Mmmmiodek

Najpierw, czyli w drugiej połowie XIX wieku mieścił się browar. Na początku kolejnego wieku był jednym z największych w okolicy. II wojna skończyła się wywiezieniem wielu urządzeń i zatrzymaniem rozlewni piwa. Produkowano za to oranżadę. Wreszcie po remoncie w 1958 r. powstała Nidzicka Wytwórnia Win i Miodów Pitnych. Do dziś – w omawianym budynku przemysłowym, czyli w dawnym browarze, który został wpisany do rejestru zabytków – jest produkowany miód. Ja mam taki sprzed lat.

Mam dwójniaka i wciąż jeszcze nieotwartego. Zalakowana butelka na etykiecie ma krzyżacki zamek w Nidzicy. Z kolei na małej etykiecie na szyjce widać logo, najprawdopodobniej Wojewódzkiego Związku Gminnych Spółdzielni.

Poczeka na otwarcie na specjalny dzień.

Otagowane , ,

Lewy sierpowy

„Prawda jest taka, że nikt z nas nie pracował, ale miał etat w zakładzie. Za to dwa lub trzy razy dziennie trenowaliśmy” – wspomina Kazimierze Adach, wieloletni zawodnik i trener Czarnych Słupsk. Drużyny bokserskiej, która w latach 80. stała się sławna na całą Polskę. A ten zakład, to najczęściej była miejscowa Alka. Czyli Północne Zakłady Przemysłu Skórzanego, które wysyłały swoje produkcji do ZSRR, USA, Anglii. Produkowano tam nawet kilkadziesiąt tysięcy par butów dziennie. Załoga liczyła kilka tysięcy pracowników, przy fabryce działało zakładowe przedszkole.

Pamiętam, że sąsiad z bloku na słupskim Zatorzu był jednym z działaczy sekcji bokserskiej Czarnych. Co prawda do jego domu chodziłem na kiełbasę, którą trzymali w lodówce, ale zawsze też coś tam o boksie wspominał. Wtedy miasto nim żyło i odbywały się w nim zawody rangi mistrzowskiej. Na przykład mistrzostwa Polski. Kiedy pod halą Mirowską w Warszawie zobaczyłem ten znaczek, nie mogłem więc go nie przynieść do domu.

55 Mistrzostwa Polski w boksie odbyły się w 1984 roku w hali OSiR w Słupsku. Tam chodziłem w podstawówce na basen. Złote medali zdobyli zawodnicy Legii Warszawa, Igloopolu Dębica, Gwardii Warszawa i właśnie Czarnych Słupsk – wspomniany Adach. Mistrzostwami żyło całe miasto, na trybunach tłumy. Działacze robili cuda, żeby je dobrze przygotować. Wspominali, że jeździli po całej Polsce i w sklepach Polsportu szukali potrzebnego sprzętu pięściarskiego. Pewien działacz bokserski z Gdańska wspominał:
„Bardzo przypadła mi do gustu organizacja mistrzostw. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Niski ukłon w stronę organizatorów za sprawne przeprowadzenie dużej imprezy. Jeżeli chodzi o poziom sportowy, to powiedziałbym, że poza nielicznymi wyjątkami, za dużo było nieczystych walk. Sporo fauli, stąd duża ilość rozbitych łuków brwiowych. Wielu zawodnikom w 3 rundzie brakowało sił, czyli nie byli zbyt dobrze przygotowani do turnieju”

To był najlepszy czas dla słupskiego boksu. Adach i Jan Dydak zdobyli brązowe medale olimpijskie, Czarni zdobywali medale drużynowych mistrzostwo Polski. W 1990 roku nawet zostali mistrzem kraju. Rok później ponownie zorganizowano w mieście mistrzostwa Polski, a zaraz po nich… klub upadł.

A przy okazji jeszcze dwa cuda spod hali Mirowskiej:

Otagowane , , ,

Wyprawka na medal

No dobra, umówmy się, że nikt z nas nie lubił tego czasu, ale koniec wakacji oznaczał przygotowania do szkoły. Wśród nich było kompletowanie potrzebnych rzeczy. No to ja też skompletowałem. Już wcześniej przygotowałem tornister, piórnik, tarcze itp.

Ale to nie wszystko. Czas na nowy zestaw i najważniejsze: długopisy. W tym takie ładne kolorowe Spółdzielni „Zryw”.

Albo takie chińskie cudo „Hero”. Pamiętam, że miałem taki w podstawówce. Trochę przypominał pióro, ale to długopis i pamiętam, że bardzo dobrze mi się nim pisało.

Jak są długopisy, to muszą być gumki. Oczywiście najlepsze gumki Myszki. Jak widzicie różnego rodzaju ścieralności.

Od taty pożyczałem za to takie kreślarskie bomby. Wyprodukowała ją Spółdzielnia Pracy Technochemia, której początki działalności sięgają lat 50.

Jeszcze jedna ciekawostka, klasyczne temperówki. Najbardziej hardcore’owe były te z żyletkami. Konstrukcja genialna w swojej prostocie. W ustrojstwo w kształcie gitary wystarczyło wsunąć żyletkę.

Może jednak lepsza będzie jakaś z wyjątkowych temperówek. Na przykład taka z samochodzikiem. Można je było kolekcjonować. Były takie z plastikowymi Citroenami, Mercedesami, Cadillacami, Fordami itp. Ogólnie były to zabytkowe samochody. Próżno więc szukać wśród nich polskich marek.

Moją ulubioną temperówką jest jednak ten super zwierzak. Zdaje się, że to kotek.

Żeby natemperować kredkę lub ołówek, trzeba go było wsunąć kotkowi w tyłek. Najciekawsze jednak jest to, że naciskając plastikowy ogonek, kotek rusza językiem.

Otagowane , , , , , , , , ,

Przyjeżdżaj na racuszki Bob

Przyznam, że sam nigdy nie wysłałem, ale mam w swojej kolekcji. Oto coś, czego już nie ma. Nazywa się telegram.

Pamiętam jeszcze w rodzinnym Słupsku na poczcie był napis: Poczta, Telegraf, Telefon. Trochę dlatego, że tak brzmiała nazwa Poczty Polskiej do 1991 r. To znaczy dokładnie brzmiało to Poczta Polska, Telegraf i Telefon. A nazywało się tak, bo takie świadczyło usługi. Z poczty wysyłało się listy, dzwoniło, no i wysyłało telegramy. Tylko w 1985 roku wysłano ich 20 milionów!

Klasyczne telegramy wysyłało się na zwyczajnych drukach. Ale te wyjątkowe, właśnie na przykład z życzeniami na takich kolorowych kartkach. Motylki namalował tu pan Gospodarek i druk pochodzi z początku lat 60. Telegramy polegały na wysyłaniu prostych informacji. Trochę jak dziś sms.

Pamiętam taką rodzinną historię. Ktoś z rodziny otrzymał telegram, z którego zrozumiał, że mieszkający na wsi dziadek zmarł. Cała rodzina w rozpaczy. Zebrała się i wybrała na pogrzeb. Kiedy dojechali na miejsce, całą trupę idącą przez wieś zobaczył dziadek. Zapytał się, gdzie oni idą, a ci, że przecież na twój pogrzeb! Ktoś coś pomieszał w przekazie. Dziadek żył i miał się dobrze. Zabawa trwała kilka dni.

Dziś już telegramów przez pocztę nie da rady wysłać. Chyba że poprzez taką.

Otagowane , ,

Najpierw „pieczywo”, potem MPO

Oczywiście, że zawsze marzyłem o Lego, ale był taki czas, że trzeba się było zadowolić enerdowskimi PEBE albo takim polskim cudem.

Można z nich było zrobić cuda. Dużo fajnych klocków funkcyjnych: prześwitujące, koła, z nadrukami, siatką itp. No i w różnych kolorach. Tak na szybko zmontowałem takie pojazdy.

Najfajniejsze są tu klocki z napisami, przeznaczone do pojazdów: Police, Pieczywo, MPO, Safari, LOT. No można zbudować niemal wszystko.

Obstawiam, że klocki pochodzą z lat 80. Na początku tamtej dekady w obiegu pojawiło się bowiem nowe logo LOT-u, takie jak na klocku. Ich producentem jest spółdzielnia Domet.

Cały worek klocków, które tu widzicie zdobyłem pod Halą Mirowską. Pisałem już wam, że można tam spotkać handlarzy różnymi cudami. Na przykład takimi klockami.

Otagowane , , , ,

Optik z NRD

Taki zestaw edukacyjny był moim marzeniem. Co prawda pewnie nie za bardzo bym wiedział, co z nim zrobić, ale bym się cieszył. Tak jak teraz.

Zapewne miałbym taką minę jak chłopak z opakowania, ale nic. To super skarb, choć niekompletny, ale jednak trochę tam elementów jest.

Edukacyjny zestaw optyczny Optik Universal zawiera różne soczewki, przeglądarki itp. Są elementy do eksperymentowania z soczewkami i złożenia małego mikroskopu.

Zestaw można było kupić w latach 70. w Składnicach Harcerskich. Produkowano go w NRD, w firmie KHD Kurt Haufe. W zestawie są też instrukcje jak zmontować poszczególne elementy.

To co, pobawimy się?

Otagowane , , , , ,

Otwieranie-zamykanie

Kapsel założyć na butelkę i wcisnąć. Zamykacz założyć na kapsel i docisnąć – taka jest metoda zamykania butelek kapslowanych tym cudownym urządzeniem.

Otwieracz-zamykacz wyprodukowała Spółdzielnia Pracy Elektro-Metalowa Ermet z Częstochowy.

Ważna informacja, po otwarciu nie wyrzucać kapsla! Swoją drogą, czy mi się wydaje, czy na opakowaniu jest butelka Polo-Cocty?

Otagowane , , , ,

Kuchnia pełna niespodzianek

Opakowania – to jeden z moich ulubionych tematów jeśli chodzi o epokę słusznie minioną. Jestem fanem zarówno tych pięknie zaprojektowanych, jak i tych zaprojektowanych nie do końca pięknie. Czas na mały przegląd, bo ostatnio dostałem do kolekcji kilka kuchennych perełek sprzed lat.

Na początek pieprz ziarnisty. Wyprodukowany dla Społem. Dwa opakowania i dwa różne odcienie. Myślę jednak, że tu chodzi o te same kolory, tylko jeden pewnie pochodzi z partii, w której trochę już zabrakło farby.

Przy kminku wchodzimy w lepszy projekt. Być może dlatego, że pieprz pochodzi z lat 80., czasów dramatycznego niedoboru wszystkiego, a kminek z dekady wcześniej. Prosty, czysty projekt dla Łódzkich Zakładów Zielarskich Herbapol.

Dalej też Herbapol i też z Łodzi, czyli nasiona gorczycy białej.

Następny projekt może mało efektowny graficznie, ale za to super liternictwo. Tak poradziła sobie spółdzielnia inwalidów z kwasem cytrynowym.

I coś, co pamiętam dobrze. Zawsze wolałem budyń, nie kisiel. Oto budyń gdański błyskawiczny, czekoladowy mmm. Wyprodukowany przez Gdańskie Zakłady Środków Odżywczych w Gdańsku Oliwie. Na opakowaniu jasny przepis. Przede wszystkim nie gotować. Trzeba było zalać mlekiem o temperaturze pokojowej, roztrzepać trzepaczką i zostawić do ochłonięcia na 10 minut. A opakowanie? Cudo!

I na koniec rarytas, który w latach 80. nie był niczym dziwnym. Opakowanie zastępcze, po czymś. W tym przypadku był cynamon mielony, a jest pieprz. O czym informują pieczątki.

Otagowane , , , , , , ,

Morza szum… sialalalalalaaaa

Aż się trzęsę z radości. Znowu zawitam do Darłowa i Darłówka na fantastyczną imprezę: festiwal Media i Sztuka! Odbędzie się w dniach 11-14 lipca. Tutaj szczegóły: https://mediaisztuka.darlowo.pl/

Wiele spotkań, koncerty, sztuka teatralna, pokazy, no i dancing! Zabawa w rytmie szlagierów z prywatek vs przeboje dyskotek lat 90. Spotykamy się 12 lipca 2024 roku (w piątek) o godz. 21.30. Zakładam perukę i wraz z DJ-em Roślinność poprowadzimy extra imprezę. Wstęp wolny.

Tego samego dnia, ale o godz. 11.30, zapraszam na spotkanie autorskie o latach 90., ale też o zakupach przed laty. Wpadajcie, będę miał oryginalne skarby sprzed lat związane z tematem.

Jak dotrzecie do Darłowa, dajcie znać, przybijemy piątkę, pogadamy, będzie super. Do zobaczenia!

Otagowane ,

W rękę stos

Wspaniała: prosta, wciągająca, towarzyska i za każdym razem inna. Bierki, to jedna z moich ukochanych gier. Mam już różne zestawy: marynarskie i marynarskie mniej.

Teraz doszedł nowy komplet. Jest w pięknym pudełku. Widać na nim też trochę marynarski klimat, ale jednak napis głosi, że to gra towarzyska.

Niestety nie znalazłem tu nazwy producenta. Za to w środku oprócz samych bierek niespodzianka.

Dokładne zasady gry. Powinno być 35 bierek, no i w zależności od rodzaju mają różną punktację. Oh jak marzyło się o tych trójzębach!

Podobno ta gra ma już nawet dwa tysiące lat. Nie wiem, nie było mnie wtedy, ale jak bym był, to bym się nie nudził, tylko grał w bierki.

Otagowane , , ,
Zaprojektuj witrynę taką jak ta za pomocą WordPress.com
Rozpocznij