Igor Plechanow, Borys Samorodow, Michaił Starostin – ci wybitni żużlowcy, wielokrotni mistrzowie Związku Radzieckiego, na pewno przyczynili się do popularyzacji czarnego sportu u naszych wschodnich sąsiadów. Wynikiem tej popularności jest wyjątkowa zabawka, która przywędrowała do naszych zbiorów dzięki Świętemu Mikołajowi. To Moto Trek, czyli tor żużlowy z samojeżdżącymi motocyklami. Oczywiście pomysł nawiązujący do żużla można by w tym przypadku łatwo obalic, ale ponieważ radzieccy zawodnicy zdecydowanie więcej mieli do powiedzenia w żużlu niż wyścigach motocyklowych podciągamy to pod czarny sport. Poza tym kolor toru mówi sam za siebie.
Radziecka zabawka to tor pod specjalnym kątem, dzięki któremu motocykle same jadą od startu do mety, każdy na osobnym torze. Kiedy dojadą do najniższego punktu na górę toru wciąga motocykle specjalna mechaniczna wciągarka taśmowa. Przejeżdżając pod linią startu-mety motocykliści poruszają licznikiem okrążeń.
Do zestawu dołączone są: spis wszystkich części oraz bardzo ważny kartonik, który umożliwia losowanie pól startowych i kolorów żużlowców.
Całość oczywiście w pełni sprawna i w oryginalnym kartonie. Gra przeznaczona jest dla dzieci od lat 6 i kosztowała 18 rubli. W dzieciństwie nigdy nie spotkałem się z podobną zabawką. Może Wy mieliście z nią do czynienia?
A na koniec film pokazujący naszą grę, tak to śmiga:
Kurcze, gdybym miała taką zabawkę, to byłabym szychą wśród kolegów na podwórku… 😉 No ale niestety, musiałam się zadowolić tym http://inprl.pl/relikt/1329/ 😛
Oj kolegów faktycznie byłoby sporo. A pluszowy słonik też piękny. Pozdrawiamy!
Takie zabawki mają swój urok i zdecydowanie mają większą wartość niż to co można dziś kupić robione małymi rączkami w Chinach. Smutne, że kiedyś takich rzeczy nie docenialiśmy 😦
To prawda, na szczęście teraz można do nich powrócic. Pozdrawiamy!
Po zapoznaniu się zwłaszcza z filmem, muszę przyznać, że to jedna z najbardziej absurdalnych rzeczy, jakie pokazaliście na swoim blogu.
Ale dla fanów żużla rzecz absolutnie bezcenna!
A, to na pewno. Zresztą „absurdalne” nie oznacza wcale, że niefajne 🙂
Ja wydębiłem taki tor od mamy. Kupiliśmy go w Pszczółce Mai na warszawskim Ursynowie. Kosztował majątek ale zapewnił mi mega wiele wrażeń.
A pamiętasz może, w którym to było roku? Ja tej zabawki nigdy w Polsce nie widziałem?
oczywiście dokladnie nie pamiętam 🙂 ale na pewno między 83 a 88. Prawdopodobnie ok 85-87.
Ja też miałam w domu taką zabawkę. Urodziłam się dopiero w 1990, więc same lata PRL mnie nie dotknęły, ale mam starszą siostrę i miałyśmy taki tor w domu. Mam nagrany film z moich bodajże 3 czy 4 urodzin, gdzie tor jeszcze były u nas używany 😉
Chętnie zobaczymy ten filmik 🙂
Również miałam taki tor, urodziłam sie w 1984r natomiast musiałbym zapytać rodziców w którym roku zakupili zabawkę – jeśli oczywiście bedą pamietać 🙂
Jest przepiękny 🙂
To nie żużel tylko moto kross 🙂 Bawiłem się tym u kolegi. Co ciekawe wcześniej miałem zestaw takich motorków tylko, że podrobionych – wyprodukowanych w Polsce i kupionych bez toru. Co więcej miały plastikowe rolki i w ogóle nie chciały jeździć po tym torze kolegi…
A ja w to grałem z kolegami. Ale nostalgia mnie ogarnęła.