Tag Archives: wódka prl

Wódka za kawę

Były zmorą, trzeba je było zbierać, naklejać, sprawdzać. Zajmowały miejsce, czas, były uciążliwe dla wszystkich. Choć wiązanie ich z PRL-em kojarzy się w większości z latami 80., to na różne towary obowiązywały praktycznie przez cały PRL. Kartki. Piszę o nich w swojej nowej książce „Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko”.

Pierwsze kartki uprawniające do zakupu określonej ilości żywności i artykułów codziennego użytku wprowadzono na terenie Polski już we wrześniu 1944 roku. Miały pomagać społeczeństwu w zaspokojeniu podstawowych potrzeb, jednak z czasem stały się symbolem sklepowych braków i zapaści gospodarki ręcznie sterowanej. Były uciążliwe dla państwa, bo wydłużały biurokrację i generowały koszty (chociażby druku i zatrudnienia ludzi do ich obsługi). Były także uciążliwe dla sprzedających i klientów.

W pierwszych powojennych latach obowiązywały kartki na chleb, mąkę, ziemniaki, mydło, zapałki albo proszek do prania. Kartkowane były także: benzyna, obuwie, mleko dla niemowląt, papierosy (które można było wymienić na słodycze, za trzy paczki należało się równo 10 dag cukierków) i wódka (można było ją wymienić na kawę). Obowiązywał przydział jednego mydła toaletowego na dwa miesiące, co nie sprzyjało higienie, za to otwierało drogę chorobom. Te szerzyły się także z powodu jedzenia mięsa niewiadomego pochodzenia, które to zjawisko było z kolei powodowane niedoborami mięsa na rynku oraz wysokimi cenami tego dostępnego.

System kartkowy, po zniesieniu w 1949 roku wrócił dwa lata później i trwał kolejne dwa lata. Jego zniesieniu w 1953 roku towarzyszyły drastyczne podwyżki cen – w myśl zasady, że jeśli ludzi nie będzie stać na cukier, to nikomu nie będzie przeszkadzało, że cukru w sklepach nie ma. Kartki wróciły w 1976 roku na prawie dziesięć następnych lat (chociaż mięso w pewnym stopniu było reglamentowane aż do końca PRL-u).

Przydziały niektórych towarów zależały od miejsca zamieszkania, wykonywanego zawodu, sytuacji życiowej. Na przykład na ślub i chrzciny dostawało się specjalne przydziały alkoholu. W przypadku zgonu członka rodziny lub własnego małżeństwa można było kupić buty i garnitur, nowożeńcy dostawali też specjalny kwit na zakup obrączek. Osobom niepracującym fizycznie przysługiwała kartka M-I tzw. inteligencka, a tym, którzy urabiali sobie ręce po pachy – kartka M-II. Specjalne kartki „O”, były przeznaczone dla niemowląt i uprawniały do zakupu m.in. kaszy manny, cukru, mleka w proszku, mydła i oliwki. A np. do zakupu papieru toaletowego uprawniało pokwitowanie z punktów skupu makulatury, przysługiwała jedna rolka za kilogram makulatury. Zresztą za zdaną makulaturę można było również nabyć m.i.n 1 parę majtek damskich (za 4 kg), 1 butelkę szamponu (za 2 kg) i 6 sztuk talerzy (za 4 kg).

Funkcjonowały też inne zasady innego rodzaju, np. mieszkańcom Katowic przysługiwał większy przydział na proszek do prania i mydło.

Warto pamiętać, że kartki nie zastępowały pieniędzy. Po ich przekazaniu sprzedawcy za dany towar płaciło się zwykłą cenę. A skąd je brano? Zakłady pracy wydawały je swoim pracownikom, jednostki wojskowe – żołnierzom, administracja lokalna – emerytom, a zakłady służby zdrowia rodzicom niemowląt. Ostatnie kartki zniesiono w 1989 roku.

Podczas niedawnego spotkania autorskiego w Słupsku, od mamy mojego kumpla z podstawówki dostałem kartki na wódkę. Te na zdjęciu powyżej. Co ciekawe, niewykorzystane 🙂

Na deser wpis z książki skarg i zażaleń: „Mimo iż nie mam kartki zarejestrowanej w tym sklepie, proszę o sprzedanie mi 30 dkg kiełbasy krakowskiej, ponieważ bardzo mi zależy”.

Otagowane , , ,

Imported from Poland

W Peweksie kosztowała dolara. Cenił ją Gomułka, to ją zamawiał Wolf (Żmijewski) podczas popijawy z Franzem (Linda) w „Psach II”. Symbol ekskluzywności i smaku, wódka Wyborowa. Nie piłem jej w PRL, ale! Mam za to takie cuda z nią związane.

Wspaniałe – i nie da się ukryć ekskluzywne – kieliszki firmowe Wyborowej. Są dwa rodzaje.

Pierwsze (dwie sztuki) z napisami i buteleczkami. Na nich zresztą też widoczny napis: Vodka Wyborowa. Poza tym „imported from Poland”, czyli były sprzedawane za granicą. Zresztą o luksusie świadczy pozłacany rant.

Drugi rodzaj nie ma tej buteleczki. Po prostu informacje: Polmos, Wódka Wyborowa, Imported From Poland.

Ależ musiała z tego smakować!

Otagowane , , ,

Biorę małpkę i idę do pracy

Tak, mamy już w kolekcji oryginalną butelkę po Baltic Vodka, to ta, która „grała” m.in. w „Alternatywach 4”. Pisaliśmy o niej TUTAJ.

Dzięki przyjaciołom naszą kolekcję zasiliła ostatnio kolejna piękna buteleczka.

Oto Wódka Czysta z Państwowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Spirytusowego Polmos.

Pochodzi zapewne z lat 80., a może nawet 70. Na pięknej etykiecie tylko pojemność i moc. No prawie, widzicie ten piękny biały kieliszek wkomponowany w etykietę. Do tego napis „Produce of Poland”.

Dobrze też widać, że butelka jest zamknięta. Niestety, tutaj dramatyczna wiadomość. Zamknięcie było na tyle nieszczelne, że zawartość wyparowała!

Oj Polacy chętnie sięgali po wódkę. Wiecie, że w 1965 roku statystyczny Polak spożywał ponad 4 litry czystego alkoholu. W 1970 r. było to już ponad 5 litrów. A pod koniec lat 70. ponad 8,5 l. alkoholu, czyli 300 mln litrów rocznie.

A jak już się wypiło, to taką butelkę można było zanieść do skupu. Pamiętacie, że warto było odcinać nożykiem tą końcówkę od zakrętki przy szyjce? Wtedy więcej się dostawało za nią w skupie.

To jeszcze genialny materiał o wódce z 1981 r. z mistrzowskim tekstem „biorę sobie małpkę i idę do pracy”.

 

 

Otagowane , , ,

Nasze okno na świat

„Bałtyku fale zaleją żale/ utopimy czas/ możemy dużo, możemy wiele/ póki młodość w nas” – śpiewał przed laty zespół Sztywny Pal Azji, ten od kawałka „Wieża radości, wieża samotności”. Mili państwo, no przecież wcale nie chodziło tu o nasze morze. To jasny przekaz dotyczący tego, co w PRL-u można było znaleźć w takiej butelce.

wodka1

Taki okaz zasilił nasze zbiory. Jak widać przeleżała już trochę od czasu, kiedy ktoś delektował się jej smakiem. Choć z tego co wiem, na szczęście sam nie miałem okazji spróbować, była to jednak z najbardziej obrzydliwych wódek na naszym rynku, może obok Vistuli. Znalazłem informację, że nazywano ją „śmiercią marynarza”.
Różne były etykiety Baltic Vodka. Najczęściej kojarzy się właśnie z taką etykietą jak nasza, z żaglowcem na wzburzonych falach. Taką też widać na półce sklepowej w słynnej scenie z „Alternatywy 4”. Kołek (Kryszak) jest bardziej elegancki i nazywają ją Baltic Vodka, ale Kotek (Kaczor) już idzie po „Bałtyku”.

Na pewno im smakowało…

wodka2

Otagowane , , ,
Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij