Dziś skarb telefoniczny i nie do końca z PRL. Od przyjaciela ze Słupska dostałem bowiem takie cudo.

Ten wyjątkowy telefon służył w słupskim zakładzie fryzjerskim, na głównym deptaku Wojska Polskiego. Znalazł się tam w latach 90., jeszcze zanim komórki stały się częścią naszej rzeczywistości.

Telefon służył pracownikom zakładu, wtedy dzwoniło się po przekręceniu kluczyka. Mógł też służyć klientom, wtedy trzeba było wrzucić taki żeton.

Zdarzało się również, że po prostu ktoś z zewnątrz wchodził by skorzystać z automatu.

Jak widać telefon był już na guziki, z boku miał pojemnik, do którego wpadały niezaakceptowane żetony, a z dołu wysuwaną szufladkę na żetony.

Ja w tamtym czasie korzystałem z automatów ulicznych. Pamiętam jeden wyjątkowy. Był zepsuty i można było z niego dzwonić bez żetonów. Co tam się działo…
Dodam, że jeden z uczniów zakładu, cwaniak, chyba 5 groszowki, ścierał na schodach i ten automat to przyjmował. 🙂 potem szef się wkurzył, bo zamiast żetonów, które można było na poczcie wymienić na pieniądze, miał pięciogroszówki. 😀 żetony kupowało się na poczcie i tam można było je też zanieść i wymienić na kasę. Tak pamiętam. Sorry zapomniałem Ci o takiej glupotce wspomnieć Wojtek. Pozdrawiam.