Category Archives: Film

Czy leci z nami piLOT?

Jak tylko to zobaczyłem, to pomyślałem: muszę to mieć! Pamiętam w latach 80. wraz z bratem leżąc na składanych fotelach u cioci-babci Lucylli w Gdańsku (tak się często spało kochani) przeglądaliśmy jej skarby z podróży z zachwytem i marzeniami. Ciocia co rok jeździła z Orbisem na wycieczki po całym świecie. W PRL zwiedziła blok wschodni, ale też Europę Zachodnią, Egipt, takie kraje, o których wtedy mi się nawet nie śniło. Z każdej wycieczki przywoziła skarby. Miała cudowny zwyczaj zbierania wszystkiego z wycieczek: zdjęć, pocztówek, naklejek z hoteli, menu z restauracji, opakowań po słodyczach… Albumy opisywała i zostawiała dla nas. Pisałem zresztą o nich tutaj wielokrotnie, bo teraz mam je w swojej kolekcji.

Ciocia zbierała też wszelkie dokumenty wyjazdowe, bilety lotnicze i nie tylko, no i to, co dawano na pokładach samolotów LOT. Na przykład jednorazowe sztućce, pieprz, sól. I we wspaniałym sklepie ze skarbami sprzed lat w Gdańsku Oliwie (Inaczej niż w raju) znalazłem takie cuda.

Jak widać opakowania nawiązują do świętowania 50 lat LOT, dzięki temu wiadomo, że pochodzą z końca lat 70. Historia LOT-u sięga bowiem końca lat 20. XX wieku. W zestawie są jednorazowy pieprz, sól oraz mleczko do kawy.

Co ciekawe, na opakowaniach widać, że produkowano je w Holandii. Napisy są w kilku językach, bo przecież samolotami LOT można było dostać się w różne części świata.

I teraz równie ważne. Kiedy miesiąc temu zostałem zaproszony do współorganizowania cyklu filmowego „Szperamy w archiwach” w nowootwartym Kinie Cytadela w Muzeum Historii Polski w Warszawie od razu pomyślałem od odcinku „podniebnym”. Mam sporo skarbów związanych z LOT-em (po cioci oczywiście). Dlatego wpadłem na pomysł spotkania „Czy leci z nami pilot?”.
Co reklamowano w prospektach lotniczych, ile dań serwowano na trasie Warszawa-Nowy Jork, łatwiej było zostać gwiazdą filmową czy stewardessą? M.in. takie zagadnienia poruszą krótkie metraże (reklamy, dokumenty, filmy instruktażowe) wybrane z archiwów Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Wytwórni Filmów Oświatowych oraz Łódzkiej Szkoły Filmowej. Mało tego, po pokazie filmów zapraszam na rozmowę z autorką świetnego reportażu o stewardessach w PRL Anną Sulińską oraz historykiem MHP. 

Wydarzenie odbędzie się w niedzielę, 9 listopada w Kinie Cytadela o godz. 15. Tutaj więcej info i link do biletów: https://muzhp.pl/kino-film/czy-leci-z-nami-pilot

No i oczywiście wezmę oryginalne skarby sprzed lat, w tym taką wspaniałą walizkę podróżną cioci.

Otagowane , , , ,

Szperamy w archiwach

W najbliższy weekend otwiera się super kino, wiem, bo byłem 🙂 To Kino Cytadela w Muzeum Historii Polski w Warszawie. Wiele super wydarzeń na otwarcie miejsca.
Pełne info tutaj: https://muzhp.pl/wydarzenia/festiwal-otwarcia-kina-cytadela 
Ja mam przyjemność być koordynatorem i prowadzącym cykl „SZPERAMY W ARCHIWACH”. Raz w miesiącu będziemy zaglądać do niezwykłych materiałów filmowych wydobytych z zasobów Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Wytwórni Filmów Oświatowych oraz Łódzkiej Szkoły Filmowej. Etiudy, kroniki, różne krótkie formy, często pokazywane po raz pierwszy w kinie. Na pierwszy rzut spotkanie „I było sobie kino”.

4 października o godz. 17:00 zbiór kronik, etiud, materiałów archiwalnych o polskich kinach, ich rozwoju i publiczności. Będzie zaskakująco, wesoło, a czasami pewnie trochę smutnawo. Po pokazie spotkanie z zaproszonymi gośćmi.
Wśród nich: dr hab. Błażej Brzostek (historyk UW), reprezentanci instytucji partnerskich: dr hab. Katarzyna Mąka-Malatyńska (Łódzka Szkoła Filmowa), dr Sławomir Kalwinek (WFO), Jacek Goleniak i Iwona Niewiadomska (WFDiF)
Do tego wezmę kilka skarbów ze swojej kolekcji, tych filmowych. A po pokazie i rozmowie, około godz. 19 poczęstunek.
Wpadajcie, będzie mi bardzo miło, a poza tym, myślę, że będzie naprawdę ciekawie. Bilety można rezerwować na stronie Kina Cytadela, ale też kupić przed wejściem.

Otagowane , ,

Bravo und Popcorn Stars

Kto nie wycinał zdjęć albo tekstów z „Bravo” albo „Popcornu”, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ja wycinałem z tego i z tego. Dlatego tak wzruszył mnie podarunek od Pana Mariusza, jednego z uczestników mojego spotkania autorskiego w bibliotece w Olsztynie. Sam jest kolekcjonerem skarbów sprzed lat, specjalizuje się w pamiątkach filmowych. Ma niesamowitą kolekcję, której pozazdrościć może chyba każde filmowe muzeum. Mi przyniósł kilka perełek w prezencie, wcale niezwiązanych z filmem.

Wśród nich fotosy. Wyjątkowe. Wyobraźcie sobie, że ktoś robił zdjęcia fragmentom gazet muzycznych w latach 80. i z tego wywoływał prawdziwe zdjęcia.

„Bravo” na niemieckim rynku pojawiło się już w latach 50., potem sukcesywnie w innych krajach, by w 1991 roku pojawić się w Polsce. Do tego czasu ściągaliśmy egzemplarze właśnie z NRD albo NRF.
Z kolei „Popcorn” narodził się w Niemczech w latach 70., w Polsce również zaczął ukazywać się dwie dekady później. W „Bravo” popularnością cieszyły się m.in. tłumaczenia tekstów przebojów różnych artystów. Rubryka nazywała się „Bravo Songbook”. Właśnie z niej mam kilka fotosów.

Są też jednak inne zdjęcia, nawet kolaże. Gwiazdy kina i muzyki lat 80. i 90.: Jackson, Phil Collins, Madonna, Queen, Milli Vanilli, U2, Simply Red, Whitney, Tina, Eddie Murphy, Madonna.

I filmowe cudo. „Karate Kid III”, czyli trzecia część serii z Ralphem Macchio i Patem Moritą.

Jezu, ale bym to znowu obejrzał.

Otagowane , , ,

Z widokiem na ślady przeszłości

Uj. 1: Michał wysiadł z tramwaju przed dworcem.

Tak zaczyna się pierwsze z 364 ujęć, to znaczy tak jest zapisane w scenopisie filmu „Pokój z widokiem na morze”. Odkryłem go wczoraj i to naprawdę perełka, również dla poszukiwaczy ciekawostek sprzed lat. Można go obejrzeć legalnie w cudownym serwisie ninateka.pl., gdzie masa filmów, dokumentów i teatrów sprzed lat.

Zrealizowany w zespole filmowym X w 1977 roku na podstawie scenariusza reżysera filmu Janusza Zaorskiego oraz Marcina Karpińskiego. Autorem bardzo ciekawych zdjęć jest Edward Kłosiński. Film opiera się na starciu dwóch postaw, pomysłów, osobowości. Doświadczonego profesora (Holoubek) i jego ucznia (Fronczewski). Choć to mocno psychologiczna opowieść, to nie brakuje wątków humorystycznych (kaskader w wykonaniu Marcina Trońskiego). Przewija się tu wielu ciekawych aktorów i aktorek: Buczkowski, Kondrat, Kotys, Warchoł, Biernacka, Bargiełowski. Samobójcę gra tu Krzysztof Kotowski, kaskader, który w połowie lat 90. zginął na planie jednego z filmów.
Z grubsza chodzi tu o to, że samobójca staje na gzymsie budynku i chce skoczyć, a dwóch psychiatrów próbuje przekonać go, by tego nie robił.

Akcja dzieje się w i przed budynkiem siedzibą armatora Polska Żegluga Morska. W gabinetach można zobaczyć ich plakaty. Ale widać też wiele innych perełek sprzed lat. Na zdjęciu powyżej przyciągają butelki z Pepsi Colą (rozlewaną wtedy w gdańskich browarach), ebonitowy telefon albo piękny brązowy czajnik.

Na różnych ujęciach widać też inne skarby, poniżej wielka lufa aparatu jednego z reporterów, a powyżej cudowne radyjko przenośne z dwoma płaskimi bateriami. W filmie przewija się transmisja z meczu polskiej reprezentacji w piłce nożnej, prawdopodobnie chodzi o mecz na Stadionie Śląskich w Chorzowie, który Polska zremisowała z Portugalią 1-1, po bramce Deyny. Gapie patrzący na potencjalnego samobójcę słuchają transmisji radiowej z tego meczu.

W obrazie pojawia się też kilka innych ciekawych wątków. Milicjant grany przez Buczkowskiego wspomina na przykład, że młodzież narkotyzuje się proszkiem IXI. Pisałem o tym w swojej książce „W kolejce po wszystko. Zakupy w PRL”. W pewnym okresie zalecono nawet kioskarkom, żeby nie sprzedawały młodym ludziom proszku IXI właśnie, bo się młodzież nim narkotyzuje.
Na ujęciach widać też takie klasyki, jak chociażby saturator.
Całość choć udaje Gdynię, została w dużej mierze zrealizowana w Łodzi, ale są również ujęcia z Gdyni.

Polecam film, naprawdę wciąga. Przy okazji na stronie fina.gov.pl znaleźć można oryginalny, zeskanowany scenopis tego obrazu. Kończy go zdanie:
Uj. 364: Potem spogląda na trzymane w ręku papiery, które dostał od profesora i których jeszcze nie zdążył przeczytać. Wraca wzrokiem na gzyms i na szykujące się do snu miasto…

Otagowane , ,

Transformacja!

Kto nie kochał się w Księżniczce, albo nie chciał być Jasonem z Załogi G, no i kto na podwórku nie krzyczał „Transformacja!”. „Wojna planet” opanowała nas w latach 80. Powróciła do mnie za sprawą nowego skarbu w kolekcji.

Japoński serial animowany powstał w latach 70., u nas premierę miał niedługo przed stanem wojennym. Wyobraźcie sobie jaka to była jazda zobaczyć te wszystkie statki, roboty, lasery i bitwy w szarej, smutnej, pełnej beznadziei Polsce roku 1980.

Serial pojawił się w bloku „Teleferii”. Była to długa seria, ponad sto odcinków. Załoga G walczyła w nim z grupą przestępczą Galactor (u nas jako Spectra).
Seria doczekała się kontynuacji animowanej oraz wersji fabularnej z aktorami.

Z „Wojną planet” mam telewizorek. Zabawka w kształcie tv polegała na tym, że zaglądało się przez lufcik z tyłu (pod światło) i przekręcało taśmę wystającą u góry. Kilka plansz tworzyło historię.
Producentem jest rzemieślniczy zakład z Milanówka, który produkował też m.in. telewizorki z „Wilkiem i Zającem”.

A skąd „Transformacja”? Tym słowem młodzi bohaterowie zmieniali się w superbohaterów, jak my na podwórku.

Otagowane , , ,

Być alternatywnym

Na przełomie lat 80. i 90. robiło się różne rzeczy i ubierało różne skarby, jak chciało się być alternatywnym. Na przykład przyczepiało się piny, czasami absurdalne, własnej produkcji, czasami fanowskie. Taki zestaw właśnie wpadł mi do kolekcji. Chojny ofiarodawca sam nosił większość z nich. Teraz ja będę je nosił, bo są genialne. Zacznijmy od tej.

Sam król David Bowie jako Ziggy Stardust. Piękny znaczek do kolekcji muzycznej.
Kolejny też z wyjątkową postacią, Świerszczem ze „Świerszczyka”, czyli gazety dla dzieci wydawanej od 1945 roku.

Nieco później, bo pod koniec lat 50., powstało biuro podróży specjalizujące się w wycieczkach harcerskich, czyli Harctur. Tutaj z ich serii wycieczkowej „Legendy Warszawy”.

Swoje biuro podróży miał LOT, nazywało się LOT Air Tours i taki zrobili znaczek.

Pisałem o samoróbkach, oto piękny przykład. Przypinka zrobiona z kapsla od Pepsi, ale tej produkowanej w ZSRR. Po prostu przyklejono do niej zapinakę. Warto podkreślić, że był to pierwszy kapitalistyczny napój dostępny w Związku Radzieckim. Można go było dostać w Moskwie od 1972 roku. Dwa lata później otworzono pierwszą fabrykę Pepsi w Noworosyjsku. Konkurencji nie było w zasadzie do 1992, kiedy w nowej rzeczywistości pojawiła się Coca-Cola.

Idźmy dalej, po krainie cudowności. Znaczki filmowe. Wspaniały film „Poszukiwacze zaginionej arki”. Światowa premiera 1981, u nas 1984. O tym pięknym filmie pisałem tutaj: https://bufetprl.com/2014/05/11/doktor-jones-zaklada-kapelusz/
Drugi znaczek to „Rocky IV”, czyli 1985 rok i walka Rocky’ego Stallone’a z Ivanem Drago z ZSRR, czyli Dolphem Lundgrenem.

I jeszcze perełka na koniec. Kuriozalne i wspaniałe pomieszanie dwóch namiętności w jednym. To musiała być jakaś chałupnicza robota, chyba nikt w dużym zakładzie nie wpadłby bowiem na pomysł połączenia – w jednym breloku – Fiata 126p i Smerfów…

Otagowane , , , ,

Smerfastycznie!

Najbardziej pamiętam głos cudownego Wiesława Drzewicza, którym mówił Gargamel. Do tego byli jeszcze m.in. Wiesław Michnikowski (Papa Smerf) i Włodzimierz Press (Łasuch). Chyba każdy dzieciak na przełomie lat 80. i 90. oglądał animowane „Smerfy”. Wróciły wspomnienia, bo do kolekcji trafiło kilka skarbów z nimi związanych.

Najpierw taka zabaweczka. Banalnie proste pudełeczko ze smerfowym obrazkiem, dwoma wgłębieniami i dwoma kulkami. Trzeba nim tak balansować, by kulki trafiły do dziurek. Nie ma tu nazwy producenta, prawdopodobnie jest to zabawka z lat 80., od jakiegoś rzemieślnika-prywaciarza.

Za to w przypadku tego zestawu wiadomo wiele. Oto oficjalne figurki firmy Schleich. Pochodzą z przełomu lat 70. i 80. Świadczą o tym napisy.

Widać tu również napis Peyo, to pseudonim rysownika, belgijskiego komiksiarza, który stworzył Smerfy w latach 50. XX wieku.

Na początku lat 80. Hanna Barbera zrealizowała serial animowany ze Smerfami i Gargamelem (oraz jego kotem Klakierem) w rolach głównych. W Polsce zaczął być wyświetlany od 1987 r.

Smerfów było łącznie ponad 100, figurek nie aż tyle, ale za to robią wrażenie. Mają super dodatki i są naprawdę nieźle wykonane.

I jeszcze jedno, pamiętaliście, że Smerf, który się zakrztusi, robi się żółty?

Otagowane , , ,

Byłem, widziałem, polecam

Zapowiadałem tutaj wernisaż wystawy „Wideoświat. Powrót do kaset VHS” w łódzkim Muzeum Kinematografii. Byłem, widziałem i oto dla was mini relacja i zaproszenie.

Wystawa jest czynna do 1 września tego roku, wszelkie informacje znajdziecie tutaj: https://muzeumkinematografii.pl/wideoswiat-powrot-do-kaset-vhs/

Ja jestem dumny i zaszczycony, bo dołożyłem się do tej wystawy tekstowo i wspominkowo. Dzięki temu logo BufetPRL (po raz pierwszy w historii) widnieje wśród partnerów tej ekspozycji. Ta jest niezwykle ciekawa.

Przeprowadza widzów przez fenomen kultury wideo na wielu poziomach, działa na wszystkie zmysły. Już na wejściu czarują cudowne plakaty przebojów wideo sprzed lat.

Dalej rekonstrukcję pokoju z przełomu lat 80/90 z kasetami na meblościance, telewizorami i magnetowidami. Na nich można zobaczyć cudowne prywatne archiwa ze ślubów, komunii i innych rodzinnych wydarzeń sprzed lat. Jest też odwzorowanie fragmentu wypożyczalni z całą masą cudownych kaset.

Tu chociażby takie perełki twórców okładek.

Na wystawie jest też wiele przykładów kaset nie tylko z filmami.

Do tego czasopisma sprzed lat poświęcone wideo, oryginalne karty z wypożyczalni, kamery, magnetowidy. W tym pierwsze polskie.

Jest też klasyczny obraz sprzed lat, czyli bagażnik wypełniony kasetami. Tak kiedyś sprzedawano kasety na ulicy.

Do tego stanowiska z telewizorami i odsłuchem. W nich wspomnienia m.in. Olgi Drendy czy moje, ale też cudowne porównania różnych tłumaczeń na przykładach jednej sceny, wspomnienie lektorów.

Wystawie i poprzedzającym ją warsztatom towarzyszy specjalne wydawnictwo z bardzo ciekawymi tekstami i obrazami.

Wpadajcie do Muzeum Kinematografii (poza wystawą o wideo jest też cudownym miejscem z historią, niesamowitymi wnętrzami i eksponatami) i zdajcie relację jak było!

A na deser jeden z moich tekstów do wystawy.

„Prawdziwa rewolucja” – stwierdził Andrzej Kurek, pokazując widzom płaski przedmiot z taśmą. Po czym wsunął go w tajemnicze urządzenie. Wcisnął „play” i zadziała się magia. W ten sposób współprowadzący telewizyjny program popularnonaukowy „Sonda” zaprezentował polskim widzom kasetę video w formacie VHS oraz magnetowid. Wielu Polaków widziało takie cudo po raz pierwszy. Był grudzień 1983 roku.
Świat poznał system VHS siedem lat wcześniej, kiedy japońska firma Victor Company of Japan (znana szerzej jako JVC) wyprodukowała pierwszy magnetowid: Victor HR-3300.
W tej samej „Sondzie” prowadzący pokazali kasety w formatach magnetycznego zapisu obrazu i dźwięku, które przegrały „wojnę” z formatem VHS: Betamax oraz Video 2000. Betamax co prawda zapewniał lepszą jakość zapisu, ale krótszy czas. Poza tym jego twórcy z Sony chcieli licencjonować produkcję formatu innym klientom. Lepszy jakościowo był również opracowany pod koniec lat 70. przez markę Philips (wraz z niemieckim Grundigiem) Video 2000. VHS zdominował rynek, bo był dostępny bez opłat licencyjnych. Do tego był tańszy i zapewniał dłuższy czas zapisu. Z jakością wygrała łatwość kopiowania i dystrybucji.
Do sukcesu VHS przyczyniły się również wypożyczalnie, dla których generował mniejsze koszty funkcjonowania. Z kolei te cieszyły się popularnością, bo mało kogo było stać na zakup oryginalnych kaset. Jednak największym wyzwaniem był zakup magnetowidu. W 1982 roku chętny na magnetowid w Polsce (otrzymujący średnie wynagrodzenie ponad 11 tys. zł miesięcznie) na sprzęt musiał zbierać pięć lat. Głównie z tego powodu, według różnych danych, magnetowid miało wtedy nad Wisłą zaledwie kilkanaście tysięcy domostw. W dostępności sprzętu, wtedy przede wszystkim sprowadzanego przez samych nabywców zza granicy albo kupowanych w Peweksach czy Baltonach miała pomóc rodzima produkcja.
W 1982 roku warszawskie Zakłady Radiowe im. Kasprzaka wypuściły na rynek detaliczny magnetowid MTV-50. Wcześniej, na licencji Philipsa produkowano modele MTV-10 i MTV-20, ale ty były przeznaczone na potrzeby instytucji państwowych. Polskie produkty przegrywały jednak z zachodnimi i azjatyckimi jakością. W połowie dekady ZRK wprowadziły na rynek nowy model MTV-100, ale nie nadążały z produkcją, a poza słabszą jakością produkt zniewalał wagą aż 12 kg. W sklepach pojawił się także magnetowid Kasprzak-Goldstar GHV1223K, jednak nie była to do końca rodzima produkcja, bo korzystano z koreańskich zestawów do ich montażu. W latach 90., tuż przed upadkiem zakłady Kasprzaka produkowały kolejne modele, ale nie zmieniły one sytuacji firmy. W latach 90. już w wolnorynkowej rzeczywistości jeszcze można było kupić magnetowidy z dzierżoniowskiej Diory oraz firmy Polkolor z Piaseczna. Zakup samego magnetowidu nie rozwiązywał jednak problemu wyświetlania przebojów na kasetach VHS.
Filmy na kasetach VHS, które były sprowadzane do Polski, w większości były nagrane w standardzie PAL, z którym nie współpracowały polskie telewizory operujące w systemie SECAM. Ten pochodzący z Francji system miał inną, mniejszą rozdzielność. Trzeba było więc pozbyć się starego Rubina i zaopatrzyć w nowoczesny telewizor. Dodatkowym wyzwaniem była podawana przez producentów długość filmu. Odpowiadała ona amerykańskiemu formatowi NTSC, który w systemie PAL zaoszczędzał ponad 10 min. nagrania więcej na kasecie.

Z tymi wszystkimi problemami finansowymi i formatowymi musiał zmierzyć się polski odbiorca wideo, a dopiero wtedy mógł zanurzyć się w akcyjniaku z Chuckiem Norrisem, karateckim z Bruce’em Lee albo innym hicie na kasecie VHS. Uwolniło go to od „niewolnictwa” ramówek telewizyjnych i repertuarów kin. Teraz mógł oglądać co chce, kiedy chce i tyle razy ile ma ochotę.

Otagowane , , , ,

4876 filmów

Dzisiaj dla mnie wielka chwila. W łódzkim Muzeum Kinematografii wernisaż wystawy „Wideoświat. Powrót do kaset VHS”, o kulturze video. Miałem przyjemność współpracować przy ekspozycji i serdecznie Was na nią zapraszam. Czynna od 20 kwietnia do 1 września 2024. Więcej info tutaj: https://muzeumkinematografii.pl/wideoswiat-powrot-do-kaset-vhs/

Piszę o tym również dlatego, że do kolekcji trafił wyjątkowy gadżet od pasjonatki gazet, książek i wszystkiego co drukowane przed laty, która na Instagramie prowadzi profil „biblioteczka_z_prlu”. Mam już co prawda sporo prasy i wydarnistw wideo sprzed lat…

…Jednak brakowało mi pozostałych części wyjątkowego przewodnika video. Na zdjęciu widać, że mam wydanie z Harrisonem Fordem. Teraz mam kolejną część, finalnie to trzeci poradnik „The best of Video” zawierający opisy 4876 filmów do roku 1992.

Wydany w 1991 roku zawiera opisy filmów, z aktorami, reżyserami, danymi technicznymi, no i ocenami. A skala jest cudowna. Widać ją tutaj.

Widać tu też opisy, a te zdarzają się cudowne. Na przykład w opisie do „9 i pół tygodnia” autor postanowił podkreślić obecność scen erotycznych.

Z kolei w przypadku wielkiego przeboju wypożyczalni, nie szczędzi gorzkich słów („nieco gorzej z logiką”). Ciekawostka: tu film jest wpisany jako „Nico”, autor opisu podaje, że film był znany jako „Ponad prawem”. Ja go znam z kolei jako „Nico: Ponad prawem”.

Poniżej opis też przebojowej serii „Rambo”. Ja na przykład nie wiedziałem, że powstała animacja „Rambo”. Może dlatego, że jak pisze autor opisu: „całkowita rysunkowa bzdura„. Bardzo chciałbym to obejrzeć.

Równie ciekawe wydają mi się w tym wydawnictwie reklamy. Dużo perełek, które pokazują też jakie kino było popularne.

Tymczasem lecę do Łodzi na wernisaż. Zdam relację…

Otagowane , , , , , ,

Kino nieme vs VHSy

Chciałem zaprosić was na dwa wyjątkowe wydarzenia. Najbliższe już jutro, dla Warszawy. W cudownej Klubokawiarni Międzypokoleniowa na Muranowie zaprezentuję najnowszy odcinek autorskiej „Historii warszawskiej popkultury”. Wstęp wolny, zapraszam na godz. 18. W nim o kinie przedwojennym, nie tylko w Warszawie. Filmograf, pracownik FINA i wspaniały miłośnik kina przedwojennego i opowiadacz Michał Pieńkowski zdradził mi kilka bardzo ciekawych faktów sprzed lat, m.in. o przedwojennej cenzurze, zapomnianych gwiazdach, castingach i miejscach, w których zbierały się ówczesne gwiazdy.
Poza projekcją samej audycji, będzie też piękny dodatek specjalny.

Natomiast już w najbliższy piątek, czyli 19 kwietnia zapraszam do Muzeum Kinematografii w Łodzi. O godz. 17 odbędzie się wernisaż takiej wspominkowej wystawy:

Przygotowało ją całe grono specjalistów i pasjonatów kultury VHS i z dumą mogę oświadczyć, że jako Bufet PRL znalazłem się w tym gronie i logo widnieje w materiałach wystawowych, co Bufetowi przydarzyło się po raz pierwszy.

Wystawa będzie regularnie czynna od 20 kwietnia, więc jak nie dacie rady na wernisaż, to wpadajcie później. Cudowna ekspozycja, która przenosi nas do lat 90. Zapraszam! Więcej informacji tutaj: https://muzeumkinematografii.pl/wideoswiat-powrot-do-kaset-vhs/

Otagowane , ,
Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij