd, Diament, Opal, Szafir extra, Set 02 P, Net 02 (dla dzieci), Set 02, Gem 02 (czarna i zielona), Serw 02 D Młodzik, Serw 02 M Junior i TOPAZ z mojej kolekcji. W PRL popularne były też metalowe rakiety produkowane przez Pabianicki Oddział Zakładów Galanteryjnych Przemysłu Gumowego Stomil, czyli tzw. „stomile”.

Ja nie pamiętam swojej pierwszej rakiety, ale na pewno była drewniana. Chodziłem z nią na pierwsze lekcje tenisa do sekcji w gwardyjskim klubie w Słupsku. Eh może gdyby trener nie był codziennie pijany, byłby ze mnie drugi Hurkacz albo co…

Otagowane , , ,

Klucze z kineskopu

Był 25 października 1952 roku, godz. 19.00. W programie wystąpił mim Jan Mroziński, który przedstawił kreacje warszawskiego pijaka i bikiniarza. Jerzy Michotek zaśpiewał Balladę o kułaku, a Maria Nowosad Latarnie gazowe. Zatańczył Witold Gruca. Wszystko w małym studiu, przez zapalone lampy nagrzanym do kilkudziesięciu stopni Celsjusza.

Narodziny polskiej telewizji mogło obejrzeć kilkaset osób na 24 odbiornikach Leningrad umieszczonych w warszawskich świetlicach i klubach. Rok później program nadawano już regularnie. Trwał tylko pół godziny i emitowano go raz w tygodniu. Od 1955 roku już trzy razy w tygodniu. Przez pierwsze lata zasięg telewizyjnych nadajników ograniczał się do okolic Warszawy, dlatego powstawały świetlice z odbiornikami dostępne dla większej grupy widzów. Sytuacja z dostępnością poprawiła się w 1956 roku po rozpoczęciu produkcji telewizorów marki Belweder i Wisła przez Warszawskie Zakłady Telewizyjne.

W styczniu 1957 roku zarejestrowano w kraju ponad 5 tysięcy telewizorów, w tym ponad dwa tysiące odbiorników Wisła. Dekadę później, 21 listopada 1966 roku wyemitowano specjalny program na cześć dwumilionowego widza, został nim Mieczysław Słowik z Krakowa. Spikerką w tym programie była niezwykle urodziwa Alicja Bobrowska, Miss Polonia 1957. Dwa lata później zarejestrowano już trzymilionowego abonenta tv. W październiku 1970 roku uruchomiono drugi program telewizji, który w zamierzeniach miał być kulturalno-oświatowy.

Tak pisałem o narodzinach telewizji w Polsce w swojej książce „Czas wolny w PRL”. Powracam do tego nie z powodu nowego telewizora w mojej kolekcji. Zamiast tego, dzięki koledze, trafił do mnie taki gadżet.

Etui na klucze z jasnej skóry, z metalowym sznurkiem i logo Unitra Polkolor Warszawskie Zakłady Telewizyjne. To przedsiębiorstwo produkujące od 1976 roku kineskopy. Ten zakład mieszczący się w Piasecznie miał własną hutę szkła kineskopowego.

A pod koniec lat 80. produkowano tam też monitory do komputerów Mazovia 1016. Można go zobaczyć w filmie „Pan Kleks w kosmosie”. Tu fotosy: http://www.starringthecomputer.com/appearance.html?f=909&c=412

Otagowane

Polam Świeci

Jakoś zapomniałem, że mam sporo świetlnych elementów w swojej kolekcji. Nadrobię to wspominając o takiej lampie kreślarskiej.

Kiedy do mnie trafiła była w opłakanym stanie, przeczyściłem ją, naprawiłem kabel. Teraz jest w pełni sprawna i działa! To lampa z lat 70. Wyprodukowały ją Zakłady Sprzętu Oświetleniowego „POLAM – WILKASY”, a jej uroczy symbol to 16.B 017.

Autorem projektu tej lampy jest prawdopodobnie prof. Marek Adamczewski, który w latach 70. pracował w Wilkasach. Uznany projektach, który w ostatnich latach uczestniczył w projektowaniu wielu pojazdów szynowych.

Taka lampka była idealna na biurko kreślarskie albo w jakimś zakładzie pracy. Ja miałem już nowsze, ale bardzo podobnej używał mój tata architekt.

Otagowane , , , ,

8-ścieżek i w drogę

Kasety magnetofonowe, to właśnie ten nośnik wychował mnie muzycznie. Na kasetach słuchałem swoich pierwszych ulubionych albumów (wcześniej swoje na winylach puszczał mi tata). Do dziś mam setki kaset i wciąż ich słucham. Ale zanim ten nośnik opanował muzyczny świat, muzyki słuchało się m.in. z takiego cuda.

Oto 8-ścieżkowy kartridż, zwany też kasetą amerykańską. Pewnie dlatego, że to właśnie w USA zdobył największą publikę. Format zdobył popularność w drugiej połowie lat 60., m.in. poprzez sprzęty grające w samochodach. Odtwarzacz do takich kasetowych kartridżów był montowany m.in. w kultowych Mustangach i Thunderbirdach.

Taśma o szerokości 1/4 cala i prędkość przesuwu to 3,75 cala na sekundę odtwarza dwie ścieżki jednocześnie dając sygnał stereofoniczny. To znaczy magnetofon tak to odtwarza. Co ciekawe na tych kasetach wydawano też nagrania kwadrofoniczne.

Tutaj znajdują się nagrania pewnego pianisty (pominę opowieść o nim, ponieważ pan skończył z oskarżeniami o molestowane seksualne), który wykonuje utwory Scotta Joplina. Jemu akurat warto poświęcić dwa zdania. Scott Joplin to kompozytor tworzący na przełomie XIX i XX wieku, który wyniósł na szczyty styl ragtime. Gość napisał też opery oraz balet! Jego muzykę można usłyszeć chociażby w genialnym filmie „Żądło” z Newmanem i Redfordem.

Pisałem, że ten format był popularny w przemyśle samochodowym. Oto reklama sprzętu do jego odtwarzania:

Ten format nie był jednak specjalnie wygodny i w latach 80. został ostatecznie zastąpiony przez kasety magnetofonowe.

Otagowane , , ,

Bulion vs landryny

Opakowania warszawskich Zakładów Przemysłu Cukierniczego „Syrena” zachwycały i zachwycają do dziś. Tak jak ten skarb, który ostatnio trafił do mojej kolekcji.

Zakład Syrena powstał po II wojnie w miejsce wcześniejszej Fabryki Czekolady, Kakao i Cukierków „Franciszek Fuchs i Synowie”. W 1960 roku, przedsiębiorstwo Syrena zostało połączone z Zakładami Przemysłu Cukierniczego im 22 lipca d. E.Wedel. Firma specjalizowała się m.in. w wyrobach karmelarskich. Tutaj mam przykład landryn z 1956 roku.

Prawda, że ładny papierowy skarb?

Kolejny to już blaszany okaz. Oto pudełko po kostkach Knorr.

Producentem były Zakłady Wyrobów Odżywczych Poznań Starołęka. Produkowano tam m.in. koncentraty, przyprawy i płatki owsiane. Mieściły się w poznańskiej dzielnicy Starołęka, gdzie siedzibę miała też zresztą Pollena-Lechia (teraz Nivea) oraz Stomil Poznań.

Jak informuje opakowanie, taka kostka starczała na dwa talerze zupy. Trzeba było ją rozpuścić w 1/4-1/3 litra wrzącej wody.

Jedliście ten bulion może? Ja przyznaję, że nie…

Otagowane , , , , ,