Jak Elvis czy Europa

Były ich cztery: Wars, Sawa, Junior (wszystkie trzy działały pod wspólnym szyldem Domy Towarowe Centrum) i Sezam. Niezwykle ważne na handlowej mapie Warszawy, ale też całej Polski. Mam kilka skarbów z nimi związanych, nie mogłem też nie wspomnieć o nich w swojej najnowszej książce, reportażu „Zakupy w PRL. W kolejce po wszystko”. Oto fragmenty.

Pierwszym, który został otwarty dla klientów, był Junior z asortymentem skierowanym do młodych ludzi. Nazwę wybrano w konkursie, w którym proponowano też m.in. Autostop, Kaśka, Młodzieżowiec, Narkotyk, Elvis, Teksas czy Europa. Z jednej strony Junior zachwycał – jak pisał magazyn „Stolica” jeszcze przed jego otwarciem: „Będzie to »okno wystawowe« naszego przemysłu państwowego, artystycznego i ludowego oraz spółdzielczości pracy, a także Wars, Sawa i Junior, czyli Domy Towarowe Centrum usytuowane na tzw. Ścianie Wschodniej przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie Ta największa w kraju placówka handlowa przeznaczona do obsługi klientów nie tylko ze stolicy, ale z całej Polski, stanowić będzie równocześnie swojego rodzaju osobliwość Warszawy, jak Galerie de Lafayette (pisownia oryginalna – przyp. red.) w Paryżu czy Herzmansky w Wiedniu. Tyle tylko, że nasze domy towarowe na wschodniej ścianie będą piękniejsze i bardziej nowoczesne”.
W Juniorze można było kupić rzadko pojawiające się gdziekolwiek indziej ubrania (m.in. majorki, czyli męskie koszule w stylu wojskowym i szyte z klinów spódnice bananówy) albo sprzęt tenisowy brytyjskiej firmy Dunlop (popularność tego sportu wzrosła na fali sukcesów polskiego tenisisty Wojciecha Fibaka). Wśród klientów byli dygnitarze, aktorzy, dziennikarze, ale też handlarze, którzy zakupionymi towarami handlowali na bazarach.

Do ostatniej chwili przed otwarciem ustawiano towary, wypisywano karteczki z cenami, odkurzano stoiska, a „panie posiadające estetyczne fryzury wprost z Polleny kończyły swój makijaż”. Przed Sezamem klientów witała grupa statystów przebranych za bohaterów baśni Ali Baba i czterdziestu rozbójników i trzymających transparent: „Zapraszamy do Sezamu”.

Pierwszego dnia funkcjonowania tego drugiego, czyli 10 października 1969 roku zaproszono dziennikarzy, zorganizowano konferencję prasową, pokazano wnętrza. Następny dzień był już dla zaproszonych gości, władz Centrali Spółdzielni Spożywców „Społem”, do której Sezam należał, przedstawicieli władz miasta, wreszcie klientów. Wszyscy mieli zobaczyć dom handlowy, o którego nowoczesności miało decydować skupienie pod jednym dachem sprzedaży zróżnicowanych towarów, a także zorganizowanie systemu
ekspedycji, sprzedaży i obsługi, który – dzięki funkcjonalnemu rozwiązaniu i wyposażeniu obiektu – zapewniał klientom wysoki poziom usług handlowych.

Zadbano też o wnętrze. „Do wykończenia ścian wewnątrz budynku użyto specjalnych wykładzin, które są bardzo ładne, a ponadto cechuje je duża odporność na uszkodzenia i zdolność tłumienia dźwięków. Posadzki wykonano z materiałów trudnościeralnych, niewydzielających pyłu i łatwo zmywalnych.
Została również zaprojektowana odpowiednia wentylacja”. Wzrok przyciągały Domy Towarowe Centrum miały nie tylko neony z nazwami każdego ze stoisk oraz schody ruchome – na stopniach reklamowano dostępne towary: Szkło, Garnki, Prodiże, Czajniki, Syfony…

Pracując nad książką dotarłem do Pań, które pracowały na kierowniczych stanowiskach w Sezamie i one opowiedziały wspaniałe historie o sprowadzaniu towarów z zagranicy, strajku klientów, alarmie bombowym i nie tylko. Ale o tym już w książce „Zakupy w PRL”…

Otagowane , , , , ,

Dodaj komentarz