Fakt, dziwne miny mają ci zawodnicy, ale w końcu są przecież namalowani. Pewnie ręcznie przez jakąś węgierkę zatrudnioną w fabryce zabawek. Odnalazłem w swoich zbiorach piłkarzyki kupione jakieś 8 lat temu na targu na Dolnym Śląsku.

Może nie powalają wykonaniem, jakością, ale kurczę wciąż działają! Są piłkarze, boicho, metalowe rurki zakończone gumowymi uchwytami. Musiałem tylko bramki dorobić.

Jest też logotyp, dzięki któremu wiem, że pochodzą z Debreczyna. Myślę, że to lata 80., może 70.

Przy okazji sprawdziłem czy w Debreczynie jest drużyna piłkarska, bo może adepci miejscowej szkółki ćwiczyli na tym sprzęcie. No oczywiście, że jest. Nazywa się Debreceni VSC. Założona w 1902 roku, wtedy o takiej warszawskiej Legii to jeszcze nawet nikt nie słyszał. Debreceni VSC 7 razy zdobyli mistrzostwo Węgier, 12 lat temu grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Bez powodzenia, przerąbali wszystkie mecze.
Może za mało ćwiczyli na takich piłkarzykach…