Category Archives: muzyka

Magazyn plakatów

Czas powrócić do kolejnego rocznika gazety muzycznej „Magazyn muzyczny – jazz”, o którym pisałem już niżej. Teraz rok 1988.

Mam kilka egzemplarzy. Magazyn został założony w 1956 r. jako „Jazz”. W styczniu 1988 roku w skład zespołu wchodzili m.in. Adam Halber, Wiesław Królikowski, Ewa Marczyńska, Wiesław Weiss, Tomasz Beksiński, Paweł Sito oraz korespondenci z NRD i Bułgarii. Naczelnym był Marian Butrym.

W środku tradycyjnie recenzje płyt, koncertów, reportaże, listy, zestawienia, wywiady itp. W numerze ze stycznia 1988 również podsumowanie roku minionego. W jazzie: narzekanie na młodych artystów, z drugiej strony okopanie się „młodej fali”, ostateczne poddanie się starej gwardii, która obecnie gra na statkach i w hotelach. Rock: komercjalizacja, siła Jarocina, kariery Lecha Janerki, Tiltu, Wojciecha Waglewskiego, zespołów Dezerter i Kult.

W kolejnym numerze, lutowym, natrafiłem na opowieść o Kayah. Była jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty. Autor opisuje jej koncert z listopada 1987. Jest pod wrażeniem: „Tak dobrze nagłośnionego i oświetlonego koncertu nie widziałem już dawno. Powiało Zachodem. Najważniejsze, że Kayah nie była jedynie seksownym dodatkiem do tych wszystkich bajerów”. I słusznie przewidział: „może się zdarzyć, że niedługo będziemy mieli nową gwiazd”.

W kolejnych numerach super reklamy. Oto przykłady:

Wyjątkowy, dla fanów Bossa, jest numer październikowy. Wywiad, duży tekst i zdjęcia. Szczególnie ciekawy jest mini wywiad, a w zasadzie PS do niego: „Wszystkiego można Bossowi zazdrościć, ale nie narzeczonej, Patti Scialfa jest po prostu okropna”. Hmm…

Przeskakując do numeru listopadowego znajduję super opowieść Grzegorza Ciechowskiego o jego najnowszej płycie „Tak, tak!”. Swoją drogą, w tym samym numerze Roman Rogowiecki ocenił ją zaledwie na 6/10.

No dobra, ale teraz najważniejsze. Plakaty! Jakie tu cuda!

Otagowane , , ,

Świecący magnetofon

Czas na kontynuację opowieści o „Magazynie Muzycznym-Jazz”. O roczniku 1986 opowiadałem wcześniej, teraz rok 1987.

Z tego rocznika mam 5 numerów, zacznę od lipca 1987 i okładki z Eurythmics. Jest w nim trochę jazzu, Tom Waits, Slayer, Rolling Stones, no i Eurythmics z taką piękną grafiką.

To był też okres, w którym korespondenci gazety bywali na zagranicznych koncertach i pisali o nich na łamach czasopisma. Na przykład taki Wiesław Weiss pojechał sobie na Santanę do NRD.

Popularna stała się wtedy kultura video, no i wideoklipów, które często trafiały do nas na kasetach video nagrywanych na zachodzie. Tych opowieści nie zabrakło również w magazynie. Publikowano też jednak wykaz polskich klipów, na które głosowali czytelnicy. Co tu są za okazy!

Czas na sierpień 1987 i tu ciekawy artykuł o tym, co będzie popularne w wakacje. Opowiadają m.in. Marek Niedźwiecki, Bogdan Fabiański (który o swojej DJ-skiej karierze opowiada w mojej nowej książce) i Marek Sierocki (wtedy DJ w klubie Hybrydy). Czekają na nowe nagrania Whitney Houston, Perfectu, Dead or Alive i Madonny.

Dalej m.in. o U2, Beastie Boys, no i takie przewidywanie koncertu Casha w Polsce…

Przy okazji ciekawy artykuł o nowym sprzęcie, w którym może zmieścić się aż 5 płyt!
Kolejny numer i kolejne gwiazdy oraz relacje z festiwali, na przykład Jarocina 87.

Ale przenieśmy się do numeru listopadowego i tu radość, zachwyt i niedowierzanie. Johnny Cash faktycznie przyjechał na festiwal do Sopotu! Przyjechał ze swoją partnerką June, która – ponieważ zbiera kryształy – chciała kupić taki w Polsce, ale jak pisze autor tekstu, Korneliusz Pacuda: „w domu towarowym we Wrzeszczu nie było nic ciekawego”.

Koncert Casha był jednak wielkim wydarzeniem.
Z grudniowego magazynu pokazuję stopkę, żeby zwrócić uwagę na autorów gazety: Halber, Królikowski, Sito, Pacuda, Besiński i inni.

W środku m.in. ciekawy artykuł o polskich zespołach „nowej fali”, jak Fort BS i 1984. Przy okazji jest o fanzinach.

Ponieważ to numer grudniowy, to znalazły się propozycje prezentów pod choinkę. Co prawda u nas niedostępnych, ale podobno w Berlinie tak: grająca torba, świecący magnetofon, radio pływające, szpanerskie radio, telefon-fortepian.

Jest też dodatek specjalny: autograf C.C.Catch dla czytelników MM-Jazz!

A na deser to, co kochaliśmy najbardziej: plakaty!

Otagowane , , , ,

Jazz, a jednak rock

Historia tego czasopisma sięga roku 1956. Wtedy w Gdańsku ukazuje się pierwszy numer magazynu „Jazz”. Po siedmiu latach redakcja przenosi się do Warszawy. Od drugiej połowy lat 60. pojawia się w nim coraz więcej informacji o muzyce popowej, bigbitowej, rockowej. W 1980 roku nazwa zmienia się na „Magazyn muzyczny – jazz”. Mam kilkadziesiąt numerów tej gazety z lat 80.

Dzisiaj pierwsza część opowieści, co można było znaleźć w środku. Rok 1986.

Metal, rock, pop, czego tu nie ma. Gwiazdy polskie i zagraniczne, plakaty, nowości, listy, analizy itp. Redaktorem naczelnym był wtedy Marian Butrym, a pisali do niego m.in. Adam Halber, Wiesław Królikowski, Korneliusz Pacuda, Anna Kulicka, Wiesław Weiss, Paweł Sito.

Na okładkach gwiazdy, w środku wiele artykułów. Analizy twórczości Roxy Music albo Stinga na dwie rozkładówki, wywiady, newsy. Na przykład taki, o wzroście popularności płyt CD. Narzekano, że sprowadzający je Pewex sprzedaje po 15 dolarów. Wódka kosztowała dolara.

W środku również relacje z koncertów. Na przykład z takiego wydarzenia.

Zauważając wzrost popularności rynku video, redakcja zwraca się w stronę wideoklipów. Powstawało ich u nas coraz więcej i postanowiono zorganizować Video Top MM. Wśród polecanych m.in. „Zaopiekuj się mną”, „Baw mnie”, „Kołysanka dla E.T.”. Wspomniano również o gali wręczenia nagród za najlepsze teledyski telewizji MTV. Jak ją opisano, to „amerykańska sieć kablowa, która nadaje videoclipy”. Ceremonię w 1985 roku prowadził Eddie Murphy (była to druga w ogóle), a główną nagrodę wygrał klip Dona Henley’a „Boys of summer”.

Dalej opis kariery Metalliki i trafne określenie, że stali się fenomenem trudnych czasów.

Są również recenzje płyt. Cudowne płyty i cudowne teksty. Próbka o płycie „Low-Life” New Order, wydanej u nas przez Tonpress: „W jednym utworze grupy New Order z Manchesteru, choćby w Blue Monday, dzieje się więcej niż na wszystkich albumach modnych u nas lalusiów spod znaku tzw. europopu, na przykład Modern Talking, dostarczających syntetycznych muzak”.

To, na co jednak najbardziej czekali wszyscy fani, to plakaty. W tych numerach jest kilka perełek.

Ciąg dalszy tej opowieści wkrótce…

Otagowane , , , ,

Bravo und Popcorn Stars

Kto nie wycinał zdjęć albo tekstów z „Bravo” albo „Popcornu”, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ja wycinałem z tego i z tego. Dlatego tak wzruszył mnie podarunek od Pana Mariusza, jednego z uczestników mojego spotkania autorskiego w bibliotece w Olsztynie. Sam jest kolekcjonerem skarbów sprzed lat, specjalizuje się w pamiątkach filmowych. Ma niesamowitą kolekcję, której pozazdrościć może chyba każde filmowe muzeum. Mi przyniósł kilka perełek w prezencie, wcale niezwiązanych z filmem.

Wśród nich fotosy. Wyjątkowe. Wyobraźcie sobie, że ktoś robił zdjęcia fragmentom gazet muzycznych w latach 80. i z tego wywoływał prawdziwe zdjęcia.

„Bravo” na niemieckim rynku pojawiło się już w latach 50., potem sukcesywnie w innych krajach, by w 1991 roku pojawić się w Polsce. Do tego czasu ściągaliśmy egzemplarze właśnie z NRD albo NRF.
Z kolei „Popcorn” narodził się w Niemczech w latach 70., w Polsce również zaczął ukazywać się dwie dekady później. W „Bravo” popularnością cieszyły się m.in. tłumaczenia tekstów przebojów różnych artystów. Rubryka nazywała się „Bravo Songbook”. Właśnie z niej mam kilka fotosów.

Są też jednak inne zdjęcia, nawet kolaże. Gwiazdy kina i muzyki lat 80. i 90.: Jackson, Phil Collins, Madonna, Queen, Milli Vanilli, U2, Simply Red, Whitney, Tina, Eddie Murphy, Madonna.

I filmowe cudo. „Karate Kid III”, czyli trzecia część serii z Ralphem Macchio i Patem Moritą.

Jezu, ale bym to znowu obejrzał.

Otagowane , , ,

Przed komisją weryfikacyjną staje dyskdżokej

„Dyskoteka nie powinna być wyłącznie miejscem do tańczenia. Chcielibyśmy, aby polska dyskoteka była rodzajem klubu muzycznego o bardzo szerokim profilu działalności. Niech prezenter stanie się gospodarzem takiego klubu, niech umie narzucić publiczności swoje gusty i upodobania” – przekonywał przewodniczący Państwowej Komisji Kwalifikacyjnej dla prezenterów dyskotek, dziennikarz, autor tekstów wielu przebojów (m.in. dla Andrzeja Zauchy, Anny Jantar i Czerwonych Gitar) Jerzy Kondratowicz.

Taki twór powstał w w połowie lat 70., kiedy to Ministerstwo Kultury i Sztuki powołało Państwową Komisję Kwalifikacyjną dla Prezenterów Dyskotek oraz Krajową Radę Prezenterów Dyskotek. W ten sposób chciano kontrolować i ogarnąć świat dyskdżokejów. Piszę o tym w swojej ostatniej książce „Kelnerki, barmani i wodzireje. Jak obsługiwaliśmy klienta w PRL” (wydawnictwo Muza). Wśród kilkudziesięciu bohaterów reportażu znaleźli się też DJ-e, którzy opowiedzieli mi o swojej pracy. Korzystałem też z wyjątkowej literatury.

W książce piszę o tym tak:
Kandydaci na prezenterów uczyli się też z książek, jedną z biblii prezentera było Vademecum prezentera dyskotek Grzegorza Tusiewicza. Można było dzięki niemu poznać techniki zapisu i odtwarzania dźwięku, poczytać o historii jazzu, muzyki rozrywkowej, muzyki poważnej, a nawet opery
i operetki.
Drugim ważnym wydawnictwem było ABC prezentera dyskotek Adama Halbera, Franciszka Walickiego i Marka Gaszyńskiego. W poszczególnych rozdziałach omawiano technikę dyskotekową, techniczne sprawy związane z płytami gramofonowymi, warsztat prezentera. Podano też zestaw żelaznych przebojów,
który w zapasie powinien mieć każdy prezenter. Znalazły się w nim między innymi hity Carlosa Santany, Rolling Stones, Franka Sinatry, Steviego Wondera, The Beatles czy Raya Charlesa.
W książce znaleźć można również genealogię standardów i biografie popularnych artystów. Pomagało to potem prezenterom w opowiadaniu o puszczanych utworach. Sprzedawana przez autorów wiedza była różnorodna:
„Andrzej i Eliza – mówi się, że to największy duet świata, bowiem nazywają się duetem, ale już od paru lat na estradzie i na nagraniach występują jako grupa kilkuosobowa.
Star Dust – historia powstania tej melodii jest nieco romantyczna […]. W momencie pisania tej piosenki Hoagy Carmichael był dwudziestojednoletnim studentem prawa na uniwersytecie w Indianie, zakochanym w swej koleżance Dorocie, której zadedykował ten utwór. W przerwach między zajęciami grał tę piosenkę na fortepianie i śpiewał w gronie kolegów i koleżanek.
Jam Session – spotkanie muzyków jazzowych, które można by określić graniem po godzinach pracy. Najczęściej jest to impreza nocna, spotkanie dla przyjemności w jednym z klubów po skończonych występach. Publiczność to przypadkowi widzowie, najczęściej znajomi muzyków.
John Elton – jest doskonałym wykonawcą estradowym, na scenie zachowuje się niezwykle dynamicznie, przebiera się w niezwykle fantazyjne, wyszukane stroje i nosi udziwnionych kształtów okulary.
Marley Bob – piosenki jego są co prawda do siebie dość podobne, ale jest w nich wspaniały klimat i nastrój nostalgicznej, zrelaksowanej muzyki z wysp Morza Karaibskiego, pełnej smutku tropików, parnej, gorącej, nagrzanej słońcem ziemi. O Bobie Marleyu trudno właściwie mówić jako o kompozytorze – on wspaniale tworzy nastrój”.

Wykorzystując wiedzę zdawało się egzaminy weryfikacyjne. Tak wspomina je jeden z moich bohaterów, dyskdżokej m.in. Piwnicy pod Jaszczurami, Janusz Madej:
– Trwały kilka tygodni. W klubowej sali odbywały się wykłady, ćwiczenia praktyczne i chłopcy uczyli się grać. Zapraszaliśmy na nie ważne osoby, także z komisji egzaminacyjnych. Był Janusz Kondratowicz, radiowcy jak Marek Gaszyński, Jarosław Kukulski, Krzysztof Herring. Naszym guru był jednak Grzegorz
Tusiewicz, krytyk i sekretarz Polskiego Towarzystwa Jazzowego. Był jaszczurowym DJ-em jeszcze w latach 60., koordynował nasze kursy, wykładał, a potem został egzaminatorem. Wykłady obejmowały szerokie spektrum muzyki, historię muzyki współczesnej, klasycznej, jazzu, opery, zajęcia z kulturoznawstwa,
kultury języka.
Egzaminy były naprawdę trudne. Weryfikowanym najczęściej zarzucano ubóstwo pomysłów, brak elementarnej wiedzy muzycznej (na pytanie „kto to jest Norwid?” jeden kandydat odpowiedział, że ten, co pisze teksty dla Niemena*), trudności w poprawnej wymowie, a nawet niechlujny wygląd…

Po więcej historii dyskdżokejskich jeszcze tu wrócę, jest ich też sporo w książce.

Otagowane , , , ,

Morza szum… sialalalalalaaaa

Aż się trzęsę z radości. Znowu zawitam do Darłowa i Darłówka na fantastyczną imprezę: festiwal Media i Sztuka! Odbędzie się w dniach 11-14 lipca. Tutaj szczegóły: https://mediaisztuka.darlowo.pl/

Wiele spotkań, koncerty, sztuka teatralna, pokazy, no i dancing! Zabawa w rytmie szlagierów z prywatek vs przeboje dyskotek lat 90. Spotykamy się 12 lipca 2024 roku (w piątek) o godz. 21.30. Zakładam perukę i wraz z DJ-em Roślinność poprowadzimy extra imprezę. Wstęp wolny.

Tego samego dnia, ale o godz. 11.30, zapraszam na spotkanie autorskie o latach 90., ale też o zakupach przed laty. Wpadajcie, będę miał oryginalne skarby sprzed lat związane z tematem.

Jak dotrzecie do Darłowa, dajcie znać, przybijemy piątkę, pogadamy, będzie super. Do zobaczenia!

Otagowane ,

Skandal!

Molesta, Trials X, a nawet Liroy – m.in. tacy artyści pojawiają się w ostatnim odcinku autorskiej „Historii warszawskiej popkultury”. Jest tu jednak dużo więcej ciekawych opowieści, bo bohaterem jest warszawski rap.

Dwuodcinkowa opowieść zabierze Was na osiedla lat 90., do pierwszych płyt rapowych w Polsce, kultowych hiphopowych miejscówek. Opowiada o tym wyjątkowy gość, autor świetnej książki „Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.” Filip Kalinowski.

Myślę, że wyszedł z tego bardzo ciekawy obraz pokolenia lat 90, niezrozumianego, ale jednocześnie zmieniającego popkulturę. Audycji możecie posłuchać w formie z obrazem na YouTube tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=5PcvRj-SYmQ&t=663s

Jest też dostępna w formie podcastów na Spotify oraz Soundcloud tu: https://soundcloud.com/wojciech-przylipiak/historia-warszawskiej-popkultury-warszawski-rap-strona-ciemna

Oczywiście za darmo. Polecam i zapraszam do wysłuchania pozostałych odcinków.

Otagowane , , , ,

Do muzyki, nauki, komunikacji

Do radia, magnetofonu, gramofonu, słuchania ulubionych płyt, nauki języków. Wreszcie mam w kolekcji piękne słuchawki Tonsil model SN 55.

Super dizajn, jak dla mnie nawet trochę futurystyczny. Fantastyczny kolor, no i jakość. Produkowane w okolicach roku 1980 charakteryzowały się wysoką wiernością odtwarzania. W zależności od przeznaczenia mogły być używane z muszlami płaskimi i wokołousznymi. Oto dane techniczne:
Impedancje – 2 x 400 Ω (stereo)
Skuteczność – ≥ 110dB/V
Moc – 100 mW
Zakres częstotliwości – 20 ÷ 20 000 Hz
Współczynnik harmoniczny – 1 %

Jak informował producent zapewniały:
– pełniejszy efekt stereofoniczny,
– odizolowanie słuchacza od hałasów otoczenia,
– możliwość słuchania audycji z dużą głośnością, jak w sali koncertowej, bez zakłócania spokoju domownikom i sąsiadom.

A tak naprawdę nazywają się Słuchawki Nagłowne.
Życzę przyjemnego odbioru!

Otagowane , ,

O donna klara 

Pampalini tu, Pampalini tam, Pampaliniemu wystarczy sięgnąć ręką i już w garści trzyma zwierzaka – śpiewa w czołówce najgorszy z łowców, czyli animowany Pampalini. To bohater bajek, które kreowano w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej w latach 1976-80. Piszę o tym wariacie z powodu takiej wspaniałej płyty od GAD Records.

Pampalini zazwyczaj ma genialny plan złapania zwierzaka (eter, klatka, klej), ale oczywiście nie daje rady. W tych szalonych przygodach towarzyszy mu psotna małpka. W 13 odcinkach próbuje złapać m.in. lwa, mrówkojada, żyrafę, kondora, ale też yeti. W 1987 roku powstała pełnometrażowa wersja tej bajki. Wszystkiemu towarzyszy doskonała muzyka Antoniego Mleczki.

Mleczko to autor muzyki do wielu filmów animowanych, ale również spektakli teatralnych. Doskonała jest ta muzyka, bo łączy wiele gatunków, są motywy orientalne, country, latynoskie, jazzowe.

Jak widać, co charakterystyczne dla GAD Records, album został przygotowany doskonale graficznie. Wizualna strona byłaby jednak niczym, gdyby nie fantastyczna muzyka Mleczki, no i wokal. Śpiewa tu sam Andrzej Zaucha.

Super jest to, że każdy odcinek ma swoją piosenkę. I jakie tu wspaniałe teksty:

„Dokładnie nie wie nikt niestety, jak wygląda ten prawdziwy yeti/ Czy małpa to czy człowiek, na nogach chodzi czy na głowie/ Żółty jest czy zielony, goły czy owłosiony/ A może nie wierzycie, że yeti jest na świecie/ O tym wie, o tym wie, tylko Pampalini, tylko Pampalini, Pampanili”.

A tu jak to wyglądało w obrazku:

Otagowane , , , ,

Wideonarkomania

Hej ludzie z Łodzi. Jutro (czwartek) zapraszam na rozpoczęcie kolejnej edycji festiwalu wideoklipów. Wraz z moim bratem przeniesiemy Was w czasie do dekady vhs-ów, kaset, startu polskiego Mtv, Clipolu w Dwójce itp.

Spotkanie przeplatane będzie fragmentami teledysków polskich i zagranicznych.
Wszystko to zadzieje się na terenie przepięknego patio Mediateki Memo.
Po spotkaniu, około 20:30, wyświetlony będzie kultowy film z lat 90: „Clerks — Sprzedawcy” w reżyserii Kevina Smitha.

Tutaj link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/876995447132921

Ważne: WSTĘP WOLNY!

A cały program tego super festiwalu znajdziecie tu: https://plmva.com/program

Do zobaczenia jutro!

Otagowane ,
Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij